Książki

Więź daje siłę – twórz ją z dzieckiem

Od jakiegoś czasu myślę o napisaniu notki o książce „Więź daje siłę” Evelin Kirkilionis. Miałam okazję być na spotkaniu z autorką, która tłumaczyła m.in. dlaczego pierwszy kontakt mamy z dzieckiem jest ważny dla budowania późniejszych relacji. Jeśli pierwszy kontakt mamy z dzieckiem jest z jakiś przyczyn utrudniony nie znaczy, to, że późniejsza relacja będzie gorsza. Znaczy tylko tyle, że musimy włożyć więcej pracy w jej zbudowanie. A także mówiła dlaczego maluszki mają potrzebę być noszone.

Pamiątka ze spotkania:

Rodzice budując relację z noworodkiem powinni zaufać swojej intuicji. Dowiedzione jest naukowo, że ojcowie biorą dzieci w taki sposób by dostrzegły ich twarz. A odległość wynosi około 30 centymetrów. Jest to idealna odległość by noworodek zobaczył dokładnie twarz rodzica. 🙂

Także jeszcze raz ufajmy swojej intuicji.

Jednym z elementów budowania więzi i relacji jest reakcja na potrzeby maluszka. Czyli maluszek płacze i tym samym wyraża swoje potrzeby. A zatroskani rodzice zastanawiają się co jest przyczyną płaczu: brudna pieluszka, głód czy dziecku jest za ciepło, a może za zimno. A często przyczyna jest banalna, maluszek pragnie zostać przytulony. Mamy często będąc na oddziale położniczym przychodzą z pytaniami czemu moje dziecko tak płacze i płacze i bywa, że wystarczy wziąć je na rączki by poczuło się szczęśliwe i już nie płakało 🙂 Jeśli są osoby, które mi nie wierzą przetoczę fragment książki:

„Rodziców często powstrzymuje się przed braniem dzieci na ręce, kiedy te płaczą pozornie bez powodu, to znaczy wtedy, kiedy nie są głodne, kiedy mają sucho i kiedy nie trzeba przy nich wykonywać żadnych innych czynności pielęgnacyjnych. Napominające głosy rozlegają się przede wszystkim wtedy, gdy chodzi o zapewnienie bliskości fizycznej i obecności. Zapotrzebowanie dziecka na bliskość i kontakt jest jednak podstawową potrzebą i nie można tu mówić o rozpieszczaniu. Podobnie jak zapotrzebowanie na pożywienie i ciepło, potrzeba bliskości jest potrzebą podstawową. Jest tak dlatego, że ludzkie dziecko należy do typu tak zwanych noszeniaków, co oznacza, że w wieku niemowlęcym i jeszcze dużo dłużej jest przystosowane do ciągłego kontaktu fizycznego lub bezpośredniej bliskości z zaufaną osobą. Ta bliskość daje mu pewność, że nie zostanie porzucone.

Także drodzy rodzice przytulajcie swoje dzieci 🙂

W książce dr Evelin Kirkilionis napisała, że rodzice nie chcą przytulać dzieci, nosić żeby ich nie rozpieścić!

Otóż drogie mamy i tatusie nie rozpieścicie swoich maluszków 🙂

Biorąc pod uwagę rozwój psychologiczny dziecka. Maluszek „czuje” się odrębną istotą pod koniec szóstego miesiąca życia. A tak jest w ścisłej symbiozie z mamą. Stąd mówimy, że jeśli mama jest ze stresowana, to ten stres przechodzi na maluszka. Innymi słowy szczęśliwa mama, szczęśliwe dziecko. Natomiast w książce „Więź daje siłę” możemy przeczytać, że do 8 miesiąca nie ma mowy o rozpieszczaniu maluszka.

Podoba mi się definicja dr Evelin Kirkilionis dotycząca rozpieszczania:

„Rozpieszczać bowiem znaczy dawać mu coś, czego tak naprawdę nie potrzebuje, a odbierać coś, co samo już potrafi.”

Autorka też pamiętała o maluszkach urodzonych przed wcześnie. Opisała metody i sposoby, które pozwalają na jeszcze lepszy rozwój maluszków poza łonem mamy. Przedstawiła rys historyczny kangurowania i podpowiada jak budować więź z wcześniakiem.

Fragmenty pochodzą z książki dr Evelin Kirkilionis „Więź daje się- emocjonalne bezpieczeństwo na dobry początek” wydawnictwa Mamania.

P.S. Gorąco polecam lekturę tej książki. Znajdziecie w niej jeszcze wiele inspirujących zdań. 🙂

Wybrane dla Ciebie

3 komentarze

  • Reply
    Anita
    17-01-2013 at 12:38

    Wydaje mi się, że znajomość literatury i postępowanie według zasad opracowanych przez autorytety, jest tak samo ważne jak postępowanie zgodne z własną intuicją. Niestety część poradników próbuje wmówić rodzicom pewne absurdy (np. dot. noszenia dzieci), a same metody są często wykluczające się – można ogłupieć. Ja polecam artykuł, który pozwolił mi znaleźć trochę zdrowego rozsądku: http://www.familyliving.pl/jak-byc-nie-ksiazkowa-mama/

  • Reply
    ann
    09-04-2013 at 10:18

    „WIĘŹ DAJE SIŁĘ” – EVELIN KIRKILIONIS – WARSZAWA 2011

    POJĘCIE WIĘZI NIEODZOWNIE WIĄŻE SIĘ Z TAKIMI NAZWISKAMI JAK
    BOWLBY, ANISWORTH, SPITZ, CZY HARLOW. DOROBEK TYCH UCZONYCH ROZWIJA
    NA PODSTAWIE BADAŃ DOKTOR BIOLOGII – EVELIN KIRKILIONIS. KSIĄŻKA
    JEDNAK NIE MA CHARAKTERU PODRĘCZNIKA AKADEMICKIEGO. JEST NAPISANA
    PRZYSTĘPNYM JĘZYKIEM, ŁATWO SIĘ JĄ CZYTA. PRZEDSTAWIA RACZEJ
    PUNKT WIDZENIA ETNOLOGA, A NIE BIOLOGA, CO TYM BARDZIEJ POWODUJE, ŻE
    KAŻDY Z CIEKAWOŚCIĄ MOŻE POCHŁONĄĆ TĘ LICZĄCĄ OKOŁO 160
    STRON POZYCJĘ.
    W KSIĄŻCE AUTORKA PORÓWNUJE KSZTAŁTUJĄCE SIĘ PRZYWIĄZANIE
    DZIECKA DO MATKI (LUB OBIEKTU PRZYWIĄZANIA) W ASPEKCIE KULTURY
    WSPÓŁCZESNEJ I TRADYCYJNEJ. PODKREŚLA RÓWNIEŻ JAK BARDZO ISTOTNE
    JEST SZYBKIE REAGOWANIE NA PŁACZ DZIECKA, PRZYTULENIE GO I
    POCIESZENIE. W ŻADNYM WYPADKU TAKIE ZACHOWANIE NIE „ROZPIESZCZA”
    DZIECKA, POWODUJE NATOMIAST TWORZENIE SIĘ BEZPIECZNEGO MODELU
    PRZYWIĄZANIA, KTÓRZY POZYTYWNIE RZUTUJE NA CAŁE ŻYCIE CZŁOWIEKA.
    OPISUJE TUTAJ ZACHOWANIE DZIECI DO PIERWSZEGO ROKU ŻYCIA.
    CIEKAWY I ORYGINALNY JEST RÓWNIEŻ PROPONOWANY PRZEZ AUTORKĘ
    PODZIAŁ DZIECI ZWIERZĄT NA „NOSZENIAKI” – DO KTÓRYCH NALEŻĄ
    LUDZIE, „GNIAZDOWNIKI” I „ZAGNIAZDOWNIKI”.

    KSIĄŻKA NIEWĄTPLIWIE CIEKAWA I WARTA PRZECZYTANIA- SZCZEGÓLNIE
    PRZEZ PRZYSZŁYCH I ŚWIEŻO „UPIECZONYCH” RODZICÓW.
    Prywatnie – proszę o dystans, teorii i nurtów wychowania nie sposób zliczyć. Nie ma jednej uniwersalnej.
    ANNA MAJCHROWSKA.

  • Reply
    Ewelina
    17-05-2013 at 16:35

    Oczywiste jest ze nie da się być książkowym rodzicem:) Moim zdaniem książki-poradniki są po to żeby radzić, a nie nakazywać jak wychować dzieci. Każda rada powinna byc analizowana przez rodzica i dostosowywana do dziecka, bo mimo niektórych podobnych zachowań każde jest inne. Poza tym ile poradników i lekarzy tyle rad także i tak my jako rodzice musimy wybrać którąś z nich:) Kiedy urodzilam córkę i w szpitalu cały czas chciala byc przy mojej piersi, czego jej nie oszczędzalam, koleżanka z sąsiedniego łóżka powtarzała mi że jak teraz jej tak ustępuje to później już nic nie będę mogła zrobić bo będzie tak cały czas. Ale bardzo sie pomyliła, bo po powrocie do domu spała w kolysce bez żadnego problemu czy płaczu i moglam robić wszystko, jak nie spała to też nie wymagała noszenia, była spokojna…myślę że poczuła się bezpiecznie, czego nie można powiedziec o szpitalu w pierwszych dniach życia dziecka-gwar, placz, dużo ludzi, obcych rąk itp. Za pół roku spodziewamy się drugiego i zobaczymy jak będzie tym razem:) ale napewno nie zabraknie mu potrzebnej ilości czułości, noszenia i miłości, bo to dla Maluszkow ma największe znacznie:)

  • Napisz komentarz

    Zapraszam
    na darmowy kurs!

    Jestem położną i kurs stworzyłam z myślą o Tobie, przyszła mamo, żeby być Twoim przewodnikiem po narodzinach, karmieniu piersią i macierzyństwie.

    Kasia Płaza-Piekarzewska — Położna

    P.S. W każdej chwili możesz wypisać się z kursu.