Książek Recenzje

Problematyczna sytuacja pracujących mam w Polsce, czyli o polityce prorodzinnej w „Matce Feministce”

Polityka prorodzinna to nie tylko benefity i urlopy. Polityka prorodzinna to także ułatwienie mamom powrotu do pracy. A z tym niestety nie ma u nas tak różowo. “Matka feministka” Agnieszki Graff to historia macierzyństwa, która porusza także ten problem.

Książka “Matka feministka” wg Agnieszki Graff jest historią macierzyństwa. Historią, która nie ogranicza się do czasu spędzonego w piaskownicy i gotowaniu obiadów, every day.

Tylko jak to się ma do Matki Polki i rynku pracy?

A no nijak.

Kobiety biologicznie są skonstruowane do rodzenia dzieci, ich karmienia i wychowywania. Pierwsze kamienie milowe cudownie jest zobaczyć na własne oczy. Tylko te dni z małym dzieckiem. Dni zamieniające się w tygodnie a tygodnie w miesiące, miesiące w lata uwsteczniają kobiety.

Osoby mieszkające w dużym mieście z pewnością odczuwają momenty, gdy są już spóźnieni, choć jeszcze nawet nie zaczęli (!), bo wszystko było na wczoraj. Tymczasem spędzając czas z dzieckiem kobiety wypadają z rytmu zmian, nowości w ich pracy. Książka Agnieszki Graff to pochwała dla macierzyństwa, ale i opis dramatu kobiet, które zdecydowały się na nie bądź wyszło tak, że musiały zostać w domu. Statystycznie rzecz biorąc, któraś z matek zostanie:

– matką “idealną”, pracującą i wychowującą dziecko

– matką wychowującą dzieci. Ojciec zajmie się pracą

– matką pracującą, a tata będący na tacierzyńskim

– matką samotnie wychowującą dzieci

– rozwódką

– wdową

Los kobiety samotnej jest tragiczny. Gdy mężczyzna unika wzięcia odpowiedzialności za bycie ojcem, z sielanki bycia mamą może wyniknąć dramat. Idąc tym tropem, gdy kobiecie trochę się poszczęści i urodzi dziecko, nawet niech to będzie długo oczekiwane, to spełni obowiązek. Radość z bycia z dzieckiem, zostanie matką zostanie przygnieciona dodatkowymi obowiązkami, stertą prania i prasowania, powiększającymi się kosztami rodziny (pieluchy, opłaty, ewentualnie koszt mleka modyfikowanego – jeśli nie będzie karmić piersią itd)

Dla osób z zewnątrz są to kobiety SIEDZĄCE w domu niczym na wiecznych wakacjach. Tymczasem w głębi duszy są to sfrustowane mamy, które w pewnym momencie chciałyby wyjść z domu, zarobić pieniądze, porozmawiać z kimś, zmierzyć się z nowymi wyzwaniami. Kochają swoje dzieci, ale potrzebują też zadbać o siebie.

Niestety najczęściej powrót do pracy okazuje się trudy, a bez wsparcia męża/partnera/dziadków będzie graniczyć z cudem.

Rynek pracy jest nieprzyjazny dla kobiet, które mają dzieci. Warto tutaj zacytować odpowiedź Magdaleny Środy:

“Znam wiele kobiet, które najpierw miały do mnie pretensję o to, że nie cenię urlopów macierzyńskich, ale gdy je spotkałam po latach, mówiły, że miałam rację: z urlopów skorzystały i wiele na tym straciły: miejsce na rynku pracy, niezależność finansową, publiczny status. Słyszałam od nich: “Wychowałam trójkę dzieci, potem mąż mnie zostawił (zachorował, stracił pracę), jestem bezrobotna, bez szans. Miała pani rację. Trzeba było trzymać się pracy”.  (s 92)

Agnieszka Graff próbuje polemizować z Magdaleną Środą pisząc, że odcinając się od idei urlopów macierzyńskich odcinamy się od takiej możliwości. Przywołuje fakty, że w wielu krajach rozmawia się o life-work balance, czyli równowadze między życiem prywatnym i zawodowym. Tutaj pojawia się aspekt podkreślenia i mówienia, że opieka to też praca.

Agnieszka Graff porusza też aspekt o którym zapomina Magdalena Środą, że kobieta czasami nie chce delegować opieki nad potomkiem. Tutaj przedstawię cytat:

“Rzecz w tym, że opieka stanowi wartość samą w sobie. Buduje więzi i nadaje sens życiu. Obcowanie z małym dzieckiem bywa męczące, ale jest też źródłem ogromnej przyjemności, której z żadną inną przyjemnością porównać się nie da. Ma się przy tym nieustanną świadomość, jak bardzo to doświadczenie ulotne, bo każde dziecko tylko raz stawia pierwsze kroki, tylko raz uczy się mówić, tylko raz przeżywa każdą kolejną fazę rozwoju. Rodzicielstwo na tym przecież polega, że chcemy w tym procesie uczestniczyć. To dlatego wiele matek i ojców po prostu chce spędzać ze swoimi dziećmi tyle czasu, ile to możliwe. Wzajemne opiekowanie się sobą, bliskie relacje i troska są ludziom potrzebne. Lekceważenie tych potrzeb, marginalizowanie znaczenia opieki i troski nie sprawią, że stają się one mniej ważne. Pogłębia jedynie istniejące nierówności, bo w praktyce to kobiety nadal wykonują 80 proc. prac domowych, są zwykle jednymi opiekunkami małych dzieci.” (s 96-97)

Po czym Agnieszka Graff apeluje, żeby umatczynić rynek pracy.

W moim ulubiony, poradniku “W Paryżu dzieci nie grymaszą” Pameli Druckerman francuskie mamy dbają o siebie, dbają o chwile dla siebie i szybko wracają do pracy. Państwo im w tym pomaga, mają żłobki i korzystają z nich. Wszyscy są w sytuacji win = win. W polskiej rzeczywistości żłobek to często rarytas, zachcianka (bywa, że dodatkowo płatna).

Agnieszka Graff apeluje też by włączać do opieki ojców i dawać im realne ku temu możliwości. Prawa tatusiów i o ich ważnej roli też nie zapomina… Przywołuje też wierszyk zatytułowany “Do czego służy tata?”. Cały felieton można przeczytać tutaj.

Myślę, że książkę powinni przeczytać w szczególności politycy, partnerzy i bliskie otoczenie kobiety.

Dodatkowe walory książki to piękne fotografie i felietony napisane w zabawny sposób pokazującą rzeczywistość kobiety matki! Jednym z takich zabawnych tekstów, to: “Kapitalizm w piaskownicy, czyli jak zostałam matką bandyty”.

“Kiedyś sądziłam, że plac zabaw to miejsce, gdzie siedzi się na ławce i czyta gazetę, podczas gdy dzieci wesoło fikają po drabinkach i robią babki z piasku, wymieniając drobne uprzejmości. Wraz z siostrami feministkami dumałyśmy nawet nad tym, dlaczego kobiety, siedząc tyle godzin przy piaskownicy, czytając kolorowe pisemka, zamiast, dajmy na to, zaliczać kolejne dzieła klasyków lub tworzyć siostrzane więzi w oczekiwaniu na rewolucję. Dziś mam inną optykę. Wiem, że rozmowy się nie kleją, bo macierzyński skład na ławce często ulega zmianie. A co do lektur, to zazdroszczę matkom,  którym uda się doczytać do końca choćby ten felieton. Żadne miejsce nie wymaga takiej czujności jak plac zabaw. I takich umiejętności polityczno-dyplomatycznych.“ (s 176)

Gorąco polecam. Ktoś już przeczytał?

*Cytaty pochodzą z książki „Matka Feministka” Agnieszki Graff

Wybrane dla Ciebie

Brak komentarzy

Napisz komentarz

Zapraszam
na darmowy kurs!

Jestem położną i kurs stworzyłam z myślą o Tobie, przyszła mamo, żeby być Twoim przewodnikiem po narodzinach, karmieniu piersią i macierzyństwie.

Kasia Płaza-Piekarzewska — Położna

P.S. W każdej chwili możesz wypisać się z kursu.