Od dziecka uwielbiam książeczki. Pamiętam, że jako mała dziewczynka byłam w posiadaniu bajek z serii “Poczytaj mi mamo”. Jedną z gabarytowo większych książek była historia “Konika garbuska”. We wspomnieniach widzę mojego tatę jak mi ją czytał. Zaś gdy byłam starszą dziewczynką moja mama czytała mi serie o Pippi Langstrumpf.
Zamiłowanie do książek chciałabym przekazać mojej córeczce. Czy mi się to uda? Nie wiem. Choć już w ciąży dbałam by słyszała nas czytających jej książki.
Gdy się urodziła kontynuowałam czytanie dalszych losów Ani Shirley, zaś żeby ją zainteresować obrazkami zakupiliśmy książeczki kontrastowe. Dzieci naprawdę je oglądają 🙂 Mając już 3,5 miesiąca mam wrażenie, że z każdym dniem widzi coraz lepiej i skupia wzrok na innych obrazkach nie tylko tych czarno-białych.
Jedną z takich książek czytanych trochę na wyrost są przygody TuRLuTuTu. Osobiście po nie pewnie bym nie sięgnęła. Dlaczego? Ponieważ stylistyka ilustracji mi się nie podobała. Natomiast urzekła mnie pomysłowość autora.
Poza tym gdy poznajemy bliżej TuRLuTuTu, to czytając nagłos, łamiąc sobie język zaczynamy uwielbiać tę postać 🙂 To nazywa się magia! Czyż nie jest piękny bohater, który głowę ma jak wielkie oko, a na niej koronę niczym król? 🙂
Autor książki przygotował dla czytelnika masę niestandardowych atrakcji. Czytając okazuje się, że mamy zadania do wykonania, a to: na ilustracji znaleźć i nacisnąć przycisk, potrząsnąć książką, pokolorować bądź namalować palcem czy zaśpiewać. Bądź zgadnąć, gdzie schował się TuRLuTuTu. Takie czytanie książki nie jest nudne ani dla dorosłego ani dla dziecka. 🙂
My posiadamy trzy książki, z przygodami TuRLuTuTu. 🙂
Czekam z niecierpliwością na informacje czy znacie przygody TuRLuTuTu i czy go lubicie? 🙂
Dajcie znać w komentarzu.
Za książki dziękuję wydawnictwu BABARYBA.
2 komentarze
Kasia Wawrzycka
07-09-2016 at 10:45Uwielbiam czytać książki i zaszczepiłam tę miłość mojej córeczce, ale Turlututu nie znamy. trzeba to nadrobić bo wygląda świetnie!
soox
11-09-2016 at 09:17Postać całkowicie dostosowana dla małych dzieci, nawet jej imię pewnie lepiej wymawia się przed pierwszym rokiem życia 😛
Sama bym sobie poczytała takie książeczki, dla samych obrazków.