Skład mleka mamy różni się diametralnie od składu mleka modyfikowanego. Pokarm naturalny wytwarza się w piersiach na bieżąco i dostosowuje się do sytuacji. W składzie mleka mamy znajdują się przeciwciała, hormony, czynnik wzrostu, witaminy, tłuszcze enzymy, białko oraz cholesterol. Pokarm naturalny jest inny w zależności od pory dnia, pory roku i stanu zdrowia dziecka (pokarm mamy wcześniaka różni się od pokarmu mamy urodzonego o czasie). Jeśli mama bądź ktoś w jej otoczeniu jest przeziębiony w jej mleku pojawia się więcej przeciwciał. Gdy mama zje czosnek, to jej pokarm zmieni zapach. Oznacza, to, że za każdym razem dziecko otrzymuje wyjątkową i niepowtarzalną miksturę zwaną mlekiem mamy.
Natomiast mleko modyfikowane za każdym razem jest takie same. Jego smak nigdy się nie zmienia, jedynie może zmienić się jego ilość… Wyobrażacie sobie 8 razy na dobę jeść to samo. Brzmi strasznie.
Dzisiejszy wpis inspirowany jest sobotnimi warsztatami, które dotyczyły karmienia piersią pod hasłem: „Nie równe traktowanie w prawie młodych matek!”, organizatorami byli Medela, Fundacja Siostra Ania i Fundacja Mleko Mamy. Oprócz aspektów prawnych karmienia piersią w Polsce, poznaliśmy trudne historie mam karmiących. Dyskutowaliśmy wspólnie o tym jak wygląda opieka nad mamą karmiącą piersią. Usłyszałam, że często położne i lekarze nie wspierają karmienia piersią, a wręcz są nie douczeni… Z resztą takie same głosy pojawiły się pod moim pytaniem na Facebooku. Oznacza to, że trzeba spróbować, to zmienić. Być może przyczyną jest brak wystarczającej ilości personelu przez co zbyt mało jest czasu na wytłumaczenie aspektów związanych z karmieniem piersią, zgłaszajcie takie rzeczy będąc w szpitalu bądź wychodząc z niego. Zabrakło Certyfikowanego Doradcy Laktacyjnego bądź Poradni Laktacyjnej napiszcie o tym… Jeden, drugi, kolejny list może zmienić świat 🙂 Dodatkowo warto zwrócić uwagę na mało sprzyjające akty prawne wymagające udoskonalenia…
Wiem, że poród jawi się jako finał ciąży i gdy dziecko jest już na świecie, to będzie już z „górki”… A tu okazuje się, że to dopiero początek CIĘŻKIEJ, TRUDNEJ, ale PIĘKNEJ DROGI… i bywa, że o laktację mama musi powalczyć…
Miałam przyjemność rozmawiać z Panią po porodzie, która powiedziała, że nikt jej nie powiedział, że będzie tak ciężko… Myślała, że to będzie wyglądać inaczej… Miała trudności w pierwszych dniach z laktacją, musiała stymulować piersi laktatorem, przystawiać dziecko i je dokarmiać swoim pokarmem i mlekiem modyfikowanym. W trakcie rozmowy doszłyśmy do wniosku dlaczego nie mówi się o wszystkich aspektach rodzicielstwa, bo nie jest ono proste. Każdy etap życia człowieka ma swoje odcienie szarości, ale i kolory tęczy.
We wstępie powiedziałam pokrótce o zawartości mleka mamy, chcecie poznać skład mleka kobiecego z bliska, po lewej stronie macie mleko mamy po prawej mleko modyfikowane:
Tutaj do pobrania skład mleka mamy w PDF-ie.
Różnica jest znacząca, prawda?
O karmieniu piersią mówimy w Szkole Rodzenia piszemy o tym artykuły i wydaje się bardzo proste. Natomiast nie każdej parze mamy i dziecka karmienie piersią wychodzi od razu. Czasami potrzebny jest do tego dużo czasu, cierpliwości i treningu. Bywa, to trudne kiedy dziecko płacze, a mama nie wie jak je uspokoić, jest zmęczona po porodzie i czuje się nie najlepiej. Dlatego, żeby matka i dziecko zgrali się razem, a laktacja ruszyła pełną parą potrzebna jest pomoc, wsparcie i cierpliwość. Bywa, że wtedy wchodzą w grę sprzęty do odciągania pokarmu, smoczki nie zaburzające prawidłowego odruchu ssania i intensywne treningi karmienia piersią. Ten trud się opłaci nie jednej mamie. Bywa, że życie napisze scenariusz, że mama będzie odciągać pokarm i karmić własnym mlekiem z butelki. Bywa, że będzie dokarmiać mlekiem modyfikowanym. Ponieważ każda mama i każde dziecko jest są wyjątkowi i zupełnie inni. Zdarzają się sytuacje, że to po stronie dziecka jest problem np. z cofaniem języka, a co za tym idzie nie pobiera wystarczającej ilości pokarmu i wymaga terapii zaproponowanej przez neurologopedę.
Obecne standardy dotyczące opieki okołoporodowej i dotyczące ciąż oraz porodów fizjologicznych zakładają różne warianty pomocy mamie w laktacji. Natomiast „wykluczone” z tego rozporządzenia są mamy po interwencjach medycznych w trakcie narodzin dziecka czy z cięcia cesarskiego. Warto jest poruszyć ten temat, że nie tylko mamy po porodach fizjologicznych potrzebują pomocy i edukacji w karmieniu piersią.
Powody dla których kobiety najczęściej przestają karmić piersią:
Warto jest powalczyć o karmienie piersią, czasem to będzie walka tocząca się dzień po dniu. Warto wtedy mieć wsparcie w bliskich osobach, znaleźć dobrą położną, a jak potrzeba to Certyfikowanego Doradcę Laktacyjnego.
Trzymam kciuki. Nie poddawajcie się i pamiętajcie, że warto karmić piersią wyłącznie przez 6 miesięcy, a potem zobaczycie. Być może będziecie karmić rok, być może dwa… A są Panie, które karmią jeszcze dłużej… 😉
Podzielcie się swoimi spostrzeżeniami pomysłami i doświadczeniami…
Pozdrawiam ciepło,
Położna Kasia
9 komentarzy
Agata
26-02-2014 at 11:29Owszem, jedzenie codziennie tego samego to koszmar. Wiem cos o tym, bo karmie piersią! Jest to szczególnie uciążliwe po nieprzespanych nocach – nudna i jałowa dieta doprowadza mnie do szału i mam ochotę rzucić w cholerę kp, a dopiero mija miesiąc po porodzie. Co ciekawe, po moim mleku syn miał straszne problemy z brzuszkiem, a po odstawienie od piersi na 2 dni (żółtaczka) problemy minęły. I jak tu mieć motywacje do kp?
Aneta
26-02-2014 at 15:31Na początku powalczyłam o karmienie naturalne- pokarm był, ale maluch nie umiał zassać. 2-3 tygodnie na laktatorze, później przystawianie małego i wszystko zaskoczyło. Mija właśnie 11mc, planuję wkrótce go odstawić. Jest to dla mnie już bardzo męczące. Mam jednak wyrzuty sumienia i wrażenie jakbym krzywdziła swoje dziecko tą decyzją. Jednak potrzeba odpoczynku i snu jest bardzo silna….
Ewelina
26-02-2014 at 17:55Moim jedynym problemem przy karmieniu obydwu dzieci byl straszny bol przez pierwsze dni. Przy pierwszym dziecku sutki byly popękane do krwi,ale zaciskalam zęby…kiedy powiedziałam o tym lekarzowi dal mi alantan i bardzo szybko się zagoilo i przestalo bolec. Corke odstawilam po roku ze względu na planowanie drugiej ciąży i juz ponad rok karmie mm ha ponieważ ma alergie na mleko krowie w dużych ilościach (co jakis czas sprawdzam czy nie minęła). Na drugi porod wybralam się juz z alantanem swoim:) W szpitalu,w którym rodzilam jest wsparcie jeśli chodzi o laktacje, sa doradcy laktacyjni ale tez ja i koleżanka z sali, które rodzilysmy drugie dziecko wspierałysmy dziewczyne z pierwszym dzieckiem.
Joanna
07-03-2014 at 16:59Pierwsze dni były naprawde trudne, ale w moim szpitalu położne były bardzo cierpliwe i pomocne w uczeniu karmienia. W pierwszym miesiącu troche dokarmiałam mlekiem modyfikowanym, ale już w drugim nie było takiej potrzeby. Płaskie brodawki się wyciągnęły dzięki laktatorowi i częstemu przystawianiu dziecka. Karmię do dziś, dziecko ma 7,5 miesiąca i nie jest to uciążliwe, bo jak doszły inne posiłki, to dziecko jest przy piersi na karmienie nocne i poranne. Dodam, że w mojej rodzinie stałam się bohaterką, bo jako jedyna karmie dziecko tak długo. Inne kobiety w mojej rodzinie twierdzą, że nie miały pokarmu i karmiły sztucznie.
gosia
07-03-2014 at 20:29Bardzo, bardzo chcialam karmic piersia wiec poszlam na kurs. Byly tam mamy ktore maja problemy z przystawianiam, instruktorka demonstrowala na lalce karmienie, dostalam tez poradnik. To co mi sie najbardziej przydalo to: – dziecko ma wlozyc nie tylko sutek do buzi ale cala otoczke bardziej od dolu a przed tem ma poczuc zapach mamy miedzy piersiamy a potem podazyc do piersi, – zaraz po porodzie odrazu do piersi.
Mi mala zabrali zeby pomiezyc i ubrac, a powinna golutka do mnie przyjsc otoczy sie moimi ,,dobrymi bakteriami ze skury, zeby uodpornic sie na zle bakterie w szpitalu,,. Bylam szyta i musialam krzyczec po nia, zeby mi ja dali bo wiedzialam ze to wazne. Nie wiedzalam ze personel jest tak niedouczony. Dodam,ze mieszkamy w uk i te kursy sa co tydzien przez caly rok bezplatne. Ja bylam dwa razy. Bezcenne, piersi mnie nie bolaly bo wiedzialam ze dziecko nie ma ssac tylko koncowki jak by sie wydawalo i jak ma byc nie krepowana glowka. Polecam.
FeminaSum.pl
22-03-2014 at 22:57Myślę, że propagowania karmienia naturalnego nigdy za wiele. Niestety wciąż krąży wiele mitów na temat karmienia piersią, w które wiele kobiet wierzy.
nenupher
23-06-2014 at 14:49Początki karmienia piersią były u mnie dość trudne, ponieważ dziecko urodziło się w 34 tyg ciąży i trafiło do inkubatora. Było karmione przez butelkę ale moim mlekiem odciagniętym z piersi. Potem ciężko jej było załapać na czym polega ssanie i nie miała wystarczajaco dużo siły żeby najeść się wprost z piersi, ale za każdym razem cierpliwie ją przystawiałam. Na początku było dużo płaczu (mojego też). Nasłuchałam się od babć, żeby nie męczyć dziecka i przejść na sztuczne, ale byłam uparta. Z czasem dziecko wysysało coraz więcej, aż po 3 miesiacach mogliśmy zupełnie zrezygnować z odciagania mleka. Ciężko było ale się udało i potem córeczka ssała jeszcze ponad rok.
Do mam, które mają wątpliwości – walczcie, bo naprawdę jest warto. Trud włożony w zachowanie laktacji w przyszłości się opłaci. Trzymam kciuki.
Magda
15-07-2014 at 14:35Udało mi się karmić już ponad dwa lata. Całe szczęście bez żadnych komplikacji. Ale ostatnio spotkałam się z opinią lekarki, która stwierdziła że wyrządziłam dziecku krzywdę karmiąc je o rok za długo, gdyż nie wykształciło ono swojej własnej odporności otrzymując ją ode mnie wraz z mlekiem, Przyznam że pierwszy raz spotkałam się z taką opinią i zastanawiam się na ile ona jest słuszna?
bebe
07-11-2014 at 07:29Pierwsza córeczkę karmiłam piersią 9 miesięcy. Teraz mam drugą niunie i jakoś nie możemy się zgrać z tym karmieniem. Niunia ma już 2 miesiące i cały czas walczę o to by karmić ją piersią. tak bardzo bardzo chcę bo wiem że to najlepszy pokarm dla mojej Malenkiej. Więc odciągam pokarm do butelki jak nie chce ssać i karmię z butelki staram się ją jak najczęściej przystawiać do piersi ale te 2 miesiące to ciągła walka o pokarm i zastanwiam się dlaczego innym przychodzi to tak łatwo a ja ciągle muszę walczyć:( a najgorsze jest to że nie wiem ile jeszcze tak dam rade.