Jest takie powiedzenie małe dzieci miały kłopot, duże dzieci duży kłopot.
Zgadzacie się z tym stwierdzeniem? 🙂
Jaki kłopot może być z takim pięknym maluszkiem, jak na powyższym zdjęciu?
Wydawałoby się, że żaden, ale niestety może okazać się, że maluszek ten jest leniuszkiem.
Ciężko wybudza się go na karmienia, a jego rodzice martwią się bardzo o niego.
Może być, że jest wzorowym maluszkiem. Je, śpi, bawi się i przybiera na wadze 🙂
A gdy maluch podrasta, bywa, że wciąż nie chce jeść. A może zjada pięknie, ale
często wyraża swoje zdanie na NIE! 🙂
Czasami uwielbia smakołyki, ale brokuły, marchewkę będzie wypluwać 😉
Ah i rodzice muszą kombinować jak tu namówić młodą osóbkę do zjedzenia posiłku.
zdjęcia: weheartit.com
Bywa, że maluszek jest słodziak i do niczego nie można się przyczepić.
Wyszła nietypowa notka, ponieważ chciałam, żebyście podzieliły się/ podzielili się z innymi krótkimi historyjkami dotyczącymi maluszków. Bywa, że rodzice mają zmartwienia typu: maluszek nie śpi, ma kolki etc. Jeśli opiszecie podobną sytuację i dacie nadzieję, że kiedyś to się skończy, to pomożecie innym rodzicom 🙂 A może pocieszycie innych, że niektóre zmartwienia okresu noworodkowego/niemowlęcego są „pikusiem” w stosunku do tego co czeka rodziców później 🙂
Chciałabym, żeby pod tym wpisem pojawiła się lawina Waszych komentarzy, dyskusji rodzicielskich o małych i większych dzieciach 🙂
1 Komentarz
matusia281
06-12-2011 at 22:40Być może rzeczywiście to prawda. Nasz synuś ma 6 miesięcy. Miało byś coraz lżej,lepiej, ale niestety jest coraz gorzej. Od urodzenia mały płakał ba darł się tak że miałam ochotę zostawić go gdzieś pod płotem i uciec gdzie pieprz rośnie. Oczywiście okazało się że to kolki. Polskie leki nie pomagały. Lekarka zrobiła wszystkie możliwe badania w których oczywiście nic nie wyszło, dopiero usg brzuszka wykazało gazy. Kupiliśmy w Niemczech Lefax do tego Delicol i było nieźle… przez 3-4 dni… a później znowu darcie, darcie, darcie… znowu badania, lekarze itd. oczywiście diagnoza ta sama tyle że nic nie pomaga. Ja myślałam że wszyscy mnie oszukują, że dziecko musi być chore skoro tak płacze, nie mogłam dopuścić do siebie że kolki mogą być takie bolesne dla dziecka i mogą tyle trwać. Sądziłam że skoro dostaje najlepsze leki to nic mu nie może dolegać. Przetestowaliśmy chyba wszystkie możliwe specyfiki na kolki dostępne i w Polsce i w Niemczech z miernym skutkiem. Ja nawet w czasie karmienia byłam na ścisłej diecie: tylko gotowane potrawy, głównie ziemniaki i makaron, żadnego nabiału itd. Rezultat zerowy. Do dnia dzisiejszego mały ma kolki tyle że teraz doszły nam jeszcze zęby. Nie śpi ani w dzień, ani w nocy, drze się niemiłosiernie. Bywa że całymi tygodniami daje czadu 24 godziny na dobę. Śpi po 15-20 min po czym rządzi 2-3 godziny, oczywiście się drze. i tak dzień w dzień. Zamiast być lepiej jest coraz gorzej. Ja jestem taka wykończona że czasami nie wychodzę z domu żeby nie zemdleć. Ostatnio jak zasnęłam to mój spałam 17 godzin, opiekę nad dzieckiem pozostawiłam narzeczonemu bo już byłam na skraju wytrzymałości. Gdyby nie to że teściowa przyjeżdża i nam pomaga nie wiem jak dalibyśmy sobie radę. Teraz rozumiem matki które oddają swoje dzieci do rodzin zastępczych.
Nie spodziewałam się że wychowywanie dziecka to aż taka ciężka sprawa. Mówi się co prawda ze to najcięższy zawód świata, ale nikt tego nie zrozumie dopóty dopóki na własnej skórze się nie przekona.
Na koniec dodam że mały ma wodniaka i czeka go operacja, więc raczej lepiej nie będzie i aż się boje tego co może nastąpić….
Pozdrawiam