Dzisiaj zapraszam Cię na drugą część wywiadu z Izabelą Dembińską położną, instruktorką rekreacji ruchowej i instruktorką pilates. Z tej części rozmowy dowiesz się jakie korzyści z aktywności fizycznej w ciąży zaobserwujesz w trakcie porodu. Pierwszą część naszej rozmowy możesz przeczytać tutaj.
Katarzyna Płaza-Piekarzewska: Czy naprawdę ćwiczenia zapewnią nam ochronę krocza?
Izabela Dembińska: Nie do końca. Ochrona krocza to jest współpraca trzech osób. Rodzącej w pierwszej kolejności, jej sposobu przygotowania się do porodu. Dziecka, na które średnio mamy wpływ – czyli np to, jaki ma obwód głowy czy wagę . Więc liczą się obwód główki oraz doświadczenie i sposób prowadzenia drugiego etapu porodu (techniki parcia) przez położną. Położna spotykaa się na sali porodowej z pacjentką z różnym przygotowaniem i wiedzą o porodzie i choronie krocza oraz jego przygotowaniu Sala porodowa to już zbyt pozny moment na przygotowanie się do ochrony krocza. Pewnych rzeczy już na sali porodowej nie zmienimy. Nie ma na to czasu i miejsca. Więc ważny jest tutaj element odpowiedniego treningu mięśni dna miednicy, ale też przygotowanie krocza do samego porodu.
Czy w związku z tym, że warto ćwiczyć w ciąży, korzyścią jest tak naprawdę, że kobieta rodząca będzie miała większą świadomość swojego ciała? Czy jesteśmy w stanie sobie tę świadomość wypracować?
Wszystko zależy, z jakim celem ćwiczymy. Czy przychodzimy” po prostu poruszać się i pomyśleć o niebieskich migdałach,” czy w każdy ruch wkładamy świadomość. Czy później wiemy, jak te ćwiczenia, które poznajemy i wykonujemy, zaadaptować do porodu. Jak je wykorzystać w porodzie. Bywa tak, że dziewczyny mówią na sali porodowej: ”Ja ćwiczyłam całą ciążę”, ale kiedy dochodzi do sytuacji parcia, to nie potrafią uruchomić mięśni brzucha do wyparcia dziecka. Albo rodząca mówi, że ćwiczyła wzmacnianie mięśni dna miednicy – słynnych mięśni Kegla, które tak naprawdę nie istnieją. W porodzie jest efekt taki, że je zaciska. Tak jak mówiłam, mamy dwa cele. Z jednej strony wspomaganie tych zmian, które się pojawiają i zapobieganie im, czyli właśnie wzmacnianie mięśni np. dna miednicy, jako profilaktyka wysiłkowego nietrzymania moczu. Z drugiej strony przed nami jest perspektywa porodu drogami natury. Teraz kobiecie trzeba wytłumaczyć, że ona w porodzie nie będzie potrzebowała wzmacniania i zaciskania, tylko rozluźnienia. Jeśli ćwiczenia są wykonywane świadomie, a trener, który prowadzi zajęcia wie, co czeka kobietę przy porodzie, czego ciało kobiety rodzącej będzie potrzebowało, to myślę, że jak najbardziej te ćwiczenia są w stanie kobietę do tego przygotować, ale musimy pamiętac, ze poród rozgrywa się w głowie w związku z tym nie potrzebujemy ksiązkowej wiedzy o porodzie a przekonania, że „dam radę !”
Czy oddychanie w jakiś sposób nam pomaga w trakcie porodu relaksować się i pracować z ciałem?
Na pewno jest tak, że położna w porodzie będzie nam przypominała o tym, jak oddychać. Tylko jeśli my wcześniej tych oddechów nie ćwiczyłyśmy, to efekt jest taki, że ja coś wykonam, ale nie o takiej efektywności jak wtedy gdy jest to wycwiczone a wydolnośc oddechowa usprawniona. Sala porodowa nie jest też miejscem na naukę tych rzeczy, my już musimy być przygotowane na na pewne sprawy. Trzeba już wiedzieć, o co chodzi, gdy położna powie: „dmuchaj świeczki, ziajaj, oddychaj do brzucha; szybciej, wolniej”. Celem ćwiczeń jest nauczenie kobiety różnych sposobów oddychania, które są w porodzie wykorzystywane. Natomiast w samym porodzie, jak najbardziej ten oddech jest istotny. Również wiedza, kiedy my mamy oddychać i jak – czy w skurczu, czy w przerwie międzyskurczowej. Przepona będzie dodatkowym mięśniem nad macicą, który nam będzie ten poród wspomagał, ale też zapewniał dotlenienie dziecka. Wiemy, że łożysko podczas skurczów macicy też się w pewien sposób kurczy i dostęp tlenu jest ograniczony do malucha. Więc musimy mu pomagać. Z drugiej strony ten efekt oddechowy będzie też działał przeciwbólowo dla kobiety i odwracał uwagę od sytuacji bólu porodowego, a koncentrował ją na zadaniu, jakie ma wykonać. W perspektywie tego, że oddycham nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim mam cel.- dać tlenu swojemu maluchowi, ktory w porodzie ma najtrudniej. Nie skupiam się na skurczu, tylko oddycham dla dziecka. Bo ono ma ten dostęp tlenu ograniczony.
A jesteśmy w stanie się tego oddychania wyuczyć w szkole rodzenia, czy właśnie ćwicząc?
Wszystko zależy od tego, jak są prowadzone ćwiczenia w szkole rodzenia, a raczej ile jest czasu na te ćwiczenia. Są różne programy szkół rodzenia: przyspieszony, stacjonarny; różne wytyczne do prowadzenia. Czy to jest program autorski, czy narzucony przez miasto – ponieważ ono finansuje dane szkoły rodzenia. Jeżeli jest tak, że w całym cyklu kursu mamy na każdych zajęciach godzinę na ćwiczenia, to warto to wykorzystać. Natomiast jeżeli w całym cyklu mamy tylko jedną godzinę, żeby poćwiczyć, to tak naprawdę nie ma sensu prowadzić jakiejś lekcji ogólnoćwiczeniowej. Ponieważ większość pań albo nie ćwiczyła, albo dopiero po raz pierwszy pozna te ćwiczenia i nie dadzą jej żadnego efektu. Natomiast jeśli mamy ten czas bardzo ograniczony, to warto to wykorzystać pod kątem rzeczy, które przydadzą się kobiecie w porodzie: techniki oddychania, praca z miednicy, zrozumienie, na czym polega parcie w porodzie. Niezależnie od stylu parcia, czy to będzie parcie na wydechu, spontaniczne czy klasyczne na bezdechu.
Dobrze. Jeszcze odnośnie ćwiczeń. A czy warto zwrócić uwagę no to, czy te ćwiczenia będą w trakcie ciąży wykonywane na piłce, jak to nam się może przydać w trakcie porodu?
Na pewno warto wykorzystać piłkę, bo ona też działa odciążająco, a przede wszystkim oswaja nas z tym, co będzie później na sali porodowej. Tutaj też jest ważny element po stronie instruktora, żeby wyuczyć kobietę kiedy ma tą piłkę wykorzystywać na sali porodowej. Żeby to nie było tak, że ona dostanie tę piłkę od położnej i na tej piłce skacze do góry pod sam sufit, cały czas, przez cały poród. Czy to jest w skurczu, czy przerwa międzyskurczowa. Można też korzystać z drabinek jeżeli są na sali ćwiczeniowej, bo te drabinki są też później wykorzystywane na sali porodowej.
A jaką korzyść, taką zauważalną, może odczuć przyszła mama jeżeli będzie ćwiczyć, w opozycji do mamy, która nie będzie ćwiczyła w trakcie ciąży?
Na pewno poprawa wydolności. Wszystkie ciężarne widzą, że nawet jeżeli wchodzą po schodach cały czas, bo mieszkają na trzecim piętrze i chcą to chodzenie po schodach traktować jako pewien rodzaj poprawy kondycji, to z tygodnia na tydzień widzą, że to trzecie piętro zaczyna być czwartym, piątym, szóstym i dziesiątym. Wykonując te same ćwiczenia z tygodnia na tydzień, one też widzą, że nagle szesnaście powtórzeń jakiegoś ćwiczenia jest ilością dużo większą niż szesnaście. . A z drugiej strony poród jest tym słynnym porównywanym maratonem. Więc my w pierwszym okresie porodu będziemy potrzebowały kondycji, bo będzie to praca i odpoczynek, praca i odpoczynek. A więc skurcz i przerwa międzyskurczowa. W drugim okresie porodu potrzebujemy znowu pewnej siły do wyparcia dziecka. Więc ja to sobie zawsze porównuje, że pierwszy okres porodu jest jak ring bokserski – gdzie jest runda i przerwa i taka jest rola rodzącej i osoby towarzyszącej. A drugi okres porodu to jest już „rwanie sztangi jak Mariusz Pudzianowski”. Musimy tutaj włożyć dużo trakcji, siły mięśni brzucha do tego, żeby efektywnie tego maluszka z naszego ciała wyprzeć, niezależnie jak będziemy przeć a jednocześnie umiejętnie rozluznić krocze – nie myląc z mechanicznym rozciąganiem tkanek.
Tutaj tak fajnie opowiedziałaś o przyszłych mamach, które mają tę aktywność w postaci trzeciego piętra. A co z mamami, które załóżmy, mają okrojony czas – zajmują się drugim dzieckiem lub są aktywne zawodowo? Czy to, że w ogóle się przemieszczają, można uznać za aktywność fizyczną?
W przypadku kobiety ciężarnej, życie zawodowe jakie było przed ciążą i które kontynuuje w ciąży czy opieka nad drugim dzieckiem, które jest w domu, nie jest w ogóle formą aktywności fizycznej. Jest formą obciążenia. Tak naprawdę tym bardziej, panie które w ciąży nadal pracują czy wychowują drugie dziecko, powinny znaleźć w ciągu tygodnia przynajmniej dwie godziny na to, żeby poświęcić czas sobie i temu maluchowi. Żeby odciążyć ciało. Przykładowo praca przed komputerem, długotrwały tryb siedzący dla kobiety ciężarnej w ogóle nie jest odpoczynkiem. Ona niby nic nie robi, bo siedzi, pracuje przed monitorem. Z drugiej strony bardzo obciąża mięśnie dna miednicy, szyjkę macicy, spojenie łonowe. To będzie później powodowało pewne dalsze problemy.
A propos tej szyjki macicy. Jak ćwiczenia przekładają się na siłę parcia, bolesność skurczów i rozwieranie szyjki?
Przekładają się tylko i wyłącznie w taki sposób, że my jesteśmy świadome i wiemy co robić w którym momencie. Nasza kondycja też jest o wiele bardziej efektywna niż pań, które nie ćwiczyły. Natomiast to, że ćwiczyłaś w ciąży nie oznacza, że ten poród będzie szybszy i łatwiejszy. Potrzebujemy świadomości jak te ćwiczenia wykorzystać później w porodzie. Czasami zdarza się, że panie które trenują sporty siłowe czy wydolnościowe są bardzo zaparte do porodu, mają siłę rodzenia, ale na przykład mają problem w drugim okresie porodu. Mięśnie krocza i dna miednicy są tak mocno zaciśnięte. Zbite.
Takie stalowe krocze.
Tak. Więc jakby wszystko zależy od tego, co my mamy na myśli, mówiąc o rekreacji ruchowej, ćwiczeniach kobiet w ciąży. Okazuje się, że jednak jest to taki worek bez dna i zawiera się w nim wszystko. Dlatego też, z tego powodu, lekarze nie chcą czasem wydawać zgody na ćwiczenia. Tak naprawdę nie wiedzą, co mogą zastać na sali fitness czy w danym klubie. Czy to będą zajęcia typu fitness mama czy bardziej pilatesowe, czy też relaksacyjne. Tych form pracy z ciałem kobiety w ciąży jest bardzo wiele.
Czyli pod kątem porodu bardziej byś zachęcała do jogi, pilatesu niż szybszej aktywności ?
Myślę, że nie trzeba rezygnować. Jeżeli bardziej preferujemy zajęcia typu fit mama to nie trzeba z tego rezygnować. Należy też poszukać rzeczy, które nam uświadomią, jak to później zaadoptować do porodu. Więc może w końcówce ciąży, zwłaszcza po 36 tygodniu, kiedy już wiemy, że dzidziuś jest donoszony, możemy zacząć chodzić w każdej chwili, bo nie będzie to wcześniak. Jest to ciąża donoszona. To nasze lekcje typu fit mama można rozbudować o zajęcia typu joga dla kobiet w ciąży, pilates. Albo po prostu skoncentrować się na rzeczach, które nam będą potrzebne w porodzie: jak oddechy, praca na piłce, umiejętność krążenia biodrami, świadoma umiejętność robienia pewnych przysiadów. Przysiad przysiadowi też nie jest równy. Inny przysiad jest potrzebny nam w porodzie, innego będziemy potrzebować, jeśli chcemy wzmocnic pośladki. To jest dość istotne, te wzorce ruchowe pewnych ćwiczeń – w ciąży i do porodu.
To może jeszcze załóżmy, że jeśli kobieta by się zdecydowała. Jest z mniejszej miejscowości (inaczej mówiąc nie ma dostępu osób trenujących z przyszłymi mami) i będzie korzystała z różnych programów ćwiczeniowych. Na co powinna zwrócić uwagę? Kiedy powinna zastopować lub zwolnić z ćwiczeniami?
Tak naprawdę nie ma górnej granicy. WHO mówi o tym, że kobieta ciężarna może ćwiczyć codziennie, jeżeli ta aktywność fizyczna jest o umiarkowanej intensywności, przez około 30-40 minut. Nie ma też górnej granicy. Dopóki lekarz wyraża zgodę. Dopóki ona się czuje dobrze i brzuch jej nadmiernie nie ciąży. Jeśli ma ochotę wyjść na ćwiczenia, bo wie, że się dobrze po nich czuje – to tak naprawdę może je wykonywać do końca, do porodu.
To już właściwie wszystkie pytania. Chciałabyś coś od siebie jeszcze dodać?
Może to, co jest istotne. Myślę, że tutaj jest ukłon w stronę trenerów, instruktorów, nauczycieli pilatesu i jogi. Żeby zrozumieć i wiedzieć, z czym się wiąże poród i czego od kobiety wymaga. Zrozumieć fizjologię przebiegu porodu. Mieć świadomość tego, jak kobieta może wpływać na ten poród swoim ciałem. Co jej będzie pomagało. Także to jest właśnie to rozróżnienie, że jeżeli wiemy, że nasza klientka się szykuje do porodu drogami natury, to jest to modyfikacja treningów w końcówce ciąży pod kątem porodu. Jako dodatkowy element lekcji lub po prostu zamienienie, odwrócenie wersji treningowych. Wszystko wychodzi od trenera. Kobieta pójdzie za tym, co mówi trener. Więc tutaj ta znajomość przez trenerów fizjologii ciąży jestpodstawą; znajomość fizjologii przebiegu porodu: pierwszego i drugiego okresu. Wytłumaczenie kobiecie, co się będzie działo, jak oddech będzie wpływał na ten poród. Jak ruch będzie wpływał, kiedy ma się ruszać, a kiedy nie. Żeby się nie wyeksploatowała w tym porodzie. Czasami jest tak, że ona oddycha krótko, bo jest taki moment w porodzie, kiedy potrzebuje oddychać krótko. Ale ona się hiperwentyluje, zasapie. Skacze na piłce pod sufit – nieważne, czy jest skurcz, czy przerwa międzyskurczowa. Przecież poród potrzebuje momentów relaksacji. Kobieta ma prawo tego nie wiedzieć, ale od tego jest trener, aby jej te rzeczy przekazać.
Powiedziałaś jeszcze jedną fajną rzecz, że w trakcie ćwiczeń możemy spróbować zmienić położenie dziecka. I teraz pytanie – czy mogłabyś podpowiedzieć jakieś pozycje, powiedzieć, w których tygodniach ciąży jest to możliwe?
Na pewno trzeba kobiety uświadomić. Co jest bardzo nagminne na salach ćwiczeniowych w szkołach rodzenia: pani jest na przykład w 32 tygodniu ciąży i mówi, że ma skierowanie na cięcie cesarskie z powodu ułożenia pośladkowego. Nie ma tak naprawdę górnej granicy, do którego tygodnia ciąży dziecko ma się obrócić główkowo. Nie można więc tej kobiety stawiać w sytuacji, że na pewno będzie miała cięcie cesarskie z powodu ułożenia pośladkowego, ponieważ zawsze jest szansa, że dziecko obróci się glówko Aktywność fizyczna z pewnością będzie sprzyjała odpowiedniemu ułożeniu dziecka niż całkowity bezruch. Pozycje, które ułatwiają maleństwu obrócenie się, to między innymi krążenie biodrami.
Czyli głową jesteśmy w…?
Głowa troszeczkę niżej niż pupa. Krążenie biodrami w tych miejscach. To są naturalne techniki, które mogą wpłynąć na obrócenie się dziecka. Natomiast powinny być wykonywane pod okiem przeszkolonej osoby, która wie, w jaki sposób i jak z kobietą pracować. Cały czas mówi się o tym, że pozycji odwróconych w ciąży nie powinno się wykonywać. Niewiele ma to w sumie wspólnego z pozycją odwróconą, ale są to jej modyfikacje.
Ok. Czyli jeśli jesteśmy w 36 tygodniu ciąży, a nasze dziecko na razie nie zapatruje się na obrócenie, to jest już dobry moment, żeby się zgłosić? Czy jeszcze śmiało możemy poczekać do 38 tygodnia?
Ja myślę, że nie. Te ćwiczenia trzeba też wykonywać codziennie. Więc jak już wiemy, że termin porodu coraz bliżej, lekarz by bardzo chciał, żeby ta główka była jednak do dołu, a dzieciaczek ciągle chce pupą w dół, to wykonujemy te ćwiczenia codziennie. Mimo wszystko, trzeba się liczyć z tym, że tak naprawdę to dziecko ostatecznie podejmuje decyzję, jak się chce ułożyć. Więc to nie jest tak, że te pozycje nam zapewnią na 100% obrócenie się maleństwa. Matka ma też mentalnie takie przeświadczenie, że coś w tym kierunku robi. Natomiast tak jak mówię – nie ma gwarancji tak naprawdę to dziecko o tym decyduje.
Ustaliłyśmy, że ćwiczenia podnoszą świadomość własnego ciała i przygotowują do narodzin dziecka. Na rynku mamy dostępne różne baloniki, które kuszą hasłami wzmocnisz mięśnie krocza, przygotujesz się do porodu. Jak rozmawiałyśmy o mięśniach dna macicy, to wyszło, że powinno się zgłosić do fizjoterapeuty . Mamy na rynku te różne baloniki, które można stosować. Polecasz używanie ich na własną rękę, czy najpierw warto się skonsultować ze specjalistą?
Szczerze powiedziawszy, to radzę to robić po konsultacji. Druga rzecz to zależy, do czego my chcemy ten balonik wykorzystać, jaki jest nasz cel. W pierwszej kolejności, zanim w ogóle zaczniemy używać jakichkolwiek przyrządów, to powinniśmy się nauczyć same uruchamiać mięśnie. Łączyć je z oddechem. Do tego też potrzebowałybyśmy konsultacji z fizjoterapeutą. Dopiero po konsultacji, tak jak te słynne kulki gejszy, jeżeli nasz stan mięśni dna miednicy będzie tego potrzebował – zastosować. Natomiast sama bym się nie podejmowała ćwiczenia tego rodzaju bez badania. Po pierwsze, pomimo użycia jakiegoś sprzętu, nie będę wiedziała czy robię to technicznie dobrze.
A więc lepiej wszystko skonsultować z tym zakresie?
Tak, dokładnie.
Dziękuję za rozmowę.
Jeśli rozmowa z Izą była dla Ciebie ciekawa, to poleć ją znajomym 🙂
2 komentarze
Martyna Orzechowska
01-08-2017 at 19:57mi na skore brzucha bardzo podratował Olejek Uelastyczniający maternea, co prawda tylko w aptece dostępny ale 0 perfumowanych dodaatków
Korali Mamaibobasy.pl
12-08-2017 at 10:25Ja ćwiczyłam w pierwszej ciąży do siódmego miesiąca, potem lekarz kazał zaprzestać ćwiczeń i leżeć bo brzuszek robił się bardzo twardy. https://www.mamaibobasy.pl/