Dzisiaj w moim cyklu Karmienie Piersią – Moje Doświadczenie opowiem Wam o nawale pokarmu. Dowiecie się między innymi, kiedy się pojawia i jak sobie z nim poradzić.
Po porodzie często kobiety mówią” „nie mam pokarmu”, „nic nie leci”, „lecą krople”… Te pierwsze dni stanowią swojego rodzaju wyzwanie. Urodził się mały szkrab, który lepiej lub troszkę gorzej przystawia się do piersi. Jedne dzieci są „ssakami”, które były non stop na piersi. Inne natomiast są śpiochami i najchętniej to przy piersi też by spały. Fakt jest taki, że pierwsze dni z niewielką ilość pokarmu szybko mijają i kobiety doświadczają przepełnionych piersi (tzw. nawał pokarmu).
Teraz mała dygresja
Gdy studiowałam, kobiety po porodach naturalnych były w szpitalu przez trzy doby, a po cesarskim cięciu – pięć dób. Teraz wszystko się zmieniło i jeśli stan mamy i dziecka na to pozwala, kobiety mogą wyjść już po ukończeniu drugiej doby. (Niezależnie od tego czy to jest poród naturalny czy cięcie cesarskie) Co oznacza, że nawału pokarmu doświadczają najczęściej, będąc w domu.
Kiedy pojawia się nawał pokarmu?
Nawał pokarmu pojawia się w trzeciej lub czwartej dobie po porodzie – mniej więcej 40 godzin od narodzin dziecka. To wtedy laktacja uruchamia się na całego, a organizm pod wpływem hormonów tak szaleje, że produkuje więcej pokarmu, niż dziecko potrzebuje!
Kiedy pojawia się nawał po cięciu cesarskim?
Jeśli cesarskie cięcie było wykonane planowo, a wcześniej nie rozpoczęła się samoistna czynność skurczowa, to nawał może pojawić się dopiero w szóstej dobie.
Czy to możliwe, że nie doświadczyłam nawału pokarmu?
Bywa, że kobiety mają trudność z określeniem, czy u nich pojawił się nawał. Tak też się czasami zdarza. Może to wynikać z tego, że przeszły go niemal nie zauważalnie. Przystawiły dziecko często do piersi i nie odczuły nigdy takiego dyskomfortu związanego z laktacją, żeby uznać ten moment za „nawał”. Bądź niewielki odsetek kobiet rzeczywiście nie doświadczył nawału pokarmu. Wynika to z przyczyn medycznych.
Jak przebiega nawał pokarmu? Jakie są jego objawy?
Nawał pokarmu to stan naturalny i objawia się przepełnionymi piersiami. Wtedy często kobiety mówią: „dostałam pokarmu”, „pojawił się pokarm”. Piersi stają się dość twarde, ciężkie, a otoczka brodawki sutkowej jest napięta. W trakcie nawału produkcja pokarmu jest zwiększona ponad potrzeby dziecka! Z bardzo małej ilości pokarmu zwiększa się produkcja mleka aż dziesięciokrotnie. Przez pierwsze dwie doby produkcja mleka jest na poziomie 100 ml, a już w okolicy trzeciej – piątej doby produkcja zwiększa się do 500 – 750 ml. Teraz to dziecko „steruje” piersiami. Zjada tyle, ile potrzebuje, i organizm kobiety przez parę tygodni próbuje zgrać się z potrzebami dziecka. W pewnym momencie zauważycie, że wspólnie z dzieckiem macie rytm. Karmicie się np. co dwie–trzy godziny. Na widok dziecka może pojawić się samoistny wypływ pokarmu, możesz też obudzić się zalana mlekiem – dlatego warto pamiętać o noszeniu wkładek laktacyjnych również w nocy.
Co robić w trakcie nawału? Jak sobie z nim poradzić?
Podczas nawału piersi stają się twarde, utrudniony jest wypływ pokarmu. Dlatego przed przystawieniem dziecka do piersi warto najpierw piersi rozgrzać. Można to zrobić za pomocą ciepłych okładów (np. kompresów żelowych) bądź pójść pod prysznic i przez parę minut polewać piersi ciepłą wodą (nie gorącą!). Pod prysznicem może pojawić się samoistny wypływ pokarmu – to bardzo dobry znak. Jeśli się nie pojawi, można ręcznie odciągnąć parę kropel pokarmu, tak żeby zmiękła otoczka, a następnie przystawić dziecko do piersi. Dziecko opróżni je zgodnie ze swoimi potrzebami, dzięki czemu organizm matki dostanie sygnał, ile trzeba produkować pokarmu.
Po karmieniu należy zrobić zimny okład. Można go zrobić z zamrożonych kompresów żelowych, ubitej białej kapusty z lodówki bądź zamrożonych pieluszek tetrowych.
Jak zrobić zimny okład z zamrożonej pieluszki tetrowej?
Moczymy pieluszkę złożoną w kształt wygodny do zrobienia okładu na pierś. Następnie wkładamy pieluszkę w torebkę foliową – w takim kształcie, by móc z niej zrobić okład na pierś. Robimy kilka takich „paczek” i wkładamy je do zamrażalki. Następnie przed położeniem na pierś otulamy zimny okład pieluszką tetrową, by lód nie dotykał bezpośrednio skóry piersi.
Jak zrobić zimny okład z liści białej kapusty?
Jednym ze sposobów na zimny okład po karmieniu są zamrożone liście kapusty. Należy najpierw je umyć, a potem schować do zamrażalnika bądź lodówki. Gdy zajdzie potrzeba zrobienia okładu, należy je wyjąć i rozbić tłuczkiem od mięsa, żeby liście puściły sok.
Następnie obkładamy nimi pierś. Jeśli liście kapusty się ogrzeją, należy je wymienić na nowe. Taki zimny okład powinien trwać około 15–20 minut.
Czego unikać przy nawale?
- Stosowania smoczków. Przystawiajcie dziecko tak często, jak tego potrzebuje.
- Laktatora. W momencie przepełnionych piersi w pierwszej kolejności powinnyście ratować się dzieckiem. Jeśli dziecko jadło np. półtorej godziny temu i nie chce się przystawić, można wyjątkowo poratować się laktatorem, ale tylko odciągając 5–10 ml (do uczucia ulgi). Większa ilość odciągniętego pokarmu da sygnał organizmowi, że pokarmu trzeba produkować więcej. To spowoduje, że wpadniesz w błędne koło.
- Masażu. Czasami można przeczytać porady dotyczące masażu piersi – niestety nikt w nich nie zaznacza, że ma on przypominać głaskanie piersi! O tym, dlaczego forsownemu masażowi piersi mówimy „nie”, pisałam tutaj.
Ile trwa stabilizacja laktacji?
Laktacja stabilizuje się przez dwa do sześciu tygodni. W tym czasie warto podawać dziecku pierś tak często, jak się domaga. Jeśli czujecie, że piersi stają się przepełnione, zaproponujcie dziecku pierś.
Jak skutecznie przystawić dziecko do piersi w trakcie nawału pokarmu?
Warto pamiętać o tym, żeby otoczka brodawki była miękka i „chwytliwa” dla dziecka. Zwracamy uwagę na prawidłowe przystawione do piersi. O tym pisałam tutaj.
Jakie produkty przydadzą się w trakcie nawału pokarmu?
- Większy stanik – nie dość, że piersi w laktacji się powiększają, to jeszcze w nawale osiągają naprawdę pokaźne rozmiary. Dlatego istotne jest, żeby dobrać sobie odpowiedni stanik – taki, który nigdzie nie będzie uciskał i w którym będzie miejsce na włożenie wkładek laktacyjnych.
Moja pierwsza (po porodzie) samotna podróż samochodem odbyła się po stanik, bo wszystkie, które kupiłam w ciąży, okazały się za małe.
- Wkładki laktacyjne – moje pierwsze wkładki laktacyjne były bardzo duże, a mleka niewiele. Wydawały mi się wręcz za duże i niewygodne. W związku z tym kupiłam mniejsze (i mniej chłonne) i wszystko wyjaśniło się w trakcie nawału i później podczas laktacji. Okazało się, że te mniejsze musiałam dość często zmieniać i nie były wygodne. Kiedy jest nawał, to mleka wypływa bardzo dużo. Karmi się z jednej piersi, a leci z drugiej. Wtedy warto, by wkładki były chłonne – w przeciwnym razie odczuwa się dyskomfort. Są też wkładki laktacyjne wielorazowe – te się sprawdzą u systematycznych mam 🙂 Ja otrzymałam takie do testowania, ale poległam. Wolałam jednak jednorazowe.
- Jednorazowy podkład – jeśli karmisz na leżąco w łóżku, możesz doświadczyć zalania mlekiem. Dlatego warto skorzystać z jednorazowych podkładów do rozłożenia na łóżku. To patent zasłyszany od mojej koleżanki, ja na to nie wpadłam. 🙂
- Kompresy żelowe – bardzo fajne kompresy, które sama stosowałam w nawale, ma w swojej ofercie marka Lansinoh. Można ich używać zarówno na zimno, jak i na ciepło. Wiele razy mój mąż podgrzewał mi je w mikrofalówce. Dla mnie – kiedy nie chciałam iść pod prysznic, żeby rozgrzać pierś – były zbawiennym wynalazkiem.
- Lanolina – w tych pierwszych dniach brodawki są i wrażliwsze. Mogą być też popękane przez np. nieprawidłowe przystawienie dziecka do piersi. W tym momencie ratunkiem będzie lanolina, która nawilża brodawkę i przyspiesza gojenie. Najlepiej wybierać taki preparat, który ma w składzie samą lanolinę.
Jak u mnie przebiegał nawał?
Pamiętam, że odczuwałam dyskomfort. Przepełnione piersi to niestety nic miłego. Są wtedy bardziej tkliwe. Trzeba pamiętać o rozgrzaniu piersi i schłodzeniu jej po karmieniu. A tutaj tak bardzo chce się spać… Natomiast pocieszałam się faktem, że nawał pokarmu jest etapem przejściowym i tak ma być. 🙂
Na zakończenie
Pamiętajcie, że nawał pokarmu to bardzo dobra prognoza – na udaną laktację!
Jak u Ciebie minął nawał? Który patent stosowałaś na rozgrzanie piersi, a który na schłodzenie? Które produkty się sprawdziły?
Partnerem cyklu Karmienie Piersią – Moje Doświadczenie jest Lansinoh.
4 komentarze
ANIA
08-02-2017 at 17:50Pani Kasiu czy mając w 28tyg ciąży CRP 14 powinnam się martwić??
Wszystkie badania pozostałe poza trójglicerydani 200 mam ok,jestem zdrowa nic mi nie dolega. Lekarz kazał zrobić bo tydzień temu miałam Crp 7. .
Proszę o pomoc. Pozdrawiam
Agnieszka
08-02-2017 at 20:55Nawał miałam dwa razy w szpitalu, a potem przy każdym dziecku jeszcze ze dwa, trzy razy już w domu. Na bolące brodawki polecam mleko. To własne. Jest niesamowite! Ba, smarowalam nim też zadrapania na buzi córki i syna, bo mleko przyspiesza gojenie się ran.
mamazpowolania.pl
15-02-2017 at 14:12Ja się z nawału pokarmu cieszyłam bardzo. Dla mnie to super uczucie, bo świadczy o tym, że jest mleko i to jest go całkiem sporo. Uwielbiam jak siadam z córką do karmienia i sprawdzam, która pierś twardsza,a tu się okazuje, że już obydwie „napuchły” 🙂 Mi to nie sprawia jakiegoś dużego dyskomfortu. Po prostu wtedy również stosuję zasadę karmienia na żądanie, przy czym tym razem to jest żądanie MAMY 🙂
Angela
16-09-2018 at 09:51Że tez nie znałam tych kompresów żelowych. Nie musiałabym wystawać pod gorącym prysznicem co chwilę 😉 Ale na szczęscie taki poważny nawał i zastój pokarmu miałam tylko raz. Znacznie częściej dokuczały mi kryzysy laktacyjne, zwykle tak co 3-4 miesiące miałam wrażenie suszy w piersiach.