Mam nadzieję, że tytuł Ciebie zaintrygował 🙂
Jestem świeżo po lekturze „Rodzicielstwo Bliskości jak zbudować więź z dzieckiem” autorstwa pary psychologów Natali i Krzysztofa Minge.
Kilka słów o książce „Rodzicielstwo Bliskości jak zbudować więź z dzieckiem”:
- jest stosunkowo krótka,
- rozdział ma stronę tytułową i zawiera wypunktowane hasła zdradzające jego treść,
- znajdziemy ciekawostki,
- praktyczne rady
- i podsumowania.
Książka mogła być wydana ciut większa czcionka, ale z drugiej strony objętość książki byłaby większa. W tym formacie, którym została wydana jest idealna.
Teraz trochę spisu treści:
Następnie strona tytułowa rozdziału:
Takie małe ale…
Przyznam szczerze, że na wstępie książki polemizowałabym z autorami. Napisali zdanie „Dziecko jak każde zwierze, wie, czego potrzebuje”. Otóż niekoniecznie. Na przykład noworodek niekoniecznie obudzi się na karmienie. Wtedy rodzic musi przejąć inicjatywę, przewinąć maluszka i zaproponować jedzenie. O tę sferę muszą zadbać rodzice. Niestety czasami o tym nie wiedzą i noworodki potrafią spać bardzo długo, a w efekcie ubywać na wadze. To jedyne zastrzeżenie do książki. Jak dzieci są starsze z pewnością częściej wiedzą czego potrzebują.
Natomiast cała reszta książki miło mnie zaskoczyła 🙂 Poza tym niektóre pomysły autorów są dla mnie wręcz szokujące!
Zacznę od rzeczy szokujących!
Autorzy podjęli temat: CZEGO rodzice NIE powinni KUPOWAĆ dla DZIECKA!
Wśród rzeczy, których nie warto kupować dla dziecka, znalazły się:
- łóżeczko dziecięce,
- wózek,
- wanienka,
- analizator płaczu (obstawiam małe zainteresowanie rodziców tym gadżetem).
Jesteś zaskoczony?
Byłam w szoku jak to czytałam. Poniżej przedstawiam jakie autorzy podali argumenty:
- dotyczące łóżeczka – dziecko może spać z rodzicami,
- zamiast wózka – lepiej kupić chustę a rodzice zyskują dwie ręce!
- wanienki są małe, a dziecko można wykąpać w wannie albo w wiaderku (tu jestem za!)
Jeśli jesteś ciekaw kolejnych argumentów autorów dlaczego warto zrobić tak jak proponują, koniecznie sięgnij po książkę!
Bardzo sympatyczną dla mnie rzeczą było zwrócenie uwagi na to jak ważna jest położna i zbudowanie z nią dobrej relacji. Wytłumaczenie w jaki sposób pomocna może być Doula. Przedstawienie jej kompetencji i kompetencji położnej. Jeszcze jedno autorzy w książce napisali, że rodząca musi dokonać wyboru czy rodzi z Doulą czy z partnerem. Niekoniecznie! Można wcześniej przy wyborze szpitala porozmawiać czy może być osoba bliska i Doula osoba przeszkolona. Bywa, że taki poród z dwiema osobami jest możliwy. Jeśli będzie to dla Ciebie ważne, to warto oto dopytać podczas dokonywania wyboru szpitala.
Państwo Minge są z wykształcenia psychologami poświęcili część książki spadkowi nastroju po porodzie tzw. baby blues, a także depresji poporodowej. Dla mnie ciekawostką było, że 10% mężczyzn po narodzinach dziecka cierpli na depresję, a o tym się NIE MÓWI. Autorzy też podkreślili, że depresja matek wpływa na rozwój ich dzieci. Pokazuje to jak ważne jest, żeby szybko reagować jeśli widzimy, że kobieta może mieć depresję po porodową.
Poznałam nowe słowo SYNTONIA!
Syntonia oznacza współdzielenie nastroju. W szpitalu zdarza mi się spotkać mamy które przychodzą z problemem ciągłego płaczu dziecka. Okazuje się z rozmowy, że są zmęczone, że coś się wydarzyło nie po ich myśli. Nie świadomie te emocje przekazują dziecku. Dlatego często bywa, że dziecko uspakaja się w ramionach osoby spokojnej. Można powiedzieć, że jej emocje oddziałową na dziecko. Oczywiście jeśli coś by się działo z maluszkiem, wystąpiłaby np. kolka to dziecko by się nie uspokoiło.
Jeszcze jedną ciekawostkę Wam zdradzę dotyczącą mózgu kobiety ciężarnej!
„Najciekawsze zmiany w kobiecym mózgu zachodzą jednak w trzecim trymestrze ciąży. Począwszy bowiem od szóstego miesiąca, mózg ciężarnej fizycznie zaczyna się kurczyć. Co interesujące, proces ten nie jest uwarunkowany zmniejszeniem się liczby neuronów, lecz redukcją zbędnych połączeń pomiędzy nimi. Mózg kobiety przygotowuje miejsce na stworzenie nowych połączeń odpowiedzialnych za miłość do dziecka i opiekę nad nim. Zaczynają się one tworzyć ok. 1-2 tygodni przed porodem. W okresie wczesnego macierzyństwa (mózg kobiety wraca do wcześniejszych rozmiarów mniej więcej pół roku po porodzie) rozwija się i powiększa kora mózgowa, odpowiedzialna za myślenie. Dodatkowymi zaletami macierzyństwa są: polepszenie się orientacji przestrzennej oraz poprawa pamięci, a także, co zaskakujące, wzrost gotowości do ponoszenia ryzyka.”
Cytat z książki „Rodzicielstwo Bliskości” Natalia i Krzysztof Minge, Wydawnictwo Samo Sedno, str. 31
Książka pełna jest wskazówek i ciekawostek:
Prawie w każdym rozdziale można przeczytać coś co zafascynuje! Dlatego gorąco polecam!
Jeśli książka jest Ci znana koniecznie podziel się wrażeniami w komentarzu 🙂
Być może znasz jeszcze inną pozycję godną polecenia.
Pozdrawiam,
Kasia
5 komentarzy
skursia
09-04-2013 at 21:44chyba muszę zakupić 🙂
Gosia
17-04-2013 at 11:54Tak właśnie. Zaintrygował mnie tytuł :), ponieważ moja córcia mniej więcej od 2 mies. swojego życia zaczęła się buntować kiedy wsadzałam Ją do wózka. To był jakiś koszmar jak musiałam kombinować, zeby JĄ „urobić” i wsadzić do tego wózka. Nawet kupiłam nosidło (Bondolino-polecam), w którym usypiala i przekladalam Ją do wózka. No cuda na kiju sie wyprawialo. Na spacer wychodziłam 2 razy dziennie, także niemała przeprawa.
Teraz córcia ma 14 miesięcy i jest o niebo lepiej. Buntuje sie czasami, ale teraz wszystko rozumie, w zwiaku z czym raz dwa odwracam Jej uwagę i już siedzi zapięta w wózku.
Wracając do książki krotkie streszczenie brzmi zachęcająco 😉
Fajnie, ze jest ten blog ponieważ mozna z niego uzyskać wiele istotnych informacji.
Kasia
18-04-2013 at 09:54Co do rzeczy, bez których rodzice swobodnie by się obeszli to nie do końca bym się zgodziła. Z perspektywy czasu darowałabym sobie tak wczesne składanie łóżeczka (synka zaczęłam z nim oswajać, gdy skończył 3 m-ce) ale na pewno nie zrezygnowałabym z niego całkowicie. Z wózka też za nic bym nie zrezygnowała – jeszcze tego by brakowało, żebym miała dźwigać Dawidka w domu i na spacerze – plecy ma się tylko jedne.
aneta
29-05-2013 at 12:15ja też nie chciałabym zrezygnować z wózka. Moi synowie lubili jexdzić wózkiem, rozmawialiśmy sobie, mogli tam się bawić, przysnąć spokojnie a ja wtedy siadałam w parku na ławce i czytałam gazetę. Z dzieckiem w chuście już tak nie odpoczywałam. Poza tym spacer to też możliwość zrobienia zakupów – wygodnie wrzucić je pod wózek i nie nieść w ręku – to samo dotyczy zapasowych rzeczy dla dziecka czy własnej kurtki zdjętej w ciepły dzień… bez przesady, wózek to wygoda dla dziecka i rodzica.
Asia
23-07-2013 at 15:53Podzielam opinie powyższe, że całkowita rezygnacja takich rzeczy jak wózek, czy łóżeczko niekoniecznie jest wskazana. Spanie z maleństwem w swoim łóżku może być niebezpieczne – zdarza się, że kobieta po jakimś czasie ma mocniejszy sen i może zrobić dziecku nieświadomie krzywdę. Natomiast wózek, tak jak było już wspomniane, jest potrzebny do szczęścia mamie no i nie jestem też przekonana, czy niemowlakowi faktycznie służyłaby stała pozycja pionowa.
Aczkolwiek są pewne postulaty Rodzicielstwa Bliskości, z którymi się zgadzam i zamierzam je stosować. Co do książki, jak będę miała okazję, to zajrzę.