Na moim blogu możecie znaleźć cykl rozmów z przedsiębiorczymi mamami. Uwielbiam rozmawiać z kreatywnymi kobietami i zainteresowaniem obserwuję jak rozwijają się ich biznesy. W dzisiejszym wpisie poznasz dalsze losy firmy Madama, która wczoraj skończyła 2 lata! 🙂 Wszystkiego najlepszego. (Poprzedni wywiad z Klaudią) To niesamowite jak ten czas szybko biegnie. 2017 rok rozpocznę po raz trzeci z Happy Plannerem. Pierwszy wygrałam i zakochałam się w nim. Cytaty na każdy dzień, dużo miejsca do planowania i wyznaczania konkretnych celów. Rok temu napisałam maila do firmy Madame z prośbą o wywiad i tak poznałam Klaudię. Tamtą rozmowę wspominałam bardzo długo i zainspirowałam się do przeczytania niektórych książek polecanych przez Klaudię. Bardzo cieszyłam się na tą drugą naszą rozmowę. Gdyż Klaudia jest niezwykle energiczną, pozytywną osobą, która lubi się dzielić wiedzą i inspiracjami. Zapraszam do przeczytania wywiadu. Na zakończenie znajdziesz niespodziankę kod rabatowy 10% ważny do 22 grudnia. 🙂
Położna Kasia: Klaudio, po naszym ostatnim wywiadzie otrzymałam mnóstwo pozytywnych wiadomości. W Twoich odpowiedziach na pytania można było znaleźć inspirację, listę przydatnych książek i kursów. Obserwowałam przez ostatni rok rozwój firmy Madama i jestem zachwycona. Dzisiaj chciałam porozmawiać o tych zmianach, które zaszły w ciągu minionego roku.
Klaudia: Miło mi to słyszeć. Z przyjemnością porozmawiam kolejny raz.
Położna Kasia: Z czego jesteś ostatnio najbardziej dumna w firmie Madama?
Klaudia: W tym roku z tego, że Madama ma już swoją pozycję. Nasza 2-letnia praca zaczęła teraz mocno owocować. Cieszę się, że mamy co robić przynajmniej przez kilka lat.
Jakie zmiany zaszły w firmie Madama przez ten rok?
Skończył się miesiąc miodowy. Biznes prowadzony w piżamie na kanapie i przyjemność z samego tworzenia. W tym roku moja córka poszła do przedszkola i Madama też. Moja rola w firmie zawęziła się do nadzorowania, liczenia oraz zarządzania projektami i ludźmi. Projektuję i tworzę to, co mogę zrobić tylko ja – resztę deleguję. I to już nie jest takie przyjemne i twórcze, jak ekscytujące początki. Większa odpowiedzialność, większy stres. Musiałam się rozstać z niektórymi działami, bo skończyły się moje siły przerobowe. Jest z nami Alicja, która opiekuje się klientem. Aktualnie mamy jeszcze na pokładzie 2 Madamy, które pakują zamówienia. Pomagają też nam korektorka i copywriterka. Szukamy graficzko-fotografki.
Czy to oznacza, że czytelniczki mogą się do Ciebie zgłosić się na stanowisko graficzko-fotografiki?
Tak 🙂
Jeszcze zadam pytanie o nowe 2 Madamy jak je znalazłaś? Masz swój patent na udaną rekrutację?
Alicje poleciła mi teściowa i to był strzał w dziesiątkę. Wiktorię i Kacpra, którzy pakują paczki znalazłam dzięki agencji pracy JobHouse. Jest to praca tymczasowa przez charakter naszego biznesu i była to bardzo dobra decyzja. Zaoszczędziłam dużo czasu, bo nie musiałam szukać ludzi ani podpisywać umów. Agencja pod koniec miesiąca przesyła fakturę do opłacenia i tyle. Panią korektorkę i copywriterkę znalazłam na stronie useme.pl.
Jakie jest dla Ciebie największe osiągnięcie firmy w bieżącym roku?
Wymarzone biuro, w którym mogę w końcu spokojnie pracować. Większa oferta plannerów, której wdrożenie było nie lada wyzwaniem. Poszerzenie zespołu o więcej Madam.
Na Instagramie można zobaczyć zdjęcia biura Madamy. Proszę, opowiedz, jak znaleźliście to idealne miejsce do pracy?
Historia jak z filmu. Od lat marzyłam o pięknym biurze w starej kamienicy. Naoglądałam się takich w Berlinie czy Kopenhadze. Jeszcze jak byłam w ciąży i nie wiedziałam, że plannerowy biznes będzie jedyną działalnością, jaką się zajmę, wypatrzyłam sobie biuro na ulicy Wajdeloty w Gdańsku, ale było zajęte. Po urodzeniu córki przez ponad rok codziennie chodziłam z nią na spacery w tamte rejony i marzyłam, i marzyłam.
Pewnego dnia, gdy wracałam z rodziną z restauracji, zobaczyłam, że 3 minuty drogi od naszego mieszkania jest piękne pomieszczenie ze 100-letnią witryną. Jeszcze tego wieczoru zrobiłam tablicę inspiracji na Pintereście i zaprojektowałam wnętrze lokalu w Sketchupie. Potem przeprowadziłam ze 150 rozmów telefonicznych, żeby się dowiedzieć, czyje to pomieszczenie i czy jest wolne. Okazało się, że miasto je wycofało z przetargu, bo było w opłakanym stanie. Nie miało kanalizacji ani ogrzewania. Długo się nie zastanawiałam i poprosiłam o odświeżenie przetargu, który ostatecznie wygrałam rok temu. Cena najmu jest tak korzystna, że aż niemożliwa.
Kiedy lokal był już mój, zabraliśmy się za remont, który trwał aż 5 miesięcy. Bardzo przydały się umiejętności z poprzedniej pracy. Musiałam też wynająć dodatkowe miejsce na magazynowanie plannerów, bo w biurze się nie mieszczą.
W którym momencie początkująca firma powinna zastanowić się nad własnym lokalem?
W momencie, kiedy ją na to stać i jest to niezbędne. Jak zakładałam Madamę, bardzo podobała mi się możliwość pracowania w domu, zwłaszcza że byłam młodą mamą. Pierwszy rok sprawdzało się to doskonale. Potem, jak przyszła dostawa happy plannerów na 2016 rok i wypełniła 40 m2 mieszkania mojej mamy, zaczął się problem. Cała operacja logistyczna nas przerosła i już było wiadomo, że trzeba wynająć biuro i zatrudnić więcej ludzi.
Mając już doświadczenie – co doradzisz osobom szukającym lokalu? Na co warto zwrócić uwagę, wybierając miejsce na biuro?
Koszty i możliwości finansowe. Trzeba obliczyć, jaka jest cena najmu, ogrzewania, prądu, ochrony, ubezpieczenia, internetu. Zastanowić się, czy warto tę kwotę inwestować w firmie, czy może lepiej zainwestować w ludzi. Dla mnie priorytetem była lokalizacja. Biuro miało być 5-10 min od mieszkań mojego i mamy, żeby nie tracić czasu na dojazdy. Miało być w ładnej okolicy, po której będę chodzić i którą się będę zachwycać.
Jak o tym opowiadasz od razu widać, że potrafisz efektywnie wykorzystywać czas. Na co jeszcze nie warto tracić czasu pracując dla siebie i mając wolność bycia szefową?
Na co dzień staram się nie tracić czasu na rzeczy, które nic nie wnoszą do mojego życia. Na plotkowanie, obgadywanie, przesadzone użalanie się nad sobą i fantazjowanie. Dzięki mapie celów, która jest w Happy Plannerze, wyznaczam cele w zgodzie ze sobą. Staram się nie marnować czasu na spełnianie nie swoich marzeń. Tych narzuconych poniekąd przez otoczenie, modę czy rodzinę.
Widziałam, że rozszerzyłyście ofertę o nową gamę produktów, jak Body Planner. Skąd taki pomysł?
Pomysł na limitowane serie był od początku. Jest wiele marzeń do spełniania, a te szczegółowe plannery mają w tym pomóc. Teraz przygotuję Business Planner, który ma pomóc rozkręcić firmę marzeń. Potem chcemy z siostrą stworzyć Wedding Planner.
Gdy znalazłam Madamę na Instagramie, ujęła mnie kolorowa strona Happy Plannerów. Skąd pomysł na poszerzenie oferty o styl minimalistyczny zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz?
Z potrzeby rynku. Można powiedzieć, że szkic Minimal Plannera powstał razem z Happy Plannerem, ale wiedziałam, że Happy Planner szybciej zwróci na siebie uwagę. Wprowadzamy nowe produkty sukcesywnie, znając nasze możliwości przerobowe. Miałyśmy też dużo zapytań o plannery dla panów, dlatego powstała wersja męska. Bardzo lubię ten planner. Jest elegancki i prosty w obsłudze. Wydrukowany na przepięknym, francuskim papierze.
Co było najtrudniejsze w prowadzeniu biznesu przez ten rok?
Ha! Im więcej sukcesów, tym więcej porażek. Radzenie sobie z tym, co nie wyszło, jest dużym wyzwaniem. Jestem z tych, co rzucają się na głęboką wodę i myślą, że wszystko jest do zrobienia. Potem muszę pić piwo, które nawarzyłam. Czasami tego piwa jest za dużo. Wieczne wychodzenie ze strefy komfortu, szukanie nowych rozwiązań i uczenie się prowadzenia coraz większej firmy może męczyć. Najtrudniejsze jest tempo. Stres wynikający z szybkości rozwoju. Wymaga to ode mnie sporej autorefleksji i szukania nowych sposobów na jego rozładowanie. Staram się chodzić na jogę, basen i dużo spacerować. Kłaść się wcześniej spać. Weekendy spędzać tylko z rodziną i przyjaciółmi.
Najtrudniejsze dla mnie to ekspozycja na ludzi i opinie. Jestem introwertyczką i jak kiedyś musiałam odpowiadać na ok. 60 maili dziennie, to byłam wypompowana. Teraz zajmuje się tym Madama Alicja. Biznes online daje dużą możliwość szybkiego wzrostu firmy, ale też ma minusy. Kontakty międzyludzkie w tym świecie są mniej kulturalne niż w rzeczywistym. Spotkałam się z przemocą psychiczną, szantażem czy hejtem. Teraz nie daję sobie wejść na głowę. Uczę się szeroko pojętej asertywności. To, że ktoś u nas kupił planner, nie oznacza, że może naruszać moje granice.
Jak sobie radzisz w sytuacjach kryzysowych, np. w przypadku nagłej choroby?
Od września byłyśmy z córką chore już 3 razy. Pola poszła do przedszkola i się zaczęło. Jak jestem lekko chora i mam motywację, to pracuję w każdej wolnej chwili, żeby się trzymać planu. Jak jestem wypalona, to ograniczam pracę do minimum. W tym roku nasz zespół się powiększył o kilkoro pracowników i podwykonawców, co mnie odciążyło. Deleguję też dbanie o siebie. Zamawiam zdrowy catering do biura, a w sprzątaniu pomaga nam pani Kasia. Często rezygnuję z pomysłów, które nie są najważniejsze. Staram się zadowalać włożonym wysiłkiem, a nie efektem. Gdy jestem przepracowana — idę na urlop. Pomaga mi świadomość tego, że nie da się zrobić wszystkiego, a świat się nie zatrzyma, żebyśmy zrealizowali swój plan. Staram się też nie panikować w takich sytuacjach. Wszystko się jakoś kręci, nawet jak nie realizujemy planu w 100 czy 80%.
Jak pogodzić macierzyństwo i prowadzenie firmy?
Nie wiem, co powiedzieć, żeby się nie narazić np. mamom z trójką dzieci, których mężowie pracują za granicą. Wiem, co u mnie zadziałało, a co nie – i z tej perspektywy mogę to przedstawiać. Nie planowałam ciąży, więc nie miałam jakichś wielkich projektów z tym związanych. Staram się brać macierzyństwo intuicyjnie. Nie aspiruję do miana idealnej matki. Bycie rodzicem to piękne, ale trudne zadanie. Żebym mogła matkować, ktoś inny musi pomatkować mnie. Żeby dawać, muszę mieć co dać. Prowadzenie firmy od początku było moim drugim światem, gdzie mogę naładować baterie i trochę zrównoważyć symbiozę z dzieckiem. Nie wychowuję córki sama, tylko z moim partnerem. Dzielimy się obowiązkami po połowie. Moja córka nie jest wymagającym dzieckiem, nigdy nie miała kolek. Nie jest też dzieckiem, które przesypia całe noce i jest supergrzeczne. Trafił się nam normalny egzemplarz. Dało się połączyć opiekę nad Polą z pracą na laptopie. Gdy była malutka i ją karmiłam, pracowałam od 19.00 do 1.00. Jak skończyła rok, pracowałam po 4 godziny dziennie. Od maja tego roku pracuję już w biurze ok. 4 dni w tygodniu po 5-8 godzin, a od września Pola poszła do przedszkola, więc witaj, namiastko wolności!
Lubię czytać książki z autentycznymi historiami biznesów. Np. Sofie Amoroso napisała, że jak rozkręcała Nasty Gal, to ponad rok sama pakowała paczki w szlafroku w wynajętym mieszkaniu. Rafał Brzoska w książce „Jutro w Nowym Jorku” opowiada, że jak miał wojnę z Pocztą Polską, to nie żałował sobie wina przed snem, aby zagłuszyć stres.
Szczerze powiem, że aby rozkręcić Madamę, z wielu rzeczy zrezygnowałam. Odpuściłam nieproduktywne przyjemności typu oglądanie seriali, chodzenie na imprezy czy plotkowanie o dupie Maryni. Nie z przymusu, tylko po prostu przestało mnie to wtedy interesować. Nie było moim priorytetem powrócić do formy sprzed ciąży. Nie inwestowałam tyle czasu w pracę na swoim wizerunkiem zewnętrznym, co przed ciążą. Przez ponad rok nie prostowałam włosów. Pokłóciłam się z modą. Byłam zaprzeczeniem rad z „Elementarza stylu”. Sukienka wystawała mi spod płaszcza, a skarpetki nie były w kolorze adidasów. Wiedziałam, że mam mało wolnego czasu, troszcząc się o malutką córkę, i wykorzystywałam go na maksa produktywnie. Godzina do godzinki i miesięcznie okazywało się, że zebrało się 60 godzin na spełnienie marzenia. Dawało mi to poczucie kontroli nad życiem. Chciałam być niezależna finansowo i mieć perspektywę.
Jak wygląda Twój dzień?
Plan jest taki: wstaję o 7.00 i na 8.20 odprowadzam córkę do przedszkola. Idę do biura. Jem śniadanie, piję kawę i się krzątam. Potem siadam i ogarniam trudne tematy. Wyciszam telefon, wyłączam pocztę i projektuję, piszę lub planuję. Od 13.00 do 14.00 ogarniam lżejsze obowiązki. O 15.00-16.00 idę do domu i jestem z córką. Od 20.00-21.00 spędzam czas z partnerem na rozmowach, oglądaniu czegoś lub czytaniu. O 23.00-24.00 idę spać. Czasami zaśpimy z córką i idziemy do przedszkola na 10.00. Czasami mam zły dzień i zostaję w domu.
Jakie znasz sposoby, żeby skutecznie zarządzać czasem w ciągu dnia?
Metod jest mnóstwo. Ważne jest dopasowanie ich do siebie i wybranie takich, które pomagają w danym okresie. Jesteś mamą, więc wiesz, jak szybko zmieniają się potrzeby dziecka. Nie mam na myśli harmonogramu karmienia czy spacerowania, tylko zaangażowanie matki wynikające z poziomu rozwoju dziecka. W pierwszym roku życia Poli łatwiej było mi się uczyć i pracować. Potem nastąpił zwiększony rozwój ruchowy córki, który wymagał ode mnie większej uwagi i skupienia, nawet gdy o 16.00 miałam ochotę paść na łóżko. Teraz Pola potrzebuje mojego jeszcze większego zaangażowania i wspólnych zabaw. Elastyczność jest najważniejsza. Moje aktualne metody to: planowanie i notowanie!
Planuję 50-70% czasu. Gdy planuję więcej, czuję się jak w więzieniu. Lubię ten niezaplanowany czas, kiedy mogę traktować siebie z większą wrażliwością i pytać, na co mam ochotę. Ważna jest równowaga pomiędzy działaniem a byciem. Pomiędzy dyscypliną a relaksem. Dużo notuję. Rocznie zużywam 6-10 notesów. To pomaga odciążyć umysł.
Wieczorem przygotowuję się na poranek. Z samego rana pracuję nad projektami, które mogę zrobić tylko ja. Ostatnie godziny pracy przeznaczam na maile i pierdoły. Staram się nie pracować w domu, bo tam odpoczywam. Jak mamy w firmie duże ciśnienie, to potem jadę bardzo szybko na urlop naładować baterie.
Staram się też mieszać zadania w ciągu dnia. Przeplatać trudne z trywialnymi. Np. teraz rozmawiam z Tobą, a za godzinę może będę rozwieszać lampki na oknie lub pójdę kupić mleko.
Myślę, że aby być usatysfakcjonowanym z tego, jak spędzamy dni, również ważna jest umiejętność zarządzania swoimi emocjami i rozeznanie w zasobach. Mam na myśli poziom energii i możliwości. Są też problemy przez duże D, gdy np. perfekcjonizm czy prokrastynacja wychodzą poza zdrowe granice. Wtedy mamy już poważniejsze zaburzenie, które trzeba leczyć u psychologa czy psychiatry. Żadne kursy, techniki ani plannery nie zlikwidują problemu.
Które tytuły książkowe o rozwoju czy przedsiębiorczości zachwyciły Cię w tym roku?
O, mam takie cztery! „Niezniszczalne” pokochałam za inspirujące wywiady z silnymi kobietami. „Lepiej” G. Rubin – za ciekawe badania przedstawione w ludzki sposób. „Jutro w Nowym Jorku” – za szczerość i autentyczność. „To, co wiem na pewno” – za mądrość.
Madama jest firmą, którą założyłaś z mamą. Myślisz, że prowadzenie firmy z zaufaną osobą jest łatwiejsze niż w pojedynkę?
Ma to swoje plusy i minusy. Zaufanie jest tutaj jedną z głównych korzyści. Minusami mogą być brak przestrzeni i symbioza. Ogólnie: lepiej prowadzić biznes z kimś. Stres się wtedy rozkłada na kilka osób.
Jakie masz rady dla osób, które myślą o biznesie ze wspólnikiem/wspólniczką?
Z mamą to trochę nie jak ze wspólniczką. Mam za małe doświadczenie w tej dziedzinie, aby coś poradzić.
Jak wykorzystałaś ten rok do własnego rozwoju?
Nie wiem, co powiedzieć. Żyję, więc się rozwijam.
Na Waszej stronie można znaleźć myśl Anthony Robbins: „Cele są jak magnes. Przyciągną rzeczy potrzebne do ich zrealizowania”. Jak w Waszej firmie wyznaczacie cele? Na tydzień, miesiąc, rok?
Wyznaczamy cele na 2 lata, rok i na kwartał. Robimy plany pojedynczych projektów i uzupełniamy kalendarz na cały rok. Codzienną biznesową organizację prowadzę w aplikacji Wunderlist i w Happy Plannerze.
Co uważasz za kluczowe w prowadzeniu biznesu?
To samo, co rok temu. Złota trójca: rób to, co lubisz; rób to, co umiesz i rób to, co się sprzedaje.
Jeśli robisz to, co lubisz – masz więcej siły i motywacji na biznesowy maraton. Jeśli robisz to, co umiesz – jesteś bardziej skuteczna i robota pali Ci się w rękach. Jeśli to, co robisz, się sprzedaje – staje się pracą, a nie tylko hobby.
Na zakończenie, Klaudio, mam pytanie zainspirowane wywiadem z Marissą Mayer, która pracowała w Google, a obecnie jest prezeską Yahoo. Vadim Makarenko zapytał ją, czy jej praca jest dla niej obowiązkiem czy przyjemnością. Jak to jest u Ciebie?
Tym i tym jednocześnie. Przyjemny obowiązek. Jeśli sprzedajesz produkty lub usługi, zawsze idą za tym obowiązki. Przyjemność bym rozpatrzyła bardziej rozległe. Czasami robię wiele nieprzyjemnych rzeczy, które potem dają przyjemne efekty.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.
Na zakończenie mam miłą niespodziankę kod rabatowy HAPPYMADAMA o wartości 10% do wykorzystania na stronie madama.co.
Kod rabatowy ważny jest do 22 grudnia 2017 do godziny 23:59.
Mam nadzieję, że wywiad Cię zainspirował. Jeśli prowadzisz bądź planujesz założyć własny biznes podziel się swoimi radami, przemyśleniami w komentarzu. 🙂
5 komentarzy
happyplanner.pl
16-12-2016 at 11:11Kasiu, dziękujemy za wywiad 🙂
Izabela Kornet
17-12-2016 at 17:03Tak cudownie mi się to czytało – i oglądało zdjęcia (świetnie, że dodaliście do tego fotki, bo od razu czuć ten klimat!). Cudownie, bo sama stawiam pierwsze kroki… I odzyskałam siłę do działania. Dziękuję :*
paulinagaworska
18-12-2016 at 14:24Plannery wyglądają genialnie, a ta firma i jej założycielka jest wielką inspiracją. Co do biura, pięknie urządzone. Bardzo podobała mi się ta rozmowa, więc chyba będę wpadać częściej:)
Zależna
20-12-2016 at 14:30bardzo fajny wywiad. Powodzenia dla firmy! To piękne, widzieć, że ludzie mają pasję
Lucyna Pawłowska
20-12-2016 at 14:36Bardzo ciekawy wywiad. Podziwiam zdolności i pracowitość! Plannery piękne, na pewno warte zakupienia!