Wielką burzę w internecie wywołał spot kampanii społecznościowej pt. „Nie odkładaj macierzyństwa na potem”, a filmik pokazuje kobietę, która nie została matką.
Nie bardzo rozumiem dlaczego Fundacja Mamy i Taty zrobiła spot tylko o kobiecie. Zapowiedzieli, że poruszą też temat ojcostwa. Jeśli w tym samym stylu to „gratuluje!”
Jeśli nie znasz spotu najpierw zachęcam do obejrzenia:
Spot utrwala mit: kobiety robią karierę i odkładają macierzyństwo „na później”.
Twórcy kampanii chyba nie byli na korytarzach klinik leczenia niepłodności znajdują się osoby w przeróżnym przedziale wiekowym. Nie raz bardzo młode.
Myślę, że autorzy bardzo spłycili powody ewentualnego odkładania macierzyństwa na później. Choć gdy wejdziemy na stronę kampanii okaże się, że o wielu argumentach wiedzą. Czyżby celowo je pomineli?
Pani i Pan w bardzo ekskluzywnym domu z bagażem licznych podróży mogą równolegle starać się o dziecku, tyle, że bez skutecznie. Warto byłoby zrobić kampanię zachęcającą do wykonania badania nasienia oraz przebadania kobiety. W końcu przy długoletnich staraniach warto poradzić się królowej nauk czyli medycyny. W trakcie pisania przypomniało mi się, że jest taka kampania i nosi nazwę Płodny Polak. Tyle, że nie ma tak chwytliwego spotu jak ten Fundacji Mamy i Taty.
Pracuje na co dzień z kobietami, które urodziły dzieci. Czasem są to bardzo długo wyczekiwane dzieci, czasem planowane, a czasem są niespodzianką od losu. W moim otoczeniu coraz więcej kobiet zachodzi w ciążę, zostaje mami. Choć mam liczne znajome i przyjaciółki, które nie mają dzieci mimo, że biorąc pod uwagę biologię dawno dzieci powinny mieć. Dlaczego ich nie mają? To nie wynika z tego, ze robią karierę. Choć cześć z nich robi karierę, bo chcą i mają możliwość rozwijać się w swojej branży. Według tej kampanii porzuciły macierzyństwo, bo chcą się wspinać po szczeblach kariery. To nie prawda. U nich brak dzieci wynika z braku partnera, z którym mogłyby założyć rodzinę. Na wszystko przychodzi odpowiedni moment.
Bohaterka na końcu spotu płacze, a nie jest tak „stara”, żeby dzieci nie mogła mieć. Natomiast sam spot może wprowadzić w poczucie winy. O tym kiedy jest odpowiedni czas na dziecko i czy warto za w czasu badać swoją płodność dobrze napisał Pan z nieplodni.blox.pl we wpisie: „Dziecko? Może za kilka lat czyli o tym czy się badać czy nie”
Nie doradzam. Wiem, że gdybym miał zrobić takie badania kilka lat temu, nie mając skrystalizowanych planów rodzinnych, to nie zrobiłbym ich za żadne skarby. I wcale nie dlatego, że wówczas nie wiedziałem o swojej niepłodności (często jest tak, że mówimy „gdybym wiedział wcześniej, to…” – ale to nie jest ten przypadek). Raczej dlatego, że wówczas zupełnie nie chciałem o niej wiedzieć, nie dopuszczałem do siebie takiej myśli.
Myślenie o założeniu rodziny było dla mnie taką abstrakcją, że niepłodność była kompletnie bez znaczenia. Stąd i badań bym wówczas nie przeprowadził. Nie czułem takiej potrzeby.
Cytat pochodzi z nieplodni.blox.pl
Może twórcy kampanii powinni zadać pytanie: „Jeśli kobieta ma kochającego partnera i mogli by mieć dzieci, to pytanie czy koniecznie trzeba z tą decyzją czekać?”
Zapomina się o parach, które starają się od lat, a nigdy nie byli u lekarza. Bądź lekarz ich uspokajał zamiast leczyć.
Samo leczenie niepłodności rzadko jest pstryknięciem palcami i trwa latami. Jeśli para pójdzie po kilku latach starań do lekarza to gdzieś te pare lat ma w straconych, bądź wtedy nie czuli się aż tak gotowi do zostania rodzicami.
Czy ta kampania jest beznadziejna?
Myślę, że poniekąd odniosła sukces. W końcu o niej piszemy, rozmawiamy, nie zgadzamy się z wizją kobiety przedstawioną w spocie.
Powstało nawet kilka bardzo zabawnych rysunków jak np. Andrzej Rysuje z Gazety Wyborczej:
Poza tym znam ludzi, którzy przemieżyli świat z dzieckiem, dziećmi, bywa, że mieszkają we własnych pięknie urządzonym domu. Ich dzieci pojawiły się, bo się kochają, bo dziecko było niespodzinką. Dziecko się pojawiło, a oni dalej się rozwijają.
Zapomina się o młodych ludziach, którzy pracują na umowach świeciowych. Nie mają własnego mieszkania. Chcą zapewnić byt swojemu dziecku, którego jeszcze nie ma. Odkładają macierzyństwo i ojcostwo, bo ich nie stać. Nie stać na wiele rzeczy: pieluchy, nie pracowanie jedej osoby… Jeśli mówimy o umowie świeciowej to okazuje się, że jedna osoba i najczęściej mężczyzna musi zadbać o rodzinę. Jeśli nie ma pracy, która jemu pozwoli utrzymać trzy osoby jest ciążko. Zaś Państwo nie wspiera.
Pojawiły się komentarze, że dom w spocie jest zbyt ekskluzywny i niewiele osób na taki stać. Są osoby, które mogą zwiedzić pół świata i mieć skromny dom. Może być Pani, co ma własną kawalerkę. Każdy do czegoś dąży i jak to osiągnie to jest to jego sukces. W tym przypadku bohaterka spotu wiele osiągnęła… Ale jest sama i chce dziecka? Gdzieś w tym wszystkim zabrakło mi Mężczyzny.
Bo wygląda to tak jakby kobiety miały samotnie decydować sie na samotne macierzyństwo…
A gdzie w tym miłość, partner i wspierające Państwo? Zresztą o Państwie i braku pomocy z jego strony świetnie napisała Agnieszka Graff w książce „Matka Feministka”.
Warto przeczytać: Dlaczego coraz więcej polek odkłada macierzyństwo na później?
Ciekawe komentarze dotyczące kampanii znajdzecie na:
- Bardzo mądry tekst pojawił się autorstwa Małgorzaty Ohme „Naprawdę nie ma problemu późnego macierzyństwa w Polsce?”:„Pomijając koszmarną retorykę i absurdalną estetykę spotu (która kobieta w Polsce tak dziś mieszka?!) – mam wrażenie, że w dyskusji publicznej omija się problem, który nieudolnie Fundacja Mamy i Taty miała intencje poruszyć czyli późne macierzyństwo. Macierzyństwo, które z różnych powodów przesuwane jest w czasie. Nie mówię o sytuacji, gdy zwyczajnie nas na to nie stać. Lub gdy oczywiste jest, że na umowie śmieciowej, na której nas zatrudniają: ciąża znaczy koniec. Lub gdy miłość się niespodziewanie kończy i nie ma następnej. Lub wreszcie, gdy kobieta nie może lub nie chce mieć dzieci.To oczywiste, że spot ten może urazić osoby znajdujące się w takich sytuacjach. Ale jest spora grupa kobiet, rozejrzyjmy się wokół siebie, które chcą mieć dzieci, ba deklarują, że nie wyobrażają sobie bez nich życia, mają udane związki, przyzwoite warunki socjalne, ale wciąż nie odnajdują odpowiedniego momentu. Dlaczego?Mam wrażenie, ale może to złe wrażenie, że część z nas, kobiet, reprezentuje pewną omnipotencję w myśleniu o tym, na co mamy wpływ, czym można sterować i co kontrolować w życiu. Ponieważ udało nam się uzyskać wpływ (na szczęście!) na to, jak i z kim żyjemy, wydaje nam się często, że możemy rozciągnąć czas jak gumę balonową. I nagle okazuje się, że tak nie jest. Nie mamy stuprocentowego wpływu na biologiczne starzenie, nie mamy go na kondycję naszego partnera, na choroby, wydarzenia losowe. W czasach tak intensywnego rozwoju technologicznego człowiek nieustająco bombardowany jest komunikatami, że wszystko może. A jeśli teraz jeszcze nie, to już za chwilę. I trochę tak jest, że potrzeba bycia matką (jeśli taka się pojawia) zapisana jest w naszym kalendarzu życia i czeka.Po drugie my kobiety stajemy się perfekcjonistyczne. Coraz częściej jesteśmy doskonałe w pracy, wyglądamy świetnie, mamy policzalne, wymierne sukcesy. Nic dziwnego więc, że chcemy, aby wybór momentu, w którym ma pojawić się dziecko też był najlepszy. Tylko co to znaczy? Z doświadczenia i obserwacji wiem, że nie ma idealnego momentu. To zawsze jest kompromis między własnymi potrzebami, a potrzebami dziecka. To zawsze jest ryzyko, że wielu rzeczy nie będzie można przywrócić. To jest nawet pewność, że życie nie będzie wyglądało tak samo. Szukanie momentu, który nadal pozwoli kobiecie kontrolować i przewidywać wszystko jest iluzją. Szczerze? Każdy moment jest fatalny, średnio fatalny lub bardzo fatalny. Dziecko równa się kryzys, ale to prostu moment w życiu. Nieidealny, nieodpowiedni, fatalny właśnie. Macierzyństwo nienawidzi perfekcjonizmu z wzajemnością.Wreszcie… jesteśmy pokoleniem dzieci. Niedojrzałych dorosłych, którym nie chce się brać takiej odpowiedzialności, jakim jest dziecko. Lubimy wygodę. Lubimy komfort życia. Lubimy swoje hedonistyczne zachcianki. Miasto. Znajomych. Życie w podskokach. Często nie mamy relacji. One zmieniają się jak w kalejdoskopie, zmieniają się tylko główki na Tinderze (związki są też cholernie poważne i pracochłonne). A nam się trochę nie chce. Mi też się nie chce. Gdyby nie dzieci, coraz mniej potrzebowałabym formalizacji życia, po co mi jakaś struktura? Kompromisy?(…)
Macierzyństwo to wielki kompromis. Ktoś pyta, co oznacza w haśle spotu „Nie odkładaj macierzyństwa na potem”. Jakie POTEM? Chyba chodzi o tę granicę, za którą POTEM nie ma.”Zachęcam do przeczytania całego tekstu.
- „Zdążyć przed menopauzą – czyli nowy spot zachęcający do robienia dzieci.„ komentarz do spotu znajdziecie na blogu Segritty
- portalu chcemy być rodzicami „Czasem lepiej wcale niż źle – kontrowersyjny spot kampanii nie odkładaj macierzyństwa na później”
- blog Od rana do wieczora: Nigdy nie ma (i nie będzie) dobrego momentu na dziecko
„Denerwuje mnie ten spot. Naprawdę trzeba uświadamiać Polkom, wykształconym, świadomym, światowym kobietom, że zegar tyka? Nie wystarczy, że robią to życzliwie zatroskane ciotki przy każdej wigilii? Tak trudno zrozumieć, że jeśli kobieta nie decyduje się na dziecko, to może:
1. nie ma z kim (autorzy kampanii piszą o tym tu)
2. są jakieś istotne przeszkody (autorzy kampanii podają ich całą listę)”
3. a może nie chce mieć dziecka – i jej prawo!
- Tata 30i3 plus na Facebooku proponuje taki oto pozytywny plakat:
Zaś swoimi przemyśleniami dzieli się na blogu: Czym nie jest rodzicielstwo?
3 komentarze
Minerał
24-06-2015 at 16:22Nieczęsto się odzywam u Ciebie na blogu chociaż wpadam tutaj cyklicznie. Bardzo spodobał mi się Twój wpis w sprawie tej kampanii. Przede wszystkim dlatego, że napisałaś w sposób „grzeczny” co myślisz o tej sprawie i zajrzałaś na stronę fundacji aby zrozumieć co i jak. Sama zdaję sobie sprawę, że kampania jest trochę agresywna i stawia nas w pozycji ofiary. No może nawet nie ofiary a winnych. Bo jasno z niej wynika, że dziecko powinno być celem kobiety na pierwszym miejscu, a skoro nie jest, to potem będzie cierpienie – zawsze. Warto na pewno wspominać o rytmie biologicznym ale trzeba też pamiętać, że dziecko się same z siebie nie tworzy. Potrzebny jest też mężczyzna – i to taki, który będzie współodpowiedzialny. Dzięki za fajny, wyważony wpis. Magda
Karolina
27-06-2015 at 07:26Mądre słowa, mądry artykuł zgadzam się w 100% i cieszę się, że go przeczytałam. Obowiązek macierzyństwa prawie w całości spoczywa na kobiecie, a obwinianie jej, że nie rodzi dzieci to zwyczajne chamstwo i nietakt, bo w kampanii nikt nie przyzna, że chodzi o brak partnera, biedę i państwo działąjące przeciw polityce pro-rodzinnej. „Bo wygląda to tak jakby kobiety miały samotnie decydować sie na samotne macierzyństwo… A gdzie w tym miłość, partner i wspierające Państwo?” – nic dodać nic ująć.
Anna
28-06-2015 at 14:25Nie widzę w tej kampanii ani agresji, ani obwiniania kobiet, jedynie zachętę do refleksji. Refleksji nad najważniejszą sprawą w życiu, bo nad samym życiem, nad swoją rolą w świecie, nad powołaniem być może. Skoro zaglądacie na ten portal, to pewnie jesteście matkami, albo będziecie… dziewczyny, dlaczego nie chcecie powiedzieć otwarcie: macierzyństwo to ogromna praca, ogromny wysiłek, ale największe szczęście, które spotyka kobietę. Nie myślę, że to trzeba poczuć tuż po porodzie, może nawet nie w ciągu pierwszego roku życia dziecka – bo jak zawsze, żeby poczuć szczęście trzeba zdobyć się na refleksję nad życiem…
Moje dziecko urodziło się, gdy miałam 35 lat. Obecnie ma 2 latka. Żałuję, że mam ją dopiero teraz. Owszem długo nie miałam partnera, ale go znalazłam, dopiero jak zaczęłam szukać, myśleć: gdzie on jest? Gdzie mogę go spotkać? Kim jest? Zaczęłam budować związek, a to kolejne lata. Gdy masz 30 parę, to z tą miłością, poważną miłością, nie już tak jak ma się 25. A może trzeba było uważniej przyglądać się temu koledze ze studiów, albo uszanować tamten związek? To moja refleksja: każdej powiem warto już teraz: kochasz go, on cię kocha – dziecko jest wyrazem waszej miłości, na urlopy, wyjazdy, karierę – będzie czas.
Kobieto, szanuj swoje zdrowie, swoje zdrowie prokreacyjne, bo to ma ogromna wartość – może jeden drink mniej, może papieros jest nie wart tego, co daje, a może tabletki antykoncepcyjne też nie czynią cię zdrowszą i szczęśliwszą, już nie wspomnę o kalejdoskopie partnerów, którzy mało cię szanują… Wiem, to nie są łatwe wybory, ale trwały związek, zdrowe dzieci ukazują inny wymiar życia, szczęścia na lata. To moja refleksja nad życiem.
Prawda nie zawsze jest wygodna. Reklama jest skierowana do tych kobiet, które reprezentują właśnie taki punkt widzenia. A moja solidarność z kobietami? Jest taka, żeby powiedzieć prawdę – chcemy być matkami. Lepiej to zrobić wcześniej, niż później. Warto dołożyć trudu, zdobyć się na wyrzeczenia, żeby to było możliwe… i życzyć powodzenia.