Gdzie można usłyszeć pierwszy krzyk dziecka?
W sal porodowej, na pustyni, w morzu, w namiocie, czy też ogrodzie… Nam mogą kojarzyć się bardziej tradycyjne miejsca takie jak sala porodowa czy zacisze rodzinnego domu. Choć te drugie położenie jest rzadziej spotykane.
W filmie „Pierwszy krzyk” (Le Premier cri) poznajemy historię kilku kobiet z różnych kultur, które rodzą w dowolnie wybranych przez siebie miejscach. Bywa, że lokalizacja porodu jest uwarunkowana przez cywilizację w jakiej żyje.
W dokumencie przedstawiono parę, która zapragnęła urodzić naturalnie wraz z delfinami. Na początku mieli kilka sesji z tymi wodnymi ssakami oraz lalką i odtwarzali scenę z porodu. Można by zapytać dlaczego niektóre kobiety chcą rodzić z delfinami? Otóż ultradźwięki wydawane przez wodne ssaki stymulują i oddziaływają na dziecko pozytywnie.
Narodziny z delfinami (fragment filmu „Pierwszy Krzyk”):
Twórcą filmu jest Gilles de Maistre w wywiadzie, który znalazłam na portalu maluchy.pl zdradza:
„Jak wyglądały przygotowania do tego niezwykłego projektu?Zależało mi, aby tych 10 narodzin pokazywało rozmaite kontrasty: kulturowe, ekonomiczne, ideowe – od lodów Syberii, przez tropikalne lasy po piasek Sahary. Chciałem pokazać jak odmienne środowisko, odmienne okoliczności modelują ten uniwersalny moment narodzin, jak to z kolei wpływa na kształt społeczeństwa. Wyzwaniem było znalezienie wystarczającej ilości dowodów dla tych tez. Bo choć wszędzie rodzą się dzieci, to znalezienie kobiet, które pozwoliłyby sfilmować się w tak intymnej chwili wcale nie było proste. W dodatku bardzo trudno zaplanować sfilmowanie porodu, przecież może się zacząć w każdej chwili, to jest zupełnie nie do przewidzenia. Musieliśmy więc być przygotowani cały czas. W dodatku chciałem pokazać te kobiety nie tylko w chwili porodu, ale ukazać ich życie, otoczenie, plany, nadzieje, marzenia. To wymagało mnóstwo pracy. Same zdjęcia zajęły nam około 15 miesięcy, prace przygotowawcze trwały jeszcze dłużej. A życie i tak zaskakiwało nas co chwila. Ale życie składa się z rozmaitych dramatów i to jest w nim najciekawsze.
(…)Co sądzisz o stwierdzeniu doktora Yoshimury na temat technologii, która dehumanizuje porody?
Zwolennicy naturalnych metod mają pewną skłonność do używania przesadnych określeń. Moim zadaniem jako filmowca było przedstawienie odmiennych postaw, poglądów, wyborów, a nie ocenianie ich. Oczywiście rodzącej należy się szacunek, odpowiednia godność i wolność wyboru co do metody jaką jej dziecko przyjdzie na ten świat. Ale uważam, że należy też robić wszystko, co możliwe, aby chronić życie matki i dziecka. Jeśli wymaga to zastosowania jakichś medycznych interwencji typu cesarskie cięcie, to po prostu należy to zrobić. Ten japoński lekarz, zwolennik naturalnych porodów też ma takie podejście: zawsze jest gotów pomóc swoim pacjentkom, gdyby zaszła taka konieczność, ma na podorędziu cały potrzebny sprzęt medyczny i personel gotowy wykonać każdą niezbędną czynność. Jeśli wszystko idzie dobrze – zostawmy to naturze, kiedy pojawiają się kłopoty korzystajmy ze zdobyczy technologii. Problem w tym, że nie wszystkie kobiety mają taki wybór: natura czy technologia. Rodzącej na pustyni nikt nie pytał, czy nie wolałaby cesarskiego cięcia. Wiele porodów na świecie odbywa się w warunkach urągających higienie, zagrażających zdrowiu i życiu kobiety. Przed nami długa droga zanim wszystkie kobiety będą mogły rodzić w godny i bezpieczny sposób.
Jak w tym świetle wygląda decyzja amerykańskiej pary, by rodzić bez asysty medycznej?
Niedawno odwiedzili mnie w Paryżu z małym Faneckiem, który ma już teraz półtora roku, a my widzieliśmy ten niezwykły moment jego narodzin na wielkim ekranie. To bardzo piękne! Uważam, że narodziny Fanecka, są jednym z najlepszych fragmentów filmu, mają w sobie wielkie bogactwo i intensywność. Matka Fanecka poświęciła wiele czasu na przygotowania do samodzielnego porodu, uczyła się wszystkich jego aspektów, rozmawiała też z innymi matkami, które rodziły w szpitalu i czuły, że ktoś odebrał im tam coś cennego. Jednak nie polecałbym takiej metody nikomu. Myślę, że nie wszystkie kobiety są w stanie samodzielnie przejść przez tę walką jaką jest poród.”
Cały wywiad dostępny tutaj.
A poniżej znajdziecie kilka kadrów z filmu:
W zakończeniu filmu poznajemy pewną legendę:
„Zgodnie z talmudyczną legendą dziecko, przychodząc na świat, pamięta swoje poprzednie życie, ale anioł, który towarzyszy narodzinom, nakazuje mu zachować tę wiedzę w tajemnicy. Kładzie palec na ustach niemowlęcia, aby mogło o wszystkim zapomnieć. Anielski dotyk poprzedza pierwszy krzyk dziecka i pozostawia ślad – niewielkie wgłębienie pomiędzy górną wargą a nosem…”
Gorąco polecam 🙂 A jakie są Wasze wrażenia?
6 komentarzy
kamila
27-04-2012 at 11:01fascynujące, łza zakręciła mi się w oku…przypomnialam sobie jak moja ćoreczka wydala swoj pierwszy krzyk 6mcy temu 🙂
Ania65
02-05-2012 at 11:57Film jest ciekawy, ale budzi u mnie skrajne emocje. Z jednej strony wzruszam się kiedy dziecko się rodzi, ale z drugiej czuję jakiś niesmak, sama nie wiem do końca dlaczego. Być może to właśnie obecność delfinów?
zabaw
09-05-2012 at 07:00Niesamowite! Może nie zdecydowałabym się rodzić w rzece czy w basenie z delfinami, ale własny dom czy ogródek przydomowy to chyba moje marzenie. W mieście, w którym mieszkam opieka okołoporodowa jest tak kiepska, że myślami uciekam od ciąży gdzieś w kosmos.
ciężarna
05-06-2012 at 07:04Gdzie można obejrzeć film? Leci w telewizji? Musi być ciekawy
Kasia
06-06-2012 at 13:25Oglądałam na canal + 🙂 Tam powtarzają filmy także jest szansa.
yo_sha
28-06-2012 at 15:17Też widziałam ten film i oboje z mężem byliśmy nim zafascynowani, mimo, że narodziny naszego dziecka dopiero przed nami. Tak sobie pomyślałam, że jak można się bać porodu w obecnych czasach i warunkach, skoro kobiety na całym świecie sobie tak świetnie radzą bez takiej opieki jaką my mamy. Chociaż o porodzie z delfinami mogę tylko pomarzyć, to film warto zobaczyć, łezka się uroniła.