Karmienie piersią

Moje pierwsze karmienie piersią, czyli teoria vs rzeczywistość. Cykl Karmienie Piersią – Moje Doświadczenie

We wpisie „Jak przygotowywałam się do karmienia piersią?“ zdradziłam Ci, jak przygotowywałam się do naturalnego karmienia, a dziś opowiem o moim pierwszym karmieniu piersią.

Fotografia

Fotografia Melissa Jean

 

Karmienie piersią po cięciu cesarskim

Moja córeczka po długim porodzie ostatecznie urodziła się przez cięcie cesarskie. Następnie po badaniu lekarskim wylądowała w ramionach taty i czekała na mnie.

Gdy zostałam przewieziona do sali pooperacyjnej, koleżanka położna – Ewa, wkroczyła z moją rozkrzyczaną córą. Po cięciu cesarskim wręcz nieoceniona jest pomoc przy przystawieniu do piersi. Ewa tak ułożyła moją córeczkę, że od razu przyczepiła się do piersi i zassała 🙂 Uczucie to przedziwne, ale towarzyszyło temu wewnętrzne spełnienie. Tak bardzo cieszyłam się, że od razu chwyciła, o co chodzi w karmieniu 🙂 Później całą noc miałam ją przy sobie. Położna, która była na Sali, pomagała mi. Mała była przewijana i przystawiana też do drugiej piersi. Natomiast zdecydowanie lepiej jadła z jednej. Tak czasami bywa i warto sobie i dziecku dać czas. Później tę jedną („mniej lubianą”) pierś przez dłuższy czas „trenowałyśmy”. Wiele to kosztowało wysiłku mnie i moją córeczkę. Wiedziałam natomiast, że warto wytrwać ten trudniejszy moment, bo to zaprocentuje na przyszłość.

Pokarm w piersiach a cięcie cesarskie

Ponieważ nieraz słyszę od kobiet stwierdzenie “jestem po cięciu cesarskim, dlatego nie mam pokarmu”, chciałam powiedzieć, że to nieprawda.

Kilka ciekawostek:

Pokarm w piersiach zaczyna się produkować już na dość wczesnym etapie ciąży, pomiędzy 16 a 22 tygodniem. To dlatego kobiety, gdy urodzą dziecko przedwcześnie, są już w stanie odciągnąć dla niego pokarm!
Niektóre przyszłe mamy doświadczają w ciąży wypływu pokarmu – to dobry znak, jeśli chodzi o wykarmienie maluszka po narodzinach).
Piersi powiększają się w trakcie ciąży.

Zarówno po porodzie naturalnym, jak i po cięciu cesarskim bardzo ważne jest w miarę możliwości jak najszybsze przystawienie do piersi.

Dzieci urodzone po cięciach cesarskich przystawiane są do piersi w pozycji leżącej. Tutaj bardzo ważna jest pomoc położnej. Moja koleżanka Ewa ułożyła mi córę tak, że podtrzymywałam ją w zgięciu łokcia i udało mi się później parę razy samodzielnie nakierować córeczkę ponownie na pierś. Dzieci mają piękny odruch szukania piersi, który ułatwia młodym mamom cały proces karmienia. Aczkolwiek bywały i takie momenty, że nie mogłam córce pomóc w chwyceniu piersi, więc prosiłam o pomoc położną.

Jak wygląda karmienie piersią po cięciu cesarskim?

Za chwilę będę mówić o karmieniu piersią po porodzie naturalnym i będziesz mogła zobaczyć filmik, na którym widać, jak noworodek sam pełznie do piersi (ang. crawling) 🙂

Fotografia

Fotografia Melissa Jean

 

Karmienie piersią po porodzie naturalnym

Ostatnio zostałam ciocią i miałam cudowną okazję uczestniczenia przy narodzinach 🙂 Wspaniale było znów znaleźć się na sali porodowej, w oczekiwaniu na nowego obywatela.
Gdy dziecko się urodzi naturalnie, ląduje na brzuszku mamy, jest też od razu osuszane, by się nie wychłodziło i przykrywane. W idealnej sytuacji pozostaje na klatce piersiowej mamy około dwóch godzin. Ten czas nazywamy kontaktem „skóra do skóry”. Na wszelki wypadek noworodkowi zakładana jest również pieluszka, także czapka, żeby się nie wychłodził. Patrząc na dziecko, widzimy, jak budzi się powolutku. Przeważnie noworodki najpierw mają zamknięte oczy, potem coraz częściej je otwierają i zamykają. Po czym coraz dłużej rozglądają się, lub patrzą przed siebie. Dzieci nie widzą jeszcze ostro, ale kontrasty kolorystyczne jak najbardziej są dla nich zauważalne. Gdy już się obudzi i „napatrzy” na świat, zaczyna wędrować po klatce piersiowej w stronę piersi. Po czym ruchami “dziobania” jest w stanie samo, samiusieńkie zassać pierś.

Zachęcam do obejrzenia poniższych filmików, na których zarejestrowana jest taka właśnie wędrówka:

Co jaki czas powinno się karmić dziecko piersią?

Możecie spotkać się z określeniem „karm co 3 godziny”. Ale to jest tylko część prawdy. Powinno się karmić dziecko na żądanie, czyli tak często i tak długo, jak tego ono potrzebuje. Nie rzadziej niż co 3 godziny. Tutaj istotny jest temperament dziecka. Są noworodki, które co 2-3 godziny zgłaszają się same do piersi. Są też takie, które pozostawione sobie same, będą spać i spać i spać… I teraz jako położna pracująca na oddziale noworodkowym widzę całą kaskadę zjawisk, które mogą się pojawić u takich śpiochów: ubytek masy ciała większy niż 10%, żółtaczka patologiczna itd. Dlatego niezwykle ważne jest pilnowanie karmień. Jeśli zaś trafi się Wam dziecko, które by jadłoby i jadło, to należy się tylko cieszyć.

W jaki sposób przystawić dziecko do piersi?

Jak widać na powyższych filmikach, zdrowe dzieci także bez pomocy świetnie dadzą sobie radę i złapią pierś. Zawsze jednak przychodzi ten moment, kiedy noworodka trzeba przystawić do piersi. Jak to zrobić? Przed tą czynnością najlepiej jest zmienić mu pieluszkę. Jeśli dziecko akurat śpi, a wypada pora karmienia, to będzie to idealny pretekst do jego obudzenia.
Następnie wygodnie siadamy (np. na fotelu), albo układamy się na łóżku, podnosząc sobie zagłówek. Dość istotne jest, by nie „zapadać się” w miejscu, w którym będziemy karmić -pomocna może być poduszka pod plecy. Polecam na samym początku korzystać z poduszek do karmienia. Powinny one dawać stabilne podłoże dziecku, dlatego też nie mogą być zbyt miękkie. Jaką ja mam poduszkę, możecie podpatrzeć tutaj.

Maluszek powinien być tylko w ubranku, pod ręką możesz mieć jednak kocyk czy becik. Gdy dziecko ładnie się przystawi, warto je cieplej okryć. Układamy maleństwo na poduszce do karmienia, zwrócone do piersi, brzuszkiem do brzuszka mamy.

Jedna Twoja ręka będzie odpowiedzialna za pierś, a druga powinna podtrzymywać maluszka. Dziecko obejmujemy mniej więcej na wysokości pleców, szyi ipotylicy. Można je objąć przez pieluszkę tetrową, wtedy nie będzie się odginać główki do tyłu. Następnie drugą ręką powinnaś objąć pierś dłonią ułożoną w literkę “U” – (nie dotykając brodawki), potem delikatnie ją spłaszczyć, by maluszkowi łatwiej było chwycić. Drażnimy brodawką czubek nosa, górną wargę i gdy dziecko otwiera buzię, nakładamy je na pierś.

Pamiętaj!

W momencie, gdy dziecko szeroko otworzy buzię, nakładaj je od razu na pierś!

Gdy maleństwo zacznie ssać, co powinno mieć właśnie miejsce, jeszcze przez chwilę trzymamy pierś. Kiedy wykona kilka ruchów ssących, można ją puścić.

Oczywiście jest kilka innych pozycji, na przykład spod pachy (moją córę karmiłam w ten sposób może z dwa razy) czy na leżąco (sama średnio lubię tę pozycję). Warto spróbować każdej, by wybrać taką, którą najbardziej polubicie. Jakie są pozycje do karmienia piersią przeczytasz tutaj.

Jak poznać, czy dziecko jest prawidłowo przystawione do piersi?

  • ma szeroko otwartą buzię pod kątem mniej więcej 160°,
  • jego wargi są wywinięte (jak u glonojada),
  • policzki są pełne (jeśli się zapadają, trzeba raz jeszcze przystawić maluszka),
  • większa część otoczki sutka jest w buzi dziecka (patrząc na maluszka, mamy wrażenie, że w buzi jest więcej otoczki od strony brody niż od noska i tak właśnie jest dobrze),
  • podczas przełykania pokarmu słyszymy takie ciche „K”,
  • brodawki nie bolą* (ten punkt zawsze się pojawia w teorii, ale mam tutaj pewne zastrzeżenia – ale o tym napiszę za chwilę).

Jeśli przystawione dziecko będzie spełniało któryś z tych punktów inaczej, np. wąski kąt buzi, trzeba je odłączyć od piersi i ponownie przystawić. Pamiętaj o chwaleniu dziecka, gdy chwyci pierś prawidłowo 🙂

*Brodawki nie będą boleć, jeśli dziecko jest prawidłowo przystawione do piersi. Na początku niestety mogą być bolesne – wynika to z gry hormonów, jaka zachodzi po porodzie. Brodawki stają się przez to bardziej wrażliwe.
Z mojego osobistego doświadczenia: córeczka przystawiała się idealnie, a i tak miałam popękane brodawki. Myślę, że to dotyka niestety każdą kobietę w większym bądź mniejszym stopniu. Więcej o tym napiszę w innym wpisie.

Czy mogę czuć niechęć do przystawienia dziecka?

Fachowo ten stan nazywa się D-MER i charakteryzuje się uczuciem smutku przed przystawieniem dziecka do piersi. Dlaczego? Najprawdopodobniej wynika z obniżonej ilości dopaminy. Negatywne emocje pojawiają się najczęściej przed wypływem pokarmu i trwają od 30 do 60 sekund. Poziom dopaminy podnoszą np. ćwiczenia. Myślę, że pomocne w przetrwaniu tych kilkudziesięciu sekund będzie też skupienie się na oddychaniu.

O czym warto pamiętać, przystawiając maluszka do piersi?

Jeśli będziesz karmić dziecko w pozycji siedzącej pamiętaj, by było zwrócone w Twoją stronę brzuszkiem do brzuszka. Gdy patrzysz na maluszka, w jednej linii powinno być ucho, ramię, bioderko.

Czy moje dziecko się najada?

Wiele kobiet zastanawia się, czy dziecko się najada 🙂 O tym pisałam już wcześniej na blogu – zapraszam do lektury.

„Nawał – co to takiego i jak sobie z nim poradzić. Cykl Karmienie Piersią – Moje Doświadczenie”.

Partnerem Cyklu Karmienie Piersią – Moje Doświadczenie jest Lansinoh.

Wybrane dla Ciebie

14 komentarzy

  • Reply
    KasiaGosposia
    25-01-2017 at 08:54

    Powiem teraz o swoim doświadczeniu – poród też miałam zakończony cesarskim cięciem. Położne zupełnie inaczej traktują swoje koleżanki niż inne pacjentki. Inne jest też podejście położnych, jeśli ta została wcześniej opłacona przez rodzącą. Taka pomoc przy pierwszym przystawieniu przy piersi? Bajka! Jak ja poprosiłam o pomoc (a pierwsze karmienie miałam po 24h od narodzin małego!) pierwszy raz, to było jeszcze ok, chociaż położna nadąsana. Jak poprosiłam drugi raz, to usłyszałam: „Pokazywałam już Pani, jeszcze Pani nie umie?”. Jak poprosiłam trzeci raz, to usłyszałam: „No ile razy można pomagać, co z Pani za matka, że nie umie Pani przystawić! Jak Pani sobie w domu poradzi bez pomocy?!”. Ta sama położna do innej pacjentki (która opłaciła jakąś tam położną przy porodzie) miała zupełnie inne podejście i z chęcią jej pomagała i takich rzeczy nie mówiła co mi.
    Poza tym osobiście nie zgadzam się z teorią karmienia na żądanie – w naszym przypadku się totalnie nie sprawdziło. Wszyscy mi do głowy kładli: siedź i karm jak jest potrzeba. Doszło do tego, że młody był 19h przy piersi dziennie, spał z 3-4 h i… nie przybierał na wadze. On wykończony, ja wykończona, pokarm nie miał się kiedy produkować. Jak przeszliśmy na mleko modyfikowane (a i tak od laktoterrorystek internetowych usłyszałam wtedy, żem wyrodna matka), to dopiero wtedy odetchnęliśmy oboje i uratowało nas karmienie właśnie co określoną liczbę godzin.

  • Reply
    anna
    25-01-2017 at 10:12

    Niestety też się zetknęłam z zupełnie różnym podejściem położnych – płatnym i bezpłatnym. To smutne, że koleżanki położne nie wiedzą, albo nie pamiętają o grze hormonów, o baby bluesie. Młodą matkę, która nie umie karmić – trzeba nauczyć i na to potrzeba czasu i cierpliwości. Nawet, przepraszam małpy nie wiedzą jak to zrobić, dopóki nie podpatrzą u innej – to jest fakt naukowy. Karmienie piersią może być nawykiem wyuczonym!, ale nie jest wrodzonym.
    Moje kłopoty, o których pisałam wcześniej, zaczęły się od razu, bo… nikt mi nie powiedział, że mam płaskie brodawki i trzeba je przygotować, a sama nie wiedziałam o tym. Chciałam karmić, walczyłam o to ciężko i karmiłam do 3 lat. Super, jestem z siebie dumna i zadowolona. Mleko matki jest wyjątkowe, żadna mieszanka go nie zastąpi.
    Inne koleżanki chciałabym również przestrzec przed karmieniem co 3 godz., o czym pisze Kasia. Mój maluszek też wcale nie domagał się często pokarmu i to błąd czekać do 3 godz., chyba że jest noc. 8 karmień na dobę piersią to za zdecydowanie za mało. 12-14 to bliżej normy. Jeśli skrócimy odstępy między karmieniami, to ucząca się mama jest spokojniejsza, dziecko nie jest zmęczone i nerwowe, bo bardzo głodne – w efekcie przystawienie jest łatwiejsze.
    I co kluczowe – wypływ pokarmu nie jest zaburzony. Dziewczyny, jeśli macie stresa przy karmieniu, z każdego powodu, bo mąż nie rozumie, bo teściowa poucza, bo… bo … bo… nic nie wyjdzie z naturalnym karmieniem – wypływ pokarmu będzie zablokowany – dziecko będzie niby ssać, ale nie naje się, waga zacznie spadać, a wy zmęczycie się długim trzymaniem go przy piersi. Podejrzewam, że u koleżanki KasiaGosposia był właśnie ten przypadek… ale poradziła na swój sposób.
    ja do karmienia miałam fotel z Ikea i poduchę, lapmkę i relaksującą książkę i przeczytałam kupę literatury, nie jednokrotnie w nim zasypiając. Polecam czytniki na tę okazję, może nawet z podświetlaniem – super komfort! Może laptop i filmy, ale słuchawki będą konieczne, bo maluszek będzie się rozpraszał.

    • Reply
      KasiaGosposia
      25-01-2017 at 13:22

      Mój domagał się cały czas, bo jak nie był przy piersi to ryczał (tak, to był ryk). Nie mogłam go opuścić nawet na 5 minut, włosy myłam wtedy chyba raz na 2 tygodnie, bo słuchałam rad pt. „karm na żądanie”, to karmiłam, a w moim przypadku nie przyniosło to efektu. Wsparcia od położnej środowiskowej też nie miałam, tzn. tej swojej wybranej. Jak wróciłam do swoich rodzinnych stron, gdzie mama ma znajomości, to załatwiła super położną, dzięki której przestaliśmy się z dzieckiem męczyć i która załatwiła nam pobyt w szpitalu (młody miał miesiąc i ledwo przekroczył wagę urodzeniową, a „moja” położna mówiła, że to ok! I to była kobieta z doświadczeniem!), bo było już podejrzenie, że synek może źle się w przyszłości rozwijać i zrobiono nam kompleksowe badania i kontrolowano przyrost wagi. Potem 2x w tygodniu przez 3 tygodnie miałam pojawiać się na kontroli. Ale jak wspomniałam – dzięki znajomościom. Bez znajomości wszyscy mieliby w dupie mnie i dziecko. I to mnie przeraża w służbie zdrowia – jak nie masz znajomości lub nie zapłacisz, to mają cię w dupie. Straszne to jest.

      • Reply
        anna
        25-01-2017 at 15:16

        Kasiu, tak się zastanawiam, co Ci napisać… bo jest tak dużo bólu jeszcze w Tobie. Bardzo mi przykro, że nie znalazłaś fachowej opieki, gdy tak jej potrzebowałaś. Sama osobiście jej nie znalazłam, nawet w czołowej klinice w Warszawie (nie wymieniając z nazwy). Uwierz mi, że sama swoją wiedzę zbierałam po kropelce, w różnych książkach i u różnych położnych. Cóż mogę Ci powiedzieć na pocieszenie – moja koleżanka – lekarz – ginekolog – z dobrymi znajomościami – z konsultacjami u osób – autorów książek o karmieniu piersią też nie rozwiązała swoich problemów w tym zakresie, trochę mojego doświadczenia i własnej staranności i ją wyprowadziło na prostą. Karmienie to wiedza, ale i doświadczenie, najlepiej własne. Zgadzam się z Tobą, że to straszne, jak ciężko jest o pomoc, nawet za kasę.
        Chciałabym jednak, żeby ktoś, kto może będzie nas czytał wyciągnął pozytywne wnioski. Nie ma nic strasznego w „karmieniu na żądanie”, ale to nalezy dostosować do siebie i swojego dziecka. To nie jest proste. Przez 2 miesiące ważyłam swoje dziecko codziennie i zapisywałam wagę, później robiłam to cotygodniowo. To jest ważne. Wiemy wtedy, że dziecko rośnie i jak.
        Przez pierwsze tygodnie dziecko nie umie płakać, tylko ryczy. A skoro Twój maluszek nie przybierał na wadze, to znaczy, że był głodny i domagał się jedzenia. Dlaczego przez te 19 godz. nie najadał się – mi trudno powiedzieć: może źle chwytał i pokarm źle wypływał… W zasadzie to sam ten „ryk” i Twoje zmęczenie mogło Cię tak stresować, że o niezaburzonym wypływie pokarmu nie było mowy.
        Przyrost wagi to kluczowa norma zdrowego rozwoju dziecka, więc po miesiącu słabego przyrostu, ba nawet po tygodniu, już można alarmować, szukać pomocy, ale kto o tym wie? Położna? A jak nie ma tej odpowiedniej. pediatra też zazwyczaj się nie zna – zaleci butelkę, ale to już moje doświadczenie, i nie tylko. Smutna rzeczywistość.
        To oczywiste, że zdrowie dziecka, a jego waga to jeden z ważniejszych parametrów, jest kluczowe. I w Twoim przypadku, Kasiu, słusznie zrobiłaś, że zaczęłaś walczyć o zdrowie dziecka, a nie o zasadę karmienia piersią.
        Jak mamy pierwsze dziecko, to zbyt mało wiemy i wśród naszych znajomych też mało kto wie… Np. sprawdzić brodawki przed porodem, karmić na początku jak najczęściej 10, 12, 14 razy, zważyć po tygodniu i najlepiej co tydzień, dla własnego spokoju.
        I ostatnia uwaga, o sytuacji Kasi, nawet to pierwsze karmienie po 24h już mogło nieźle namieszać i zaburzyć naturalny rytm karmienia.
        Mi po cesarce też nikt odrazu dziecka nie podał, chyba po 2-3 godz. dostałam. Aczkolwiek, już na sam koniec, żeby wlać optymizm dla chcących karmić. Gdy dowiedziałam się, że nierodząca matka potrafi przygotować sie i karmić adoptowane dziecko, lub po kilku miesiącach odstawienia w warunkach okropnej alergii, matka wraca do karmienia piersią – wiem, że dla chcącej karmić nic nie będzie przeszkodą. Życzę więc wytrwałości chcącym karmić długo!

      • Reply
        Kasia ZapytajPoloznaPL
        25-01-2017 at 20:14

        Twój synek bardzo duzo ubył. Dobrze, ze mogłaś skonsultować go w szpitalu. Mysle, ze na tamten czas i możliwości zrobiłaś wszystko co mogłaś. Nie każdej kobiecie udaje sie karmić piersia, czasami takie doświadczenia procentują przy kolejnych dzieciach i juz kolejne sa karmione piersia.

        • Reply
          KasiaGosposia
          25-01-2017 at 22:52

          Ja nawet nie chcę już karmić piersią. Za dużo negatywnych wspomnień…

    • Reply
      Kasia ZapytajPoloznaPL
      25-01-2017 at 20:11

      Aniu bardzo dziękuje za Twój post. Trudno mi się czyta o położnych szczególnie gdy to nie są miłe słowa.
      Bardzo mi przykro.
      Jeśli polozna przyjeżdża do pacjentki na dyżur prywatny to tez jest opieka jeden na jeden to jest zupełnie inna opieka, inna jakość niż gdy polozna ma kilkanaście albo kilkadziesiąt pacjentek pod opieka i jest sama jedna. Ma do zrobienia zlecenia, rzeczy ktore sa potrzebne na bierząco, wypełnić dokumentacje medyczna itd

      Dziękuje, ze podzieliłas sie swoją historia karmienia piersia. Sa dziewczyny bardzo zdeterminowane karmić piersia i im często sie to udaje. Mam nadzieje ze Twoja historia podniesie na duchu któras mamę 🙂

  • Reply
    Marzena
    25-01-2017 at 11:04

    Niestety muszę się zgodzić z KasiaGosposia, na oddziałach porodowych nie jest różowo jeśli chodzi o wsparcie laktacyjne. Nie można narzekać na opiekę zdrowotną nad mamą i dzieckiem, ale opieka laktacyjna kuleje i wiele kobiet rezygnuje szybko z karmienia piersią – jak same mówią „mają słaby pokarm”. Po CC moje dziecko nie było oddane tacie do kangurowania, a do mnie zostało przyniesione po 3 h od porodu i odtąd było w moim łóżku do końca pobytu w szpitalu. Moje odczucia po porodzie: niewiedza, niepewność, niepokój. Każda położna mówi co innego, to co nam przekazywano na temat karmienia piersią było niespójne. Sposób przystawienia dziecka był pokazany tak szybko i w taki sposób, że we mnie jako matce pierworódce wzbudził wewnętrzny protest, jakby ktoś przemocą napychał dziecko na pierś. Bo nie było czasu, żeby to się stało z poszanowaniem intymności nas obojga oraz na wytłumaczenie mi, że właśnie w tak zdecydowany sposób trzeba dziecko nasunąć na pierś. Nikt nie tłumaczył jak trzymać dziecko, jak mu pomóc zacząć ssać – zostało nałożone na pierś, położna zobaczyła, że dobrze i poszła. Innym razem dziecko zostało mi włożone pod koszulę, żebym go ogrzewała ciałem. Był mały, niecałe 2 kg. Ja leżałam obolała na zapadniętym pośrodku łóżku bez możliwości zmiany pozycji ciała. Któraś z koleżanek stwierdziła, że po cc nie wolno odrywać głowy od łóżka, więc tak leżałam bez ruchu. Maluch zsunął się na mój bok, wciśnięty między brzuch a ramię, a ja nie mogłam się ruszyć żeby go położyć znów na piersi. Nie miałam przy łóżku dzwonka, żeby zawołać położną. Wstydziłam się swojej bezradności. Dopiero mąż pomógł mi ułożyć dziecko, było spocone od gorąca. Albo ściąganie pokarmu przy nawale – moje wspomnienie ze szpitala to wstyd, bo łóżko było ustawione przodem do otwartych drzwi i każdy przechodzący widział moją nagą pierś. Nie mogłam się odwrócić, bo ledwo się ruszałam, a z zapadniętego łóżka bez uchwytu na ścianie i ze śpiącym obok noworodkiem bałam się wstać. Po 6 dniach z ulgą wyszłam do domu, żeby po kilku dniach zostać mamą kpi. Dopiero wizyta u CDL pomogła kp. Wyjazd o 6 rano z miesięcznym malcem przy padającym śniegu 30 km od domu spakowani ze wszystkim co używam do karmienia był wielkim stresem, ale było warto. Tylko wątpię, że każda matka poświęci się tak dla kp. O ile w ogóle ktoś jej powie, że istnieje ktoś taki jak CDL i o ile CDL jest gdzieś w miarę blisko. Szkoda, że z porodówki nie wyszłam z wiedzą o karmieniu teoretyczną i praktyczną. Może gdyby osoby bez wykształcenia medycznego mogły zostać CDL, matki miałyby lepszy dostęp do pomocy.

    • Reply
      Kasia ZapytajPoloznaPL
      25-01-2017 at 20:23

      To prawda, że pomoc w karmieniu piersią w szpitalach kuleje 🙁 Po prostu jest zbyt duzo pacjentek na jedna polozna 🙁 Bo zeby pomoc to warto byłoby mieć możliwość przyjść do każdej mamy chociaż z dwa razy w ciagu dyżuru. Zeby sie upewnić, ze rady dotyczące przystawienia dziecka sa skuteczne i jasne.
      Dodatkowo sama nie raz spotkałam sie z tym, ze powiedziałam co trzeba zrobić. Pacjentka zapytała jeszcze jednej położnej i usłyszała od niej zupełnie co innego 🙁
      To jest przykre. Jak są wyedukowane kobiety w temacie karmienia piersia to domyśla sie kogo posłuchać a jeśli nie to wybiorą z reguły to prostrze rozwiazanie. Nie zawsze dobre i skuteczne 🙁
      Myśle, ze tez czas ciazy jest dobrym momentem do poczytania o karmieniu piersia. Poszukania wiedzy na ten temat. Zapisania sie do dobrej Szkoły Rodzenia.

  • Reply
    Lidia
    26-01-2017 at 02:40

    Też jestem po cięciu cesarskim i nie miałam problemów z karmieniem 🙂 Synek został położony przy mnie zaraz po tym jak zostałam przewieziona z sali operacyjnej do pokoju, ale kazano mi odczekać godzinę zanim przystawiono mi go do piersi (czy chodziło o leki, które miałam podane przed operacją?). Położne mówiły, że noworodek ma w żołądku wody płodowe i od razu po porodzie nie jest jeszcze głodny. W każdym razie, gdy tylko nam pozwolono, złapał za sutek i ssał 🙂 Przez to, że przez te 12 h po cc musiałam leżeć, to nauczono mnie karmić na leżąco i to był strzał w 10! Dziecko leżało trochę wyżej niż ja (żeby jego buzia była na wysokości mojej piersi), na złożonym kocu, na boku, plecy miało podparte drugim kocem zwiniętym w rulon. Dzięki karmieniu w pozycji leżącej nie wiem, co to nieprzespane noce, ponieważ gdy już wróciliśmy ze szpitala, to podczas karmień nocnych po prostu spałam z dzieckiem w łóżku, a budziłam się tylko wtedy, gdy trzeba było je przebrać lub zmienić pierś. Dziś synek ma prawie 20 miesięcy i nadal karmię go piersią 🙂 Odnośnie bolesnych brodawek, to przez pierwszy tydzień przy każdym przystawieniu do piersi czułam coś jak „kopnięcie prądem”, było to bardzo bolesne, ale nie miało związku z żadnymi ranami brodawek. Tak więc wiedziałam, że po prostu muszę zacisnąć zęby i karmić. To uczucie trwało ok. 1-2 min. i mijało. W kolejnych tygodniach nie czułam już bólu. Dodam jeszcze, że na pierwsze 2 miesiące praktycznie położyłam się z dzieckiem w łóżku i na zmianę karmiłam i spaliśmy. Wyspałam się wtedy za wszystkie czasy 😉 Pozdrawiam!

  • Reply
    doczesne.pl
    27-01-2017 at 01:11

    Moja przyjaciółka jest właśnie na etapie karmienia noworodka, wobec czego lawinowo powróciły mi wspomnienia własnych zmagań laktacyjnych po cc. Piękny to była czas. Piękny i bolesny.

  • Reply
    Agnieszka Jezierska|Agumama.pl
    27-01-2017 at 17:08

    Jestem Mamą bliźniaków. Całą ciążę nastawiałam się, że najprawdopodobniej będę miała cc. Całą też ciążę żyłam w cieniu itu, że po cc karmić się nie da. A ja chciałam.
    Chłopcy urodzili się w 31tc. Po ustabilizowaniu zostali przewiezieni do innego szpitala. Spotkaliśmy się dopiero za 3 doby. Na oddziale neonatologicznym spędzili 4 tygodnie.
    Pokarm zaczęłam ściągać 1 dobę po cesarce. W 2-3 dni udało się chłopców całkowicie przestawić na moje mleko. Jeździłam do szpitala, odciągałam, dbałam, żeby na karmienie nocne też mieli zapasy.
    Karmiliśmy się w sumie 31 miesięcy. 2 lata i 7 miesięcy.
    Nie pili przez ten okres mm.
    Z perspektywy czasu smuci mnie jedno i jednego żałuję – że w szpitalu nikt mi nie pomagał przystawiać chłopców za to położne mówiły, że ich nie wykarmię, że najwyżej będzie karmienie mieszane.
    Bardzo, bardzo potrzebny cykl i świetnie, że masz wiedzę praktyczną 🙂

  • Reply
    Maggie
    28-01-2017 at 10:20

    Bardzo fajnie napisany tekst: prosto, przystępnie i przyjaznym tonem. Dla mnie karmienie piersią było wręcz zaskakująco łatwe, ale wiem, że nie zawsze tak jest. Mam nadzieję, że córeczka, na którą teraz czekam (jeszcze jakieś sześć tygodni) będzie równie bystra, co jej starsza siostra.

  • Reply
    Krystyna
    28-08-2017 at 13:39

    Tekst bardzo przystępny i jak najbardziej zgodzę się z moim przedmówcą. Nie wiem, czy ten temat był gdzieś poruszany, ale sama za niedługo będę również uczestnikiem porodu mojej kuzynki i wspólnie zastanawiamy się jakie ubrania do karmienia będą odpowiednie? Czy są jakieś czynniki, które decydują o tym, że te akurat są dobre, a te nie. Pomożecie? Pozdrawiam 😉

  • Skomentuj KasiaGosposia Anuluj

    Zapraszam
    na darmowy kurs!

    Jestem położną i kurs stworzyłam z myślą o Tobie, przyszła mamo, żeby być Twoim przewodnikiem po narodzinach, karmieniu piersią i macierzyństwie.

    Kasia Płaza-Piekarzewska — Położna

    P.S. W każdej chwili możesz wypisać się z kursu.