Karmienie piersią

Mówimy NIE forsownemu masażowi piersi

Ostatnio byłam na spotkaniu Doradców Laktacyjnych, na których omawiamy intrygujące historie mam i ich dzieci. Co pomogło, co nie zadziałało, a może ktoś ma pomysł, jak coś ulepszyć? Taka burza mózgów. Bardzo cenne doświadczenie. Są historie mam karmiących, które wręcz mrożą krew w żyłach.

Nie wiem czemu tak jest, ale jak coś się dzieje z laktacją, to często kobiety udają się do ginekologa… Ewentualnie zapytają położnej środowiskowej. Osoba właściwa, czyli konsultant/doradca laktacyjny, jest natomiast wybierany na końcu. Dlaczego? Wtedy zdarza się, że inni pracownicy medyczni już zdążyli “namieszać”, bo bali się przyznać do niewiedzy.

Dlatego też chciałam uczulić Was na praktykę, która powinna być zabroniona!
Chodzi mianowicie o forsowny masaż piersi. Co w tym złego?  Czemu się tak oburzam (i nie tylko ja, Konsultanci Laktacyjni też)?

Dlatego, że przynosi więcej szkód niż pożytku.

Poniżej tłumaczę dlaczego.

Laktacja to zjawisko bardzo dynamiczne. Każda kobieta przechodzi nawał. Każda kobieta czasem “spóźni się” z karmieniem. Czasem zapętli się w tzw. “twarde” piersi, z których mleko nie chce płynąć… Maluszkowi trudno jest chwycić pierś, bo jest twarda. Dziecko jest głodne, płacze, więc zostaje dokarmione butelką (mlekiem modyfikowanym, bo z piersi nie leci pokarm). O zgrozo! Bywa, że przyłożony laktator też nie odciąga pokarmu, ale to nie oznacza, że w piesiach nic nie ma!

Gdy piersi są bardzo twarde, to:

  • przed przystawieniem do piersi weź ciepły prysznic bądź zrób na nie ciepły okład,
  • zrelaksuj się (jeśli jesteś spięta/zestresowana wypływ pokarmu będzie zahamowany)
  • odciągnij parę kropel pokarmu tak, żeby otoczka była miękka (ułatwisz dziecku prawidłowe uchwycenie brodawki),
  • w trakcie karmienia możesz delikatnie głaskać pierś w kierunku brodawki,
  • po karmieniu zrób zimny okład na około 20 minut (okłady żelowe, zamrożone pieluszki, liście kapusty),
  • pamiętaj o częstym karmieniu min. 8 razy na dobę czyli co 3 godziny bądź częścieh wg potrzeb dziecka.

Jeśli pomimo zastosowania porad zaistniała sytuacja się nie zmienia, zadzwoń do Doradcy Laktacyjnego. Czasami rozmowa, podpowiedzi na żywo zdziałają cuda.

Często bywa tak, że mamy nie wiedzą co zrobić z “twardymi” piersiami. Jak już bardzo boli, jadą do szpitala, a na izbie przyjęć ktoś im proponuje garść tabletek przeciwbólowych i forsowny masaż, wręcz bolesne wyciskanie mleka z piersi! Spotkałam się z przypadkiem, że kobieta i jej partner zostali poinstruowani jak to robić w domu! NIGDY na to się nie zgadzajcie!

Wyobraź sobie, że Twoje piersi to delikatna siateczka rurek, przez które płynie mleko. Jeśli nastąpiło ich przepełnienie to mleko napiera na ściany. Jeśli będzie uciskane z góry, jest szansa, że ściany popękają, a mleko będzie lecieć w przestrzenie między tymi rureczkami… Następnie pojawi się odczyn zapalny, a w konsekwencji może powstać ropień piersi.

O zgrozo! Jak to BOLI!

Dlatego powtarzam: NIE forsownemu masażowi piersi!

Jeśli ktoś Ci to zaproponuje – podziękuj! Szukaj pomocy u profesjonalistów.

Listę Certyfikowanych Doradców Laktacyjnych znajdziesz tutaj:

Wybrane dla Ciebie

10 komentarzy

  • Reply
    Ani
    24-11-2014 at 14:17

    Ja się prawdę mówiąc nie spotkałam z takim pojęciem jak forsowny masaż,jak widać na szczęście 🙂 ale bardzo przydatna informacja na przyszłość i dla innych mam 🙂

  • Reply
    Iwona
    24-11-2014 at 15:09

    Ja miałam chyba szczęście, bo jakoś ten mój nawał pokarmu przeszłam bez większch problemów. Nie słuchałam rad typu : „kup laktator, bo jak nie odciągniesz pokarmu to będzie źle” itd. Posłuchałam położnej – ciepły prysznic, zeszło kilka kropel potem karmienie, kapusta na piersi i było ok:-) mam nadzieję, że teraz z drugim dzieckiem też będzie ok:) dodam, że pierwsze było CC ale nie było problemu z karmieniem. Szkoda, że tyle się mówi o tym jak ważne jest doradztwo laktacyjne, a w szpitalach średniowiecze….

  • Reply
    Ania
    24-11-2014 at 16:59

    Ja przeżyłam dwa razy forsowny masaż piersi. Po urodzeniu syna i teraz po urodzeniu córki. Faktycznie to boli okropnie, gorzej niż poród. Ale jestem pewna że ten masaż uratował moje piersi!
    Oba masaże były wykonane jeszcze w szpitalu, przez położne.
    Po urodzeniu syna nie wiedziałam że nawał może tak wyglądać. Moje piersi w ciągu kilku godzin moje piersi urosły o 4 rozmiary. Syn, dobrze przystawiany, jadł efektywnie w tym czasie co 2 godziny. Nie pomogły 2 laktatory, pojawiła się gorączka. Nie pomagały też ciepły prysznic przed i zimne okłady po karmieniu. W końcu, w nocy gdy płakałam już z bólu piersi od lekarza dostałam tabletkę bromergonu i dwie położne wzięły mnie na masaż. Wszystkie zastoje zostały rozmasowane i nie było przeszkód do dalszego karmienia. Syna karmiłam pół roku.
    Teraz pamiętając tamten horror czytałam wiele i miałam zamiar spotkać się z doradcą ale córka mnie zaskoczyła i zdecydowała się na opuszczenie brzucha przed terminem. Nawał niestety tym razem miał też taki dramatyczny przebieg. Wykorzystałam wszystkie powyższe porady. Męczyłam się dwie doby, płakałam z bólu rozsadzanych piersi. Córka jadła ile mogła, laktator ściągał niewiele. Ratowano mnie bromergonem. Gdy pojawiła się gorączka sama prosiłam o masaż. I znów po masażu wszystko było ok, karmienie stało się przyjemnością, która trwa już pół roku.
    Za pierwszym i za drugim razem położne mówiły że dawno nie widziały takich nawałów.
    Bardzo bym chciała nie mieć wspomnień takich tragicznych nawałów a już tym bardziej wolałabym nie przechodzić tych masaży ale w moim przypadku chyba nie ma innego wyjścia.

    • Reply
      Położna Kasia
      25-11-2014 at 11:43

      Ania forsowny masaż piersi jak pisałam w poście może doprowadzić do pęknięcia ścianek przewodów mlecznych, mleko, które dostanie się poza wyznaczony obszar może skutkować powstaniem ropnia! Bywa, że kilku.
      Dlatego napisałam ostrzegawczy post.

  • Reply
    po prostu wygodnie
    25-11-2014 at 21:17

    Forsowny masaż często mi moje dziecko funduje łażąc i rzucając się na bar mleczny. Codziennie rano. A tak na poważnie, to jak karmię ponad 8 miesięcy, nie spotkałam się z propozycją masażu.

  • Reply
    EdytaZajac.pl
    25-11-2014 at 22:44

    A mnie kazali ten masaż robić przy zapaleniu piersi! Przy takim bólu! Popukałam się w głowę!

  • Reply
    Eloe
    26-11-2014 at 21:45

    Hmm… gdyby nie masaże nie karmiłabym swojego dziecka trzy miesiące, ale najwyżej trzy tygodnie. Już w trakcie pobytu w szpitalu miałam problem z karmieniem, rozmawiałam z doradcą, brałam prysznice, przykładałam pieluchy, kapusty, okłady, cuda… i nic! Laktator też nie dawał rady, a dziecko nie dojadało. Dopiero masowanie podczas karmienia, przed i po nim dawało rezultaty.
    Dorobiłam się i zapalenia piersi. Wysoka gorączka, dreszcze, omal nie upuściłam dziecka. Masowano mnie w szpitalu i dopiero to przyniosło mi ulgę. Zatem jeśli nie masaż, jeśli nie prysznic, okłady itp. to co?!

  • Reply
    Ania R
    27-11-2014 at 13:58

    Witam, ja dzięki położnej środowiskowej przestałam karmić mojego 4 miesięcznego synka, kobiety tak nic nie wiedzącej nigdy wcześniej nie spotkałam, porady i metody z ery kamienia łupanego, mój synek skończył już 2 latka ale jak sobie przypomnę co oboje przeszliśmy przez tą panią to ogarnia mnie wściekłość.
    Osobiście uważam, że każda osoba piastująca tak poważne stanowisko powinna być doszkalana i egzaminowana do tego czy w ogóle nadaje się do pracy z ludźmi.
    Przepraszam za moją frustrację ale dzięki poradom tego babsztyla przeżyłam koszmar… Na szczęście takich położnych jest już coraz mniej…

  • Reply
    Kinia
    27-11-2014 at 18:26

    Ja już w szpitalu miałam problem z karmieniem- był pokarm, malutka chciała ssać ale jakoś nam nie wychodziło, przez co córcia zamiast mleka łapała powietrze i miała uporczywe gazy. Żadna położna prżez 2 dni nie potrafiła nam pomóc i dość szybko brały ją na dokarmianie (niektóre nawet twierdziły, że nie potrafię karmić- może w tym też coś było skoro dla nas obu była to całkiem nowa sytuacja), a ja już zaczynałam się martwić o zdrowie małej. Na szczęście trafiłyśmy na położną, która była dobrze zorientowana w temacie laktacji i po obejrzeniu piersi stwierdziła, że z racji moich dużych piersi i tego, że w szpitalu nie nosiłam biustonosza pokarm zbierał się w brodawkach i dlatego córcia miała problem z uchwyceniem. Wytłumaczyła też dlaczego samo odciąganie laktatorem nie przyniosło efektów, ‚naprawiła’ moje brodawki i poleciła założenie biustonosza. Od tamtej pory nie mamy żadnych problemów z karmieniem.

  • Reply
    Ania
    11-06-2015 at 21:03

    Dołączam się do akcji!

  • Skomentuj Ania Anuluj

    Zapraszam
    na darmowy kurs!

    Jestem położną i kurs stworzyłam z myślą o Tobie, przyszła mamo, żeby być Twoim przewodnikiem po narodzinach, karmieniu piersią i macierzyństwie.

    Kasia Płaza-Piekarzewska — Położna

    P.S. W każdej chwili możesz wypisać się z kursu.