Niepłodność

Nasza historia walki z niepłodnością – list czytelniczki

Czasami się zapomina, że na niepłodność cierpi PRARA. Jeśli starania nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, to zarówno KOBIETA jak i MĘŻCZYZNA powinni się przebadać. Dlatego nie bez powodu niektóre pary mówią, że niepłodność ich umocniła…

Poznaj historię mojej czytelniczki:

Witaj Kasiu,
Dużo mówisz ostatnio o niepłodności, postanowiłam opowiedzieć Ci naszą historię.
Niepłodność to problem pary … tak mówią… u nas było tak dosłownie.

Pierwszy rok
Z pozoru byliśmy normalna para, kilkuletni związek, ślub w wieku 27 lat oboje.
Nasze starania o dziecko trwały łącznie 4 lata, praktycznie od momentu kiedy wzięliśmy ślub.
Przez pierwszy rok można nazwać nasze starania raczej „luźnymi” to znaczy, że po prostu nie zabezpieczaliśmy się,
mąż był 2 razy w tygodniu w domu, w tym na weekend i tyle. Nic nie wzbudzało naszych podejrzeń.

Drugi rok
Rok po ślubie okazało się, że mam na jajniku guza, który bardzo szybko rósł.
Poszłam do ginekologa na rutynowe badanie czy nie ma przeciwwskazań do rozpoczęcia starań o dziecko.
Uwierz mi jak duże było moje zdziwienie, gdy przedstawiono mi plan dalszego leczenia.
Finalnie po tygodniu od diagnozy przeszłam operacje usunięcia prawego jajnika, strach o życie, gdyż guz mógł mieć podłoże nowotworowe oraz 2-miesięczna rekonwalescencję.
Po powrocie do zdrowia uznaliśmy, że będziemy się starać o dziecko regularnie, gdyż zawsze jest ryzyko kolejnego guza na drugim i jedynym jajniku.
Konsultacja z ginekologiem i kolejny rok starań.
Z tego 2-letniego okresu pamiętam najlepiej kupowanie kolejnych testów i wielka nadzieję kiedy okres spóźniał mi się chociaż dzień. Nie pomagały także pytania znajomych czy członków rodziny kiedy w końcu będziecie mieli dziecko….
Nikt nic nie rozumie … że ktoś może mieć problem z tym, aby zajść w ciąże !!!
Obwiniałam się, że to moja wina, że nam nie wychodzi.

Trzeci rok
Po roku rzetelnych starań zostaliśmy skierowani do kliniki, standardowa wizyta, badanie usg dla mnie oraz dla męża badanie nasienia.
I szok ….
brak plemników w nasieniu..
słucham?
co w nasieniu nie ma…?
pomylili się na pewno.
Powtórzyliśmy badanie w innej klinice, to samo.
Wizyta u lekarza i diagnoza … azoospermia…
Poinformowano nas o możliwościach biopsji jądra- igłowej w klinice i otwartej w szpitalu.
Możliwości skorzystania z in vitro, jeśli zostaną znalezione plemniki lub z nasienia dawcy, ale to było za dużo informacji …
Wyszliśmy z gabinetu, wsiedliśmy do auta i oboje się rozpłakaliśmy…

Ludzie wyrzucają noworodki na śmietnik, a my nie możemy mieć dzieci ?
Gdzie tu sprawiedliwość?
Mój mąż czuł się niekompletnym mężczyzna. Oboje czuliśmy sie oszukani.
Mąż wyrzucał sobie, że gdybym wiedziała o tym przed ślubem, to bym go nie wzięła …
A ja kocham mojego męża najmocniej na świecie!
Nie chce nikogo innego!

Rok zajęło nam pozbieranie się.
Nie korzystaliśmy z wsparcia psychologa, to było tak trudne o tym rozmawiać nawet nam, w cztery oczy.
To był bardzo ciężki rok.
W naszym otoczeniu rodziły się kolejne dzieci, były kolejne pytania o nasze dziecko …
Na niewygodne pytania zaczęłam odpowiadać, że „nie każdy może mieć dzieci”.
Po mojej odpowiedzi pytający był tak zdziwiony i jak sądzę zawstydzony, że pytanie już nigdy ponownie nie padało.
Oczywiście czasami moja odpowiedz była pełna złości, wyrzutu, a czasami z łamiącym się głosem.
Myśleliśmy o adopcji, o in vitro i biopsji oraz odkładaliśmy każdą możliwa ilość pieniędzy.

Czwarty rok
Nasz 4 rok rozpoczęliśmy od igłowej biopsji jądra, wynik po raz kolejny negatywny oraz badaniami genetycznymi męża.
Wspominam sobie rozmowę z genetykiem, który powiedział, że mąż ma uszkodzony jeden z chromosomów, jest w pełni silnym i zdrowym mężczyzna, po prostu ma taki „urok”. A wiec nic innego nam nie pozostało jak ten urok zaakceptować.

Kolejne kroki podjęliśmy w 2 m-ce.
Skorzystamy z banku nasienia- ustaliliśmy.
Pamietam słowa męża…
„Kocham Cię tak bardzo, ze nie jest ważne dla mnie, że to nie będzie biologicznie moje dziecko. Będzie moje, bo wychowamy je razem i pokochamy najmocniej jak potrafimy!”
Łzy płyną same wiesz….

W pierwszym miesiącu przeszłam zabieg udrażniania jajowodów, w drugim kuracje hormonalna i podeszliśmy do zabiegu.
Pamietam jak jechałam na zabieg, tłumaczyłam sobie, ze nie uda się za pierwszym razem, udaje się tylko 5-8%.
bo niby dlaczego nam miałoby się udać…
Nastawiliśmy się na max 3-4 próby. 4 dni po zabiegu luteina pod język i czekanie …
Należę do osób, które nastawiają się negatywnie, aby się ewentualnie pozytywnie rozczarować, nie mówię, że to dobrze czy źle, po prostu tak mam.
Mimo, że miałam właśnie takie nastawienie w głębi serca miałam wielka nadzieje… tak wielka, że gdyby się nie udało, serce by mi pękło… takie miałam wtedy odczucia.

W dniu kiedy miałam dostać miesiączkę zrobiłam test …pokazała się delikatna druga kreska…
Niemożliwe ….
Kolejnego dnia, kolejny test i mocniejsza kreska.
Mój mąż spokojnie podchodził do tematu, chyba bał się tego, że się zaczniemy się cieszyć, a może się okazać, ze coś jest nie tak albo coś się wydarzy.

Trzeciego dnia pojechałam na badania krwi .. jestem w ciąży. Naprawdę…?
Po 3 dniach znowu powtórzyłam HCG- wzrastało i umówiłam się za 3 tygodnie do lekarza.
Był pęcherzyk … to było tak niesamowite, szokujące, niewiarygodne.
Po kolejnych 3 tygodniach usłyszeliśmy bicie serca i dopiero wtedy uwierzyliśmy, że to się stało naprawdę, że to nie sen.

Ponad rok temu wszelkie nasze marzenia o macierzyństwie legły w gruzach.
Wiesz to jest tak, że sobie układasz w głowie cały plan, ciąża, dziecko, radość, dziecięcy pokoik, te maleńkie stópki, które chce się tylko ciągle całować, a tu nagle ktoś zrzuca Cię ze stołka i kopie…
Tak, dopiero wtedy uwierzyliśmy, a bicie jego serca było jak muzyka.

Dziś trzymam na rękach 10-miesięcznego syna i wiem, że to była najlepsza decyzja.
Mój mąż kocha syna mocniej niż mnie 😁
Jest cudownym ojcem !

Nie wiem na ile dla innych ta historia jest cenna, dla mnie jest bezcenna.
Miłość przezwycięży wszelkie bariery.
Trzymam kciuki za wszystkich starających się.

Za każdym razem, gdy czytam historię mojej czytelniczki. Wzruszam się.

Wybrane dla Ciebie

Brak komentarzy

Napisz komentarz

Zapraszam
na darmowy kurs!

Jestem położną i kurs stworzyłam z myślą o Tobie, przyszła mamo, żeby być Twoim przewodnikiem po narodzinach, karmieniu piersią i macierzyństwie.

Kasia Płaza-Piekarzewska — Położna

P.S. W każdej chwili możesz wypisać się z kursu.