Karmienie piersią

#ilekarmie – ile chcę! – moja kampania na Instagramie

Siedem miesięcy temu małe zdarzenie jakim była wizyta u lekarza stało się iskrą, która zapoczątkowała coś, z czego jestem dumna – akcję dzielenia się osobistymi historiami związanymi z karmieniem piersią pod hashtagiem #ilekarmie.

Od tego się zaczęło… czyli skąd pomysł na kampanię #ilekarmie

Ten rok powitałam wizytą u lekarza. W trakcie rozmowy wyznałam, że jeszcze karmię piersią. Uznałam, że to kluczowa informacja dla zaistniałej sytuacji. Padło pytanie: “Ile zamierza Pani karmić piersią?” Moja odpowiedź brzmiała, że “jak byłam w ciąży i urodziłam córę to planowałam karmić 12 miesięcy. Teraz ciężko mi powiedzieć ile jeszcze będę karmić piersią…”

Karmienie piersią w kawiarni – Sukienka Milk and Love – Fotografia Kryspin Andrzejewski

 

Poruszyła mnie ta rozmowa. Moje życie wielokrotnie pokazało mi, że możemy snuć plany, natomiast życie potoczyć się może zupełnie inaczej. Pamiętam moment, w którym moja córa skończyła rok, a ja pomyślałam “i to już?” Od tamtej chwili przesłałam analizować ile będę ją karmić. Pojawiła się myśl o czekaniu do momentu samoodstawienia. Co oznacza, że moment zakończenia karmienia piersią pojawi się, mam nadzieję, naturalnie.

Tamta rozmowa z lekarzem zainspirowała mnie do zrobienia akcji #ilekarmie. Mam na Instagramie cudowną społeczność, która podchwyciła ideę.

Napisałam wtedy post na Instagramie:

Ostatnio byłam na wizycie i mówię, że jeszcze karmie piersią. A ile ma Pani dziecko. A 19 miesięcy. „ile zamierza Pani karmić?”, „a jeszcze ile Pani planuje karmić”… Gdy byłam w ciąży miałabym gotowe odpowiedzi. Powiedziałabym będę karmić piersią 12 miesięcy. Wtedy wydawało mi się, że rok to jest taki Everest. Z doświadczenia zawodowego wiedziałam, że na karmienie piersią składa się dużo czynników. Najważniejsze to chcieć. Tak od środka. ❤️ Natomiast obstawianie jak to będzie jak nigdy nie karmiłam to trochę było jak wróżenie z fusów 😉 Choć wiedziałam, że dam z siebie 1000% by karmić. O moim karmieniu piersią napisałam na blogu cykl artykułów: „Karmienie piersią teoria a rzeczywistość”. Choć bywały trudne momenty, o których pisze to karmimy się do dziś! ❤️ Pamiętam jak rozmawiałam ze kobietą, która walczyła o karmienie piersią… powiedziała piękne zdanie. Dla niej możliwość karmienia piersią to jest kontynuacja ciąży ❤️ dla mnie to jest 100% prawdy ❤️ Dziś powiem Wam, że nie wiem ile będziemy się karmić 🙊 Chciałabym, żeby karmienie zakończyło się naturalnie… Żeby to była taka kolei rzeczy, która nastanie pewnego dnia. Mówi się na to do samo odstawienia 🙊 W sumie nie wiem czy to fajne określenie 😉 Żeby nie było, że opowiadam herezje i jak mogę karmić 19 miesięczne dziecko 👻 To powiem Wam co na to eksperci: WHO mówi, żeby karmić piersią wyłącznie przez 6 miesięcy, następnie rozszerzać dietę dziecka pod osłona mleka mamy. Karmienie piersią kontynuować do 2 roku życia lub dłużej ❤️ AAP mówi o wyłącznym karmieniu przez 6 miesięcy i kontynuowanie z rozszerzaniem diety co najmniej do 12 miesięcy. Kiedyś 12 miesięcy karmienia piersią wydawało mi się takim Everestem. Zaś kobiety karmiące dłużej wydawały mi się jakby były na Kilomandżaro… a dziś 🙊🙈 Hmmm nie wiem co to znaczy długie karmienie… Mi tak szybko zleciało to 19 miesięcy ❤️ Ze znanych mi mam np. Patrycja Sołtysik karmi 2 letniego synka ❤️ Jak widać na razie nie zapowiada się byśmy przestały 😉 Ważna uwaga Patrycja @pati_soltysik jest prezesem Fundacji Karina Mlekiem i Miłością płynąca. W tym roku powstały fundacyjne kalendarze, których dochód ze sprzedaży zostanie przeznaczony C.d.

Post udostępniony przez Katarzyna Płaza-Piekarzewska (@polozna_kasia)

Napisałam wówczas też wpis na blogu pt. „Ile zamierza Pani karmić? – laktacyjne historyjki położnej Kasi”

UWAGA! Na ten moment, czyli przez ponad pół roku trwania akcji, wzięły w niej udział aż 322 osoby!!! Jestem SZALENIE szczęśliwa, że kobiety zaangażowały się w akcję i że stała się ona inspiracją dla innych.
Akcja oprócz odzewu na Instagramie spotkała się z odzewem na blogach moich czytelniczek np. Pauliny Róg z bloga Dieta w Ciąży

To nie wyścigi! Liczy się Twoja mleczna droga
Co najważniejsze, to w akcji nie chodzi by się ścigać #ilekarmie. Tylko, żeby pokazać własną mleczną drogę. Jedne kobiety opisują jak karmiły 6 tygodni, inne jak karmią dzieci w tandemie. Są osoby opisujące walkę o każdą kroplę mleka. Dla mnie te wspomnienia są niezwykle cenne. Jestem wdzięczna każdej z tych osób, że opowiedziała swoją historię.

Pracując z kobietami karmiącymi, ze świeżo upieczonymi matkami usłyszałam i poznałam mnóstwo historii. Jedne kobiety karmią długo, inne krócej. Jedne piersią, a inne odciągają pokarm. Kampanią #ilekarmie chciałam przybliżyć RÓŻNORODNOŚĆ mlecznej drogi. Dodać otuchy kobietom. Zaś przyszłym mamom, innym kobietom pokazać jak wygląda PRAWDZIWE karmienie piersią. Ponieważ bywa, że laktacja jest to kraina z wyboistą drogą.

Karmienie piersią w zaciszu domowym – Fotografia Kasia Rękawek – Ładne Bebe

Miałam nadzieję zainspirować media do poruszenia tematu długości karmienia piersią. Pokazania, że to karmienie może trwać latami. A może skończyć się też bardzo szybko. Natomiast decyzja powinna być po stronie dziecka, natury czy kobiety. A nie presji społeczeństwa czy innych osób.

Obecnie karmię swoją córę ponad dwa lata i niedawno usłyszałam, komentarz że „to patologia”… Pewnie nie ja jedna spotkałam się z podobną nieprzyjemnością, pozwolę więc sobie wystosować mój osobisty apel do takich „życzliwych” osób: swoją opinię zostaw dla siebie, gdyż wypowiedziana źle świadczy wyłącznie o twoich intencjach (i wiedzy). 😉

W świecie ekspertów przyjęto następujące wskazania a propos terminu zakończenia karmienia piersią:

  • WHO mówi, żeby karmić piersią wyłącznie przez 6 miesięcy, następnie rozszerzać dietę dziecka pod osłona mleka mamy. Karmienie piersią kontynuować do 2 roku życia lub dłużej ❤
  • AAP mówi o wyłącznym karmieniu przez 6 miesięcy i kontynuowanie z rozszerzaniem diety co najmniej do 12 miesięcy.

Jak widzicie nie ma tutaj ustalonej górnej granicy. Wyznacza ją mama i dziecko 🙂

Na zakończenie chciałam też przybliżyć termin samoodstawienia – to dziecko inicjuje zakończenie karmienia piersią. Po prostu zgłasza się coraz rzadziej, aż przestaje.

Jako wisienkę na torcie zostawiłam link do hasztagów na Instagranie #ilekarmie.

Zachęcam do zajrzenia i poczytania historii kobiet o karmieniu piersią.

A tak już zupełnie na zakończenie udostępniam list czytelniczki, który bardzo mnie poruszył i jednocześnie wierzę, że może pomóc przyszłym Mamom. Pisownia oryginalna, dodane jedynie pogrubienia.
————————-

Dla Położnej Kasi od anonimowej mamy:

Kiedy byłam w ciąży bardzo chciałam wziąć udział w akcji #ilekarmie, napisać, że karmimy się już miesiąc, dwa i że planujemy rok lub dwa… Niestety, życie okazało się być inne. Karmiliśmy się piersią około 6 tygodni. Piękny czas. Za krótki. Chcę, napisać dlaczego, i co bym zrobiła 3 miesiące temu, przed narodzinami dziecka – może to pomoże przyszłym mamom.

Najpierw kilka rad:

1. Zaufaj sobie – jeśli widzisz i czujesz całą sobą, że dziecko jest głodne, ryczy z głodu i nie najada się, coś źle ssie – mimo, że każdy łącznie z CDL mówi Ci, że jest ok – to znaczy, że Ty masz rację.
2. Kup laktator – ale tylko elektryczny, jak możesz to na dwie piersi. Nie słuchaj tych mam, które mówią, że wystarczył im ręczny albo wcale, bo miały nawał. Jeśli nigdy go nie użyjesz, to będą najlepiej wyrzucone pieniądze w błoto (tak jak np. nieudany zakup sukienki czy butów).
3. Jeśli jesteś po cc, po zzo i dziecko jest ospałe i źle się przystawia, ustaw budzik co 2g i pompuj od 1 dnia porodu i budź dziecko.
4. Do szpitala weź – zamiast butelki – strzykawkę, kubeczek do podawania swojego mleka (lub mm, jeśli ciągle mimo pompowania jeszcze nie masz swojego).
5. Nastaw się, że pierwsze 2 tygodnie będą strasznie trudne, ale też kluczowe dla sukcesu kp.
6. Spisz kontakty do doradców laktacyjnych, do wolontariuszek La Leche League, i najlepiej porozmawiaj z wybranymi osobami przez telefon wcześniej, jak wygląda pomoc, czy mogą przyjść do szpitala.
7. Pomoc laktacyjna ma największą wartość, jeśli nastąpi do 3-4 doby życia maluszka.
8. Poczytaj blogi i fora o kp, szczególnie te wątki, gdzie opisywane są problemy. Jak przeczytasz wszystko to przeczytaj jeszcze raz.

Miałam wszystko, tak mi się wydawało. Spisane kontakty do doradców laktacyjnych, do LLL. Laktator ręczny. Wsparcie męża. Przeczytane blogi, wydrukowane ulotki wskaźników karmienia – ile kupek, siku. I przekonanie, że się uda.

Jak było: bardzo trudny poród, ponad 40g (aż tyle, bo wszystko naturalnie trwało bardzo długo), w tym użyte pod koniec zzo i oksytocyna, następnie po 2g skurczów partych interwencyjna cc (dziecko się zaklinowało). Kontakt skóra do skóry po około 4g. Śpiące dziecko, które ryczało na sam widok piersi, wyginało się we wszystkie strony. U mnie – piękna żółta siara. Pod koniec 1 doby dziecko zaczęło się przystawiać, ssać. Liczyliśmy ilość karmień, ssanie – od 2 doby był prawie ciągle na cycku, ssał. Choć pierwszej nocy przespał 6g, co nie dało nam do myślenia. Była smółka, siku. Od 3 doby spadek wagi ponad 10% i ciągły ryk dziecka, kiedy nie jest na piersi, coraz mniej mokrych pieluch. Ale dziecko ssie co 2g, laktatorem sprawdziłam, że jest mleko/siara (choć wiem, że laktator nie służy do mierzenia ilości mleka). 4 doba – jesteśmy w domu, od razu przyjeżdża umówiona doradczyni laktacyjna. Orzeka, że mam mleko, że wszystko jest ok, trzeba potrenować przystawianie i tyle. Powodem trudności jest moje złe nastawienia do dziecka i stres po porodzie. Mamy wyluzować i leżeć skóra do skóry. Mleka będzie więcej, bo przecież nawet mamy w Afryce sobie radzą. Czasami mogę podawać swoje mleko w kubeczku przed piersią, żeby był mniej głodny. Następnego dnia odwiedza nas znajoma doula, jest pięknie, przecież mam mleko. 4,5,6 doba dziecka – nieustanny ryk jak widzi pierś, moje łzy jak wciskam mu pierś, jak trzymam z całej siły jego główkę, żeby ssał – mimo jego protestów. Czuję swoją niechęć do samej siebie, że każe mu ssać, że go zmuszam, że on tak płacze, ale mówię sobie, widocznie taki jest początek, trzeba mu na siłę wpychać tą pierś – tak mi kazała doradczyni. Pojawiło się ciut więcej mokrych pieluch, ale ciągle poniżej normy. 6 doba – nieustanny ryk, doradczyni smsem każe nadal przystawiać, ja zmęczona i przekonana, że płacze bo głodny każe mężowi podać mm. Dziecko pierwszy raz w ciągu doby zasypia. Przyjeżdża wolontariuszka LLL i orzeka od razu, za mało pieluch, że jak ssie pierś to nie przełyka, nie odbekuje. Trzeba sprawdzić wędzidełko u lekarza. U mnie – za mało mleka, jest ciągle siara, trzeba podawać mm, bo grozi odwodnienie. I pytanie – czemu nikt mi nie powiedział, że mam pompować, skoro dziecko wolno ssało?? Kupuje najlepszy laktator, system SNS (ale u nas się nie sprawdził) siadam, pompuje, przystawiam do piersi, podajemy też mm (czasami kubeczkiem, czasami butelką – niestety). Kontrola u lekarza, wędzidełko ok, ale waga ciągle stoi. Trzeba podawać mm i pompować. Kontrola wagi za tydzień. Po kilku dniach, dziecko pierwszy raz odbekuje po piersi, udaje mi się ściągać nawet 30 ml. Liczę, że nadgonimy się. Choć często nie jestem w stanie dać mu najpierw piersi, bo jest tak głodny, że trzeba najpierw podać mm. Wtedy miałam jeszcze dużo wiary, że się uda. Przeplatanej płaczem, że głodziłam własne dziecko.

Po 2 tygodniach źle się czuje, ląduje w szpitalu w ciężkim stanie z zagrożeniem sepsą, komplikacje po cc – przechodzę drugą operację. Jestem w szpitalu 4 dni – sama. Ze względu na podawane leki, nie mogę podawać i przekazywać swojego mleka. Odciągam, mleka coraz mniej. Nie mogę patrzeć na laktator. Wracam do domu, wyczerpana, zmęczona. Dziecko najedzone pięknie ssie. A ja porzucam walkę z laktatorem, nie mam na to siły, tak tęskniłam za dzieckiem, nie chcę wpaść w depresję. Niech po prostu ssie ile będzie chciał. Ssie przy zaśnięciu, przed snem, w nocy, gdy śpimy razem. Nie wierzę już w siebie, początkowo nawet nie jestem w stanie go karmić mm z butli, bo płaczę przy tym. Po miesiącu zaczyna coraz mniej ssać, częściej wybiera butlę. Ja ciągle mam przed oczami ten obraz, gdy na siłę wciskam jego główkę w moją pierś i jego ryk i jego głód. I to, że widzę zmianę, gdy jemy pół na pół, jak zaczął rosnąć. Nie wierzę w siebie. W 5 lub 6 tygodniu przestaje chcieć ssać, ryczy jak widzi pierś. Mm ma przewagę, ja próbuje pompować, ale każdy kontakt z laktatorem przypomina mi o samotnym pobycie w szpitalu. Czasami odciągam ręcznie 10-20 ml i mu podaję.

Napisanie tego tekstu z jednej strony dało mi ulgę, że przecież tyle zrobiłam i widocznie po prostu tak miało być. Z drugiej strony – rozbiło i pokazało mi moje błędy. Za czym tęsknie najbardziej – za zasypianiem przy cycku, za główką wtuloną we mnie. Choć nie – to ostatnie ciągle mam, bo dziecko uwielbia zasypiać na mnie, kołysane. Za największy błąd – uważam brak pracy z laktatorem od urodzin dziecka, następnie brak pracy z nim po drugim powrocie ze szpitala (choć wtedy uważałam to za dobry wybór ze względu za moje zmęczenie i stres – to już był zresztą 3 tydzień życia dziecka), za zbyt szybkie przejście z kubeczka na butelkę. Czemu nie wyszło? Według mnie pewnie dlatego, że dziecko za słabo ssało, że pobudzić produkcję, że kluczowe były pierwsze dni, które straciliśmy, że drugi pobyt w szpitalu dobił mnie i to co miało szansę się udać.

Za sukces – że choć trochę się udało, że uniknęłam sepsy, że komplikacje minęły, że dziecko urodziło się zdrowe. Dziękuje mężowi, rodzinie i znajomym za wsparcie. Dziękuje mamom kp, które mnie wspierały za zrozumienie przy podawaniu mm. A mojego kochane dziecko przepraszam za wpychanie cycka na siłę w pierwszych dniach życia.

Mam żal do osób, które prosiliśmy na samym początku o pomoc, że nie sprawdziły wszystkiego – przełykania, wędzidełka, odbekiwania, że nie sugerowały pompowania – tylko twierdzili, że dziecko same zbuduje sobie bazę i rozkręci laktacje (a laktator by tylko spowodował nawał i zastoje). I że nikt nie powiedział nam jak podawać mm – ile razy dziennie, jak często, jakie porcje. Brakuje informacji jak dobrze podawać mm (np. w jakiej pozycji karmić bezpiecznie), jeśli ostatecznie zostaje nam podawanie mm. Na pytanie do doradczyni laktacyjnej o wielkość porcji (kiedy trafiłam do szpitala) usłyszałam, że informacja jest na opakowaniu. Dziękuje wolontariuszce LLL, która za darmo nas wspierała i udzielała porad.

Drogie mamy kp, większość mam karmiących mm, była kp, przeszła trudną drogą, nie jesteśmy wygodne (zobaczcie ile musimy zabrać na spacer). Wiele z nas bardzo wam zazdrości i mimo trudnej drogi, często kilka razy dziennie analizujemy swoje błędy i wybory. Niezależnie od mleka, kochamy nasze dzieci tak samo. Mocno. Szczerze. Chcemy im dać takie samo szczęście, mimo łez w oczach.
Jak jest obecnie – jemy wyłącznie mm. Ryczymy na widok piersi. Próbowaliśmy relaktacji, choć mleka było więcej po tygodniu – ok 50 ml dziennie, to pogorszył się mój nastrój, bo dziecko płacze gdy tylko widzi pierś i nawet nie chce kontaktu skóra do skóry. Relaktacja postawiła mnie na skraju depresji albo nawet doprowadziła do lekkiej depresji, i po rozmowie z mężem, spakowałam laktatory, w tym nowiutki na dwie piersi, raz użyty. Jestem po drugiej operacji w związku z komplikacjami po cc. Czuję się już dobrze fizycznie. Psychicznie – daje sobie czas na wyciszenie emocji.
Marzenie – mam kolejne dziecko, i oba dzieciaki ssą pięknie, ja nie boję się karmienia piersią, starszak dostaje to, czego mu zabrakło. Trudne to marzenie dla osoby niepłodnej, która rok temu w ciąży straciła pierwsze dziecko. Ale marzyć trzeba zawsze.
Mama
—————————–

Po warsztatach, prelekcjach zdarzają się kobiety, które podchodzą, że krótko karmiły piersią pierwsze dziecko. Martwią się jak to będzie przy drugim dziecku. Powiem Wam, że często paradoksalnie dużo łatwiej niż przy pierwszym. Choć też trzeba mieć na uwadze, że każde dziecko jest inne. Są mamy kilkorga dzieci, które mówią iż każda droga mleczna była inna. Ważne, żeby wizualizować sobie laktacyjny sukces.

Na zakończenie gorąco zachęcam, żebyście opowiedziały o swojej mlecznej drodze. Podzielcie się swoimi historiami. Napiszcie ile karmicie bądź karmiłyście swoje dzieci? Ile zamierzacie karmić? Czy wszystko idzie lub poszło po Waszej myśli? ❤

Wybrane dla Ciebie

Brak komentarzy

Napisz komentarz

Zapraszam
na darmowy kurs!

Jestem położną i kurs stworzyłam z myślą o Tobie, przyszła mamo, żeby być Twoim przewodnikiem po narodzinach, karmieniu piersią i macierzyństwie.

Kasia Płaza-Piekarzewska — Położna

P.S. W każdej chwili możesz wypisać się z kursu.