Poranek z położną Kasią

Jak odnaleźć się po narodzinach dziecka? – Olga Kozierowska – Poranek z położną Kasią #22 cz.2

Poniższy artykuł jest drugą częścią rozmowy (pierwsza część) z Olgą Kozierowską, która jest dziennikarką biznesową, działaczką społeczną, mówczynią motywacyjną, trenerką i mentorką. Współzałożycielką Fundacji Sukces Pisany Szminką. Olga jest autorką książek m.in. “Mój przyjaciel kryzys”, “21 dni. Przebudzenie”. Dzieli się swoją wiedzą na portalu Sukces pisany Szminką, na warsztatach “Sukces to ja” oraz na YouTubie.

Z artykułu dowiesz się m.in.:
– jak dbać o związek po urodzeniu dziecka,
– jak dbać o siebie w związku,
– jakich patentów użyć, żeby przy małym dziecku mieć czas dla siebie i na swój rozwój,
– jak rozmawiać z partnerem o naszej potrzebie rozwoju.

Olga Kozierowska – Poranek z położną Kasią

 

Jak dbać o związek po urodzeniu dziecka?

Położna: Rozmawiałyśmy o kryzysach i sytuacji, w której po urodzeniu dziecka kobieta zastanawia się, w którą stronę rozwinąć swoją karierę zawodową. Zadam więc pytanie od czytelniczki, które doskonale wpisuje się w ten temat. „Tytułem wstępu – czas. Mam go mało, opiekując się dzieckiem i nie mając pomocy dziadków czy funduszy na nianię. Facet wraca po 20:00 raczej markotny, niechętny do pomocy. Umówmy się, zero – tyle tak naprawdę mam dla siebie czasu. Dlatego wstaję o 4:00-5:00 , zanim wstanie bobas i robię kursy-właśnie twoje , Olga. Jakie znasz metody turbo, może drogę na skróty, a może inne sposoby na to, by do tego celu dobiec mimo braku wsparcia ze strony partnera lub jego sprzeciwu? Jak ułożyć zadania, czego nie robić, co robić przede wszystkim?”.

Olga: Moja droga, musiałabym dokładniej wiedzieć, w jaki sposób funkcjonujesz. Często jest tak, że kierujemy się jakimiś nawykowymi mechanizmami z przeszłości. Ja wychodzę z założenia, że żeby być szczęśliwą, naprawdę nie muszę polegać na nikim innym. Na przykład jak rozmawiam ze swoim mężem, po prostu siadam z nim i przedstawiam na zimno, jak wygląda sytuacja. Jak chce się czegoś od chłopa i się mówi z pretensją, to nie ma siły. Albo zareaguje agresją, albo będzie się bronił, albo powie, że nie będziemy teraz o tym rozmawiać. A tak naprawdę możemy wszystko, jeśli odłożymy emocje na bok, czyli właściwie zarządzimy tematem. Jeżeli zaczęłam od mężczyzny, to może się na nim. Jeśli chcemy budować relację – a gdy z kimś jesteśmy, to przecież warto – to moim zdaniem jesteśmy z nim, żeby było milej, a nie łatwiej. Mam takie podejście, bo jeżeli idziemy w kierunku „milej”, to będzie i łatwiej, tylko samo się zrobi. Jak ma na imię nasza koleżanka?

Położna: Nie zapisałam.

Olga: Dobrze, będę mówiła „kochana”. Kochana, pytanie, czy chcesz budować to „milej”. Jeśli tak, to ważne, by o tej 20:00 przynajmniej raz na tydzień to miłe nastąpiło. Mówi się, że miłość jest bezwarunkowa, ale to nieprawda. Warunkiem miłości jest chociażby to, że jak koło siebie przechodzimy, to się smyrgniemy, że będziemy patrzeć sobie w oczy – Dbajmy o te małe rzeczy. Bardzo cię podziwiam, że wstajesz o 5:00 rano i to świadczy o tym, że masz w sobie ogromny potencjał i ogromną wytrwałość. Dziecko będzie rosło, będzie ci coraz łatwiej, więc nie zrezygnuj i cały czas korzystaj z tej mocy, którą masz.

Olga Kozierowska – Poranek z położną Kasią

 

Jak zadbać o siebie, gdy pojawia się dziecko?

Położna: Jak podejść wtedy do dziecka? W jaki sposób je zająć, żeby mieć choć chwilę dla siebie?

Olga: Z dzieckiem możesz zrobić mnóstwo rzeczy, jeżeli znajdziesz swój wewnętrzny. Dziecko zareaguje inaczej, jeżeli zaczynamy się denerwować. Nie wiem, w jakim dokładnie wieku jest twoje, ale z jednej strony ono może robić coś fajnego, z drugiej strony ty możesz wtedy robić coś dla siebie. Po pierwsze, wyjdź z domu np. do miejsc, które są dedykowane matkom z dziećmi. Idź do innych ludzi, żebyś miała poczucie, że nie jesteś tylko uhetana, że dziecko wstaje, potem płacze, ty musisz zrobić jedzenie itd. Są na przykład ćwiczenia, które można robić z dzieckiem. Dzieci się tam super czują. Pamiętam też, że mi bardzo przy bliźniakach pomogło wprowadzenie wojskowego sznytu. Wstawałam, kąpałam się, robiłam sobie włosy- bo jak ja byłam zadbana, to od razu czułam się lepiej, czułam w sobie większą moc sprawczą. Następnie przewijałam jedno dziecko, drugie. W tym czasie pracowałam, bo nie ma macierzyńskiego, jak się ma własną działalność. Więc na przykład włączałam im muzykę poważną, bo to je uspokajało. Jak już potem siedziały, najbardziej lubiły garnki, drewniane łyżki. Dawałam im gazetę do darcia, bo jak szeleści, to jest w ogóle cudowna zabawa. Nie wiem, czy masz zwierzaka, ale pies bardzo dobrze robi, bo dziecko rozwijają różne zabawy ze zwierzętami, a jednocześnie ty masz jakieś momenty dla siebie.

Położna: A co z gotowaniem i innymi pracami domowymi?

Olga: Jeżeli chodzi gotowanie, to uwaga!- piekarnik jest najlepszym przyjacielem zapracowanej kobiety. W piekarniku robisz mięso czy jakieś inne rzeczy, przyprawisz, wkładasz i gotowe – nie musisz mieszać, sprawdzać, obracać. Jeżeli mówimy o tym, że wszystkie rzeczy w domu zdecydowaliśmy się robić… Jeżeli myślimy, że musimy, to trzeba się nad tym zastanowić, bo słowa „muszę” czy „powinnam” mają w sobie od razu poczucie winy. Jak robimy coś z poczucia winy, bez tak zwanej miłości czy też poczucia, że jest w tym sens, to mamy pewien opór wewnętrzny. Jak jest ten opór, to nigdy się w tym nie odnajdziemy i cały czas będziemy mieć poczucie, że niesiemy krzyż na plecach, krzyż Pański. Uważam, że nastawienie to w ogóle klucz i pamiętajmy, że na wszystko jest w życiu miejsce i czas, tylko tym czasem trzeba trochę pożonglować.

Położna: Jak to wyglądało u ciebie, kiedy urodziły ci się bliźniaki?

Olga: Pamiętam, że po urodzeniu bliźniaków pracowałam i czułam, że odpoczywam w pracy, ale też miałam poczucie, że moja kariera się skończyła. Jeden z moich bliźniaków był bardzo ciężko chory, więc długo leżał w szpitalu. Pomiedzy domem a szpitalem- trzeba było ściągać pokarm, wozić, dawkować, bo tu jedno dziecko, tam drugie, jeszcze trzecie w wieku 4 lat do przedszkola. No i mimo że mój mąż bardzo się angażował we wszystko, to było po prostu trudno. Pamiętam, jak kiedyś usnęłam na spotkaniu, ponieważ bliźniaki do 3 roku życia nie spały po nocach. W pewnym momencie zaczęliśmy się dzielić z mężem obowiązkami. Faceci lubią być rycerzami.

Położna: Jakie sytuacje masz na myśli?

Olga: Poproś męża, żebyś mogła się tak porządnie wyspać, nawet raz w tygodniu, jeżeli on ciężko pracuje. Jeśli nie, to dlaczego wszystko ma być po twojej stronie? Ty też potrzebujesz czasu dla siebie. Umów się z nim, że piątek czy sobota to jest twój wieczór i ty wtedy wychodzisz sama. Nawet jak pójdziesz do parku, posiedzisz i popatrzysz przed siebie. Ja czasem tak siedzę i patrzę, mózg mi wtedy odpoczywa. Zrobisz coś miłego, pójdziesz nawet sama ze sobą do kina… Nie musisz mieć koleżanki do towarzystwa, z tego też możecie się dziewczyny leczyć, nie musimy wszystkiego robić z kimś. Można pójść samemu do kina, to też jest przyjemne. Można samemu pójść na kawę. Można samemu pójść na spacer czy pobiegać. Nie musisz mieć specjalnych butów do biegania, możesz założyć trampki. Wtedy wyrzucisz z siebie trochę kortyzolu, ale to będzie ta chwila dla ciebie. Niech tego wieczoru on śpi z dzieckiem, a ty śpij w innym pokoju, na kanapie w salonie na przykład, Tak, żebyś się wyspała. Włóż zatyczki do uszu. Ja też tak robię z moim mężem, bo po prostu chodziliśmy jak zombie. Mój przyjaciel, psycholog Miłosz Brzeziński mówi, że nie ma ludzi z depresją, są tylko niewyspani. Oczywiście w takim dużym uproszczeniu, bo depresja to jest choroba.
Ludzie, których dopadają stany smutku, beznadziejności, irytacji, mają niski pułap cierpliwości. Ile razy myślałaś „Ty bachorze, zamknij się wreszcie”? I nie mówmy, że my jesteśmy wszystkie takie cudowne matki, że nigdy nie chciałyśmy dziecka przez okno wyrzucić. Nie przyszła ci taka myśl nigdy do głowy? No, dziewczyny? Dochodzimy czasem do pewnej granicy. O tym zresztą napisałam w książce „Mój przyjaciel kryzys”. Opisałam sytuację z matką, która ma takie myśli, trzęsie tym dzieckiem i krzyczy do niego „Czego ty chcesz, czemu obudziłeś się po raz 50 w nocy?! Czego ode mnie chcesz?!”. A potem co? Siada na podłodze, płacze i mówi: „Boże, gdyby ktoś mnie teraz zobaczył. Jestem złą matką, jestem straszna”. I wali w siebie.

Olga Kozierowska – Poranek z położną Kasią

 

Jak znaleźć czas dla siebie?

Położna: To walenie w siebie jest kolejną rzeczą, która nie pozwala wzrastać.

Olga: Tak. Więc kochana moja, bo nie znam twojego imienia, przyjrzyj się temu, jak funkcjonujesz, w jakich mechanizmach nawykowych działasz. Korzystaj z tej mocy, którą w sobie masz, skoro o 5:00 wstajesz i się uczysz. Ale zmenedżuj swoje dziecko, popatrz, co je interesuje, patrz, na co reaguje. Czy jak puszczasz muzykę klasyczną, to wtedy możesz usiąść na kanapie i porobić nic? Czy na przykład, jeżeli chcesz poćwiczyć, poskacz sobie, a dziecko będzie się cieszyć. Skacz, rób głupie miny, możesz włączyć film na YouTubie „Jak ćwiczyć z dzieckiem”, to dziecko się przy okazji ubawi i też da ci to jakąś ulgę. Wychodź z domu, rozmawiaj z innymi ludźmi. Popatrz, co możesz zrobić. Dogadaj się ze swoim partnerem, ze swoim mężem, bo ty też masz prawo do czasu dla siebie.
To nie jest tylko twoje dziecko. Trzeba się dzielić obowiązkami, tylko dojrzale o tym rozmawiać. Dojrzale i bez pretensji, z celem „Chcę się dogadać”, a nie „Chcę udowodnić swoją rację”. To jest bardzo istotne. Postawię teraz pewną diagnozę i myślę, że jestem sobie w stanie za nią rękę uciąć, że wszystkie problemy w związku, w ogóle między ludźmi, wynikają albo ze złej komunikacji, albo z braku komunikacji. Co to jest za komunikacja: „Zrobiłeś zakupy?”, „Wykąpałaś dziecko?”, „Zapłaciłeś rachunki?”, „Idziemy do matki na obiad w sobotę?”. Komunikacja to jest: „Jak się dziś czujesz?”.

Jak zadbać o relacje z partnerem?

Położna: Analizując tę historię czytelniczki, której facet wraca po 20:00, raczej markotny, niechętny do pomocy… Być może ona też otwiera drzwi z taką intencją, że wejdzie markotny, zmęczony.

Olga: To, co powiedziałam – na co się nastawiasz, to dostajesz. Nie wiem, czy to wam się dziewczyny spodoba, ale we wszystkich wiarach, w różnych plemionach zawsze się mówi, że to w nas jest ta moc i jeśli chcesz zmienić jakość relacji, to ty ją zmienisz. Oczywiście, jeżeli z drugiej strony nie będzie woli, to się nie zmieni. Trzeba wtedy zmienić partnera.
Natomiast to, w jaki sposób żyjemy, jak się czujemy, zależy od nas. Chcesz, żeby cię facet przytulał, to się do niego przytul. Dlaczego czekasz jak królewna z obrażoną miną „Nie przytulasz mnie”? Myślisz, że jak powiesz z tą energią „nie przytulasz mnie, a Waldek to Zosię przytula”, to on wtedy wstanie i cię przytuli? Nawet, jeżeli przytuli, to przytuli z poczucia winy. Chcesz bliskości, a mówisz w odpowiedzi „Ja już się starałam przez tyle lat, już się przestaję starać”. No jak się starałaś? Miałaś focha?
Jak ja idę do swojego męża i mówi czasem tak „Nie mam ochoty teraz”, to ja mówię „Chodź grubciu, ja cię przytulę”. Moja energia zmienia jego energię. Ale kolejna rzecz, nie biorę rzeczy do siebie. Jeżeli chcesz się ze swoim mężem kochać, a on ci powie, że teraz nie, to ma do tego prawo i to nie jest wycelowane w ciebie. On po prostu jest zmęczony albo właśnie mecz się zaczyna, a my tego nie rozumiemy.

Położna: Czyli bycie królewną raczej się nam nie opłaci?

Olga: Nie. Nie czekaj z podejściem „Wyszłam za niego za mąż, powiedział, że mnie kocha, to powinien wiedzieć, co zrobić, żebym ja była szczęśliwa”. Jeżeli ktoś tak myśli, to będzie rozczarowany. Nie ma szans, żeby ktoś wiedział, jak cię kochać, żebyś była szczęśliwa. Pytanie, czy ty to wiesz? Jeżeli nie, to nie oczekuj od innych ludzi, że będą wiedzieli za ciebie. Najpierw sobie odpowiedz, co to znaczy i co się musi dziać, żebyś była szczęśliwa. A potem wystarczy to chłopu powiedzieć. Jak chłop kocha, to będzie się starał i to będzie strasznie słodkie.

Położna: Tu pojawia się też kwestia poczucia własnej wartości…

Olga: To kolejna ważna sprawa. Jeżeli budujecie miłość do siebie w oparciu o to, co dostajecie od innej osoby, od rodziców, od partnera, męża, to jest tak, jakbyście niosły odwrotnie założony plecak. Powiedzmy, że jestem z tobą w związku i dostaję od ciebie zdanie „jesteś ładna”, więc wrzucam sobie do plecaka. „Jesteś mądra”, wrzucam to do plecaka. I teraz, Kasia, załóżmy, że jesteś mężczyzną, zakochujesz się w innej kobiecie, i odchodzisz, bo różnie w życiu bywa. No ale co ze sobą zabierasz? Mój plecak. I z czym ja zostaję? Z niczym, bo zabrałaś mi moje poczucie wartości, które budowałam na zewnątrz, a nie do środka. I jeszcze zostaję z poczuciem bycia porzuconą, więc jestem ofiarą. Podnieść się z tego jest po prostu trudno. To jak w biznesie, jak chcesz założyć firmę, to musisz wiedzieć, co chcesz sprzedawać. Jak chcesz budować relacje, to najpierw musisz wiedzieć, co to znaczy, że ja czuję się kochana, jak ja chcę być kochana?

Położna: Jeszcze jedno pytanie, od innej czytelniczki. „Jestem przed czterdziestką, chciałabym mieć przynajmniej dwójkę dzieci. Mam jedno – córkę, blisko 2 latka, i nie mam odwagi mieć z tym facetem drugiego. Brak pomocy z jego strony, sprzeczne wartości, różne wizje wychowania, problemy z dogadywaniem się jako para- to wszystko sprawia, że nie jest nam po drodze”. Czytelniczka chce, abyś wybrała pomiędzy opcjami, które ona zaproponowała. Pierwsza: mieć z nim drugie dziecko i wiać, druga: wiać i być może drugie dziecko mieć z kimś innym? Lepiej mieć dwójkę z różnymi ojcami czy z jednym?

Olga: A czemu w ogóle definiujesz swoje życie tak, że dwoje dzieci to teraz konieczność? Mam wiele koleżanek, które pierwsze dziecko rodziły w 45 roku życia, więc na Boga, może się tyle rzeczy w twoim życiu zadziać! Ja w ogóle uważam, że jeżeli psuje się w coś w związku, wiele kobiet wtedy na siłę zachodzi w ciążę. To błąd.
Z dzieckiem jest o wiele trudniej i często właśnie wtedy widzimy, jaka jest jakość naszej relacji i czy to, co sobie mówiliśmy, to były tylko słowa, czy stoją za nimi prawdziwe czyny. Jeżeli wiążemy się z kimś, kto realizuje zupełnie inne wartości w różnych sferach, jeżeli jest wola i umiemy się skomunikować, to końcu się dogadamy, wypracujemy jakieś zasady. Ale też nigdy nie podtrzymujmy dla dziecka związku, w którym jesteśmy nieszczęśliwe, bo w związku jesteśmy po to, żeby było milej – i związek ma nas rozwijać. Jeżeli nas zamyka, powoduje, że ciągle mamy wyrzuty sumienia, że na przykład chcemy realizować jakieś aspiracje zawodowe, a facet nas ciągnie w dół, bo – jak to niektórzy „żartobliwie” mówią – nam się łańcuch rozciągnął, to nie ma sensu. Jakim będzie mężem nasz synek, patrząc na coś takiego?

Położna: Tu pojawia się temat utrzymywania kontaktu dziecka z takim rodzicem.

Olga: Tak. Przestrzegam przed jedną rzeczą. Jeżeli facet nie jest toksyczny, nie jest zboczeńcem, alkoholikiem, narkomanem, to na Boga, nie zabierajcie mu kontaktu z dzieckiem. Ja sama jako dziecko miałam utrudniony kontakt z tatą i jako dorosła dziewczyna zwróciłam się przeciwko matce, a nie przeciwko ojcu. Nie słuchałam już tych mądrości, że tata mnie nie chce, bo to była nieprawda i dochodzimy do tego, jak jesteśmy na tyle duże, żeby to zrozumieć. Więc pamiętajcie o tym dziewczyny, po prostu nie róbcie tego, bo potem to dziecko myśli, że jest porzucone. Nie, że mamunia jest taka wspaniała, że na mamusi może polegać, tylko myśli „Tata mnie nie chce”.

Położna: A wracając do czytelniczki…

Olga: Ty już wiesz w trzewiach, więc idź za tym i się nie bój. Nie rób sobie drugiego dziecka tylko dlatego, że chcesz go mieć przed 40. Zajdziesz w ciążę, jak będziesz miała 42 lata. Ja poznałam swojego męża przypadkowo, tracąc już w ogóle nadzieję, że kiedykolwiek doświadczę miłości. Postawiłam na sobie krzyżyk, miałam wtedy jedno dziecko. Tak, chciałam mieć dwójkę, teraz mam trójkę, niechcący.
Ale jeżeli znajdziesz spokój w środku i znajdziesz szczęście w sobie, to ludzie lgną do szczęścia. Powtarzam to zawsze dziewczynom na naszych spotkaniach comiesięcznych, bo takie organizujemy w ramach fundacji w 30 miastach w Polsce (ja jestem ambasadorką w Warszawie). Wszystkie znamy sytuację, w której idziemy do klubu, jesteśmy tak zwane „poszukujące”, ale emanuje z nas energia „Jaka jestem nieszczęśliwa, że nie mam chłopaka”. Mimo że jestem naprawdę ładną dziewczyną, nikt nie podchodzi.Podchodzi za to do mojej koleżanki, która wcale nie jest taka ładna. Wtedy myślimy „Do niej podchodzą, z nią tańczą, a ze mną nie, w ogóle jestem beznadziejna, nie trafię na miłość”. Potem jadę samochodem, wjeżdżam komuś w zad. Wysiada facet, no i jest to coś, nie ma miłości od pierwszego wejrzenia, ale jest ten pociąg, a potem okazuje się, że zakochujemy się w sobie i ja zaczynam emanować radością i szczęściem. I idę do tego samego klubu z tymi samymi koleżankami, żeby opowiedzieć im przy barze o tej mojej nowej miłości i wszyscy faceci chcą ze mną tańczyć, podchodzą kupować mi drinka. A ja myślę „No gdzie wyście byli, jak ja tu miesiąc temu siedziałam nieszczęśliwa przy barze?”. No właśnie, nie było ich, dlatego że siedziałam nieszczęśliwa ze sobą. Ludzie nie chcą tego. Przypominam: komunikujemy się energią, więc jeżeli będę miała fajną energię, to ludzie będą przychodzić i będą chcieli tej energii trochę dla siebie uszczknąć.

Położna: Na koniec chciałabym cię zapytać o ulubioną książkę. Taką, którą zabrałabyś na bezludną wyspę.

Olga: Jakbym miała wybrać moją ulubioną książkę, wzięłabym trylogię Olivera Smitha. To taka literatura, w której jak on coś opisuje, na przykład polowanie na hipopotamy, to tam aż krew tryska. Jak jest miłość, to aż czujesz tę miłość. Więc zdecydowanie to zabrałabym do czytania. Ale na bezludną wyspę to ja bym wzięła Biblię. Bo chyba na takiej wyspie nie chciałabym utracić wiary, że ktoś mnie w końcu znajdzie albo że spłynie na mnie umiejętność wybudowania wybudowania tratwy i w końcu gdzieś dopłynę, uratuję się. Jestem człowiekiem społecznym i na bezludnej wyspie nie chciałabym się znaleźć.

Olga Kozierowska – Poranek z położną Kasią

O serialach, muzyce i rozwojowych książkach

Położna: A oglądasz seriale? Jaki jest twój ulubiony?

Olga: Tak, takim moim serialem, który oglądam trochę dla odmóżdżenia, ale uwielbiam go i oglądam non stop (najpierw pierwszy odcinek, potem czwarty i wracam znowu do pierwszego), jest „Duma i uprzedzenie”. Ale uwaga, ten stary serial, w którym Colin Firth wychodzi z jeziora i niektóre fanki mówią, że widać jego sutki. To jest naprawdę mój ukochany serial.

Położna: A ulubiony kompozytor muzyki poważnej?

Olga: Właściwie nie mam ulubionego. Jestem po szkole muzycznej i jestem skrzypkiem z pierwszego wykształcenia, więc powiedziałabym, że Mozart, bo ma w sobie pewną lekkość. Aczkolwiek czasem lubię np. do zadumy Bacha. Jeżeli miałabym podać utwór i wykonawcę, do którego ciągle wracam, jest to Maria Callas. Jestem jej fanką od liceum, darzę ją jakąś ogromną miłością, uwielbiam jej śpiew. Ona śpiewa z serca, z trzewi i to jest coś niebywałego. Jest taka aria „Casta Diva” – jeżeli ktoś chciałby usłyszeć coś, co poruszy was do głębi, to włączcie właśnie ją.

Położna: Czytelniczka napisała „Nigdy bym nie pomyślała, że mój macierzyński rozwinie we mnie tyle kompetencji. Ekstra!”. A jaką książkę z tych, które napisałaś, poleciłabyś dziewczynom będącym w kryzysie?

Olga: „Mój przyjaciel kryzys” – to jest książka o różnych kryzysach, w większości moich, bo jestem w nie bardzo bogata. Jeśli jesteście gdzieś na początku drogi i zastanawiacie się nad porządkiem wartości, to polecę dwie książki, od których trzeba zacząć. Tych książek nikomu nie pożyczajcie, róbcie sobie notatki, zaznaczajcie fragmenty. Są bardzo cieniutkie. To od nich zaczęłam moją drogę do tego, żeby się zaakceptować, wiedzieć, jak chcę być kochana. Żeby się nie lękać, żyć bez oceny. Żeby w każdym człowieku widzieć coś, co mnie fascynuje. Być wdzięczną. To jest książka „Cztery umowy”. Taka cieniutka książka Don Miguela Ruiza. I „Ścieżka miłości”. Pamiętajcie. Nie ma sytuacji bez wyjścia. Mój ulubiony cytat: „Raz na wozie, raz pod wozem, byleby bez utraty entuzjazmu”.

Dziękuję ślicznie za rozmowę.

Transkrypcja – Natalia, której składam serdeczne podziękowania 🙂

Fotografia – AnotherStory.pl

Wybrane dla Ciebie

Brak komentarzy

Napisz komentarz

Zapraszam
na darmowy kurs!

Jestem położną i kurs stworzyłam z myślą o Tobie, przyszła mamo, żeby być Twoim przewodnikiem po narodzinach, karmieniu piersią i macierzyństwie.

Kasia Płaza-Piekarzewska — Położna

P.S. W każdej chwili możesz wypisać się z kursu.